|
Organizacja spotkań na Twardowskiego
Nie można odmówić zawodnikom Pogoni ambitnej gry i chęci pokazania się na boisku. Nie da się odmówić dużego zaangażowania kibiców w życie klubu, o czym świadczy choćby frekwencja na stadionie - po 3 a nawet 4 tys. kibiców na meczu (na mecze innego polskiego klubu znajdującego się na samym dole tabeli nie przyszłoby nawet tysiąc fanów). Jednak wszystko to przyćmiewają ostatnie "wpadki" organizacyjne.
Zaczęło się od sprawy z karnetami. Kibice, którzy przed rozpoczęciem rundy wiosennej wykupili karnety mieli mieć zagwarantowane miejsca w sektorach 4 i 5,czyli tych, które zostały ostatnio zadaszone. Jednak jak się okazało były to tylko obietnice bez pokrycia, bowiem ich posiadacze nie mogą być zadowoleni z tego co ich zastało. Na owe sektory może wejść każdy kto ma bilet na bieżące spotkanie i nikt się nie przejmuje że nie ma karnetu, tylko wchodzi na sektor jak gdyby nigdy nic. Jednak człowiek z karnetem może czuć się naprawdę zirytowany, gdy przychodzi na stadion i zamiast miejsca mu przeznaczonego zastaje tłum ludzi a siedzieć nie ma gdzie. Trzeba coś z tym zrobić, bo w takiej sytuacji mało kto będzie już kupował i tak słabo schodzące karnety. Następnie przyszło spotkanie z Amicą Wronki i...okazało się, że niedawno postawiony dach "zaczyna się sypać". Otóż niektóre metalowe elementy pod wpływem silnego wiatru pospadały, w związku z czym postanowiono zamknąć sektory znajdujące się pod dachem by nie narażać bezpieczeństwa kibiców. Fani Pogoni zasiedli więc w sektorach sąsiednich, co w sumie też nie powinno mieć miejsca, gdyż "latające odłamki" mogły spokojnie zranić siedzących obok sektorów 4 i 5 kibiców. Gdy już każdy z nas myślał, że to koniec niepowodzeń organizacyjnych doszło do tragicznego incydentu podczas meczu z krakowską Wisłą. W 42 minucie spotkania w sektorze 4 dało się zauważyć duże zamieszanie .Okazało się, że jeden z fanów potrzebuje natychmiastowej pomocy lekarskiej. Kibice bardzo szybko reagując rzucili się by wezwać pomoc, jednak ta bardzo mocno się opóźniała. Była potrzebna karetka i ta zamiast szybko podjechać pod bramę sektora i udzielić pomocy została skierowana na koronę stadionu i dotarła na miejsce wydarzeń aż 10 minut po fakcie. Jak się później dowiedzieliśmy ,było to o te 10 minut zbyt późno i kibic zmarł. Czy w takim razie dopiero śmierć człowieka da organizatorom spotkań do myślenia, czy zmienią coś w swym postępowaniu? To pytanie pozostawiam już tylko im do rozpatrzenia i mam nadzieję, że się nad tym głęboko zastanowią, by wyżej wymienione sytuacje więcej się nie powtórzyły.
Autor: Hanki
Data: wtorek, 15 kwietnia 2003 r., godz: 00:00
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||