|
Szczecin, 17 września 2008 r., godz: 19:00, im. Floriana Krygiera
Relacja z meczu
Głośny doping i dobra szybka gra obu drużyn – tak wyglądał początek pojedynku Pogoni z Zagłębiem. Portowcy stosowali pressing, grali odważnie, ale piłkarze z Sosnowca umiejętnie się bronili i kontratakowali. Doping utrzymał się przez cały mecz, dobra gra Pogoni skończyła się znacznie szybciej... Jedna z kontr Sosnowca już w 11 minucie spotkania skończyła się bramką. Krzysztof Myśliwy ograł Pawła Skrzypka, podał do Rafała Bałeckiego, który z kilku metrów uderzył na bramkę Pogoni. Binkowski zdołał dotknąć piłki, ale ta i tak wtoczyła się do bramki. Pogoń starała się wyrównać i choć były ku temu okazje brakowało pomysłu na rozegranie piłki. Umiejętność gry na boki i do tyłu raczej nie przydaje się, gdy drużyna przegrywa mecz. W 18 minucie Dawid Bartos wykonywał rzut wolny 30 metrów od bramki gospodarzy. Dobre uderzenie, Binkowski zdołał zablokować strzał, ale dopiero Tomasz Rydzak wybijając piłkę na róg zażegnał choć na chwile niebezpieczeństwo. Nie udało się z wolnego, za to udało się po rzucie rożnym. Wojciech Białek najwyżej wyskoczył do piłki i głową skierował ją do bramki Portowców. Było ta dopiero 19 minuta meczu a goście prowadzili już 0:2 i mogli spokojnie kontrolować przebieg spotkania. Z piłkarzy Pogoni jakby zeszło powietrze. Indywidualne błędy zaważyły na tym, że Pogoń szybko straciła dwie bramki i przez reszta spotkania musiała gonić wynik. Niestety przypominało to bicie głową w mur. Nie można odmówić wszystkim piłkarzom ambicji i woli walki, ale po raz kolejny zabrakło pomysłu na rozegranie piłki przed polem karnym rywali. Brakowało strzałów na bramkę, a samo posiadanie piłki nie skutkuje wygraną w całym meczu. Bo choć Portowcy częściej byli przy piłce, to Zagłębie było bliżej zdobycia kolejnej bramki jeszcze przed końcem pierwszej połowy. Pierwsze minuty drugiej połowy to znów przewaga Pogoni. Mnóstwo stałych fragmentów gry w wykonaniu Portowców, jednak żaden z nich nie był na tyle groźny, by odmienić losy meczu. Z przewagi Pogoni znów nic nie wynikało. Promykiem nadziei było uderzenie Tomasza Rydzaka z dystansu. Mocny i celny strzał obronił Maciej Gostosmki. Chwilę później Portowcy wykonywali pośredni rzut wolny tuż przy linii końcowej boiska. Piłka trafiła do Przewoźniaka ten strzela z linii pola karnego, a bramkarz wybija piłkę pod nogi Kowala, którego dobitka została zablokowana przez obrońców. W 69 minucie dośrodkowanie w pole karne, w zamieszaniu Tomasz Parzy uderza głową, piłka mija bramkarza i wpada do bramki. Kontaktowa bramka zdobyta. Portowców stać było na wyrównanie w tym meczu, ale chwilę później drugi żółty kartonik obejrzał Andrzej Tychowski o Pogoń grała w osłabieniu. Pogoń atakowała cały zespołem, ale momentami zespół przypominał jeźdźców bez głowy. Przebijali się niemal na oślep pod pole karne, ale tam albo tracili piłkę, albo rozgrywali między sobą nie oddając strzału na bramkę. Jedyną naprawdę groźna sytuacja miała miejsce w 89 minucie. Paweł Posmyk pod dośrodkowani ładnie uderzał głową. Piłka przelobowała bramkarza, ale także minęła bramkę… Chwilę później sędzia zakończył spotkanie i Pogoń zanotowała trzecią porażkę na własnym stadionie. Miejmy nadzieję, że w kolejnym meczu Piotr Mandrysz zdoła nieco odmienić styl gry Portowców. (źródło: PogonOnline.pl/Dariusz Śliwiński )
Wypowiedzi pomeczowe
Gerard Juszczak, trener Zagłębia: - Na pewno w pierwszej połowie byliśmy drużyną lepszą. Świadczą o tym dwa trafienia na naszym koncie. Staraliśmy się o początku grać tutaj o pełną pulę, czyli trzy punkty. Natomiast w drugiej połowie wynik zdeterminował naszą taktykę. Chcieliśmy strzelić coś z kontry. Było dużo walki po każdej ze stron, ale wynik pozostał taki jaki jest.Piotr Mandrysz, trener Pogoni: - Od początku spotkania Zagłębie grało agresywnie. Pozwoliliśmy przeciwnikowi wyprowadzić cztery bardzo groźne kontry. Skończyło się to dwoma bramkami. Z pewnością ustawiło to przebieg spotkania. Nie dość, że zespół jest w dołku, to jeszcze przegrywał 0:2 do przerwy. W przerwie starałem się umotywować chłopców na tyle, by szybko zdobyć kontaktową bramkę, co mogło się stać już wcześniej, bo mieliśmy ku temu okazje. Niestety porażka 1:2 chluby nam nie przynosi, bo liczyliśmy na całkiem inne spotkanie i wynik. Na pewno chłopcy bardzo chcieli i pokazali tą determinację, gdy graliśmy kilkanaście minut w dziesiątkę. Nie udało się i mogę tylko trenerowi zespołu gości pogratulować zwycięstwa. - Za wcześnie na oceny, ale czeka nas wiele pracy. Mało jest w Polsce zespołów, które potrafią sobie dobrze radzić w ataku pozycyjnym. Z pewnością Pogoń się do nich nie zalicza i w konsekwencji często grając tym atakiem musimy wykazać się odpowiednimi umiejętnościami. Inaczej gra się z kontry, gdzie jest więcej miejsca i kilkoma podaniami wyjść na wolne pole. W tłoku gra się trudniej i wchodzą wtedy indywidualne umiejętności zespołu, a nam ich dziś zabrakło ku temu by stworzyć więcej okazji do zdobycia bramek. Druga połowa w naszym wykonaniu była o wiele lepsza niż pierwsza. Na pewno pewne wnioski co do dyspozycji niektórych zawodników już mam. - Przez dwa dni zdążyłem nauczyć się piłkarzy z imienia i nazwiska. Mieliśmy tak naprawdę tylko jeden trening. Wczoraj był tylko rozruch pod kątem dzisiejszego spotkania. Zawsze można zrobić rewolucję, tylko pytanie czy ona by coś przyniosła? Postawiłem na tych chłopców, którzy w dotychczasowych spotkaniach grali stosunkowo najwięcej. Wobec złamania nogi przez bramkarza młodzieżowca, który do tej pory ustawiany był w bramce, musiałem wstawić dwóch młodzieżowców w pole, co do tej pory nie było regułą i uważam, że młodzieżowcy zagrali dobrze. (źródło: PogonOnline.pl/Dariusz Śliwiński )
Minutówka:
Po meczu:
Koniec meczu. Zagłębie tańczy na środku boiska, kibice szybko opuszczają trybuny...
W przerwie:
Dobry początek spotkania - tylko na tyle było stać Portowców. Indywidualne błędy, dwie stracone bramki i w gra Pogoni wyraźnie "siadła"Może w pierwszej połowie była ambicja i chęć zdobycia kontaktowej bramki, ale było przy tym zbyt wiele nerwów, niecelnych zagrań i strat piłki... Na trybunach szczecińskiego stadionu zasiadają min. Olgierd Moskalewicz, Maciej Stolarczyk oraz Jarosław Chwastek.
Przed meczem:
Już za chwilę piłkarze wyjdą z tunelu. Na trybunach już około tysiąca szczecińskich fanów. W sektorze gości zasiadło koło 200 kibiców z Sosnowca.
Zapowiedź meczu
Już jutro zawodników Pogoni Szczecin czeka kolejne bardzo ciężkie spotkanie. Tym razem przeciwnikiem Portowców będzie sosnowieckie Zagłębie. Ten mecz miał zainaugurować sezon w Szczecinie, jednak z uwagi na remont murawy na stadionie przy ulicy Twardowskiego, musieliśmy na niego czekać dwa miesiące dłużej. Początki Zagłębia Sosnowiec sięgają 1906 roku. Wtedy przy hucie „Milowice” powstał klub sportowy. Obecną nazwę klub przyjął dopiero w 1962 roku. Sosnowiczanie, podobnie jak Pogoń, nigdy nie zdołali zdobyć mistrzostwa kraju. V-ce mistrzostwo zdobywali jednak aż czterokrotnie. Pierwszy raz, jeszcze pod nazwą Stal Sosnowiec, w roku 1955. Sosnowiczanie sezon zakończyli ze stratą zaledwie jednego punktu do lidera, Legii Warszawa. O mistrzostwie zadecydował wtedy ostatni ligowy mecz w sezonie, pomiędzy liderem, a v-ce liderem. Mecz zakończył się remisem 1:1, co pozwoliło Legionistom świętować mistrzostwo Polski. Po tytuł v-ce mistrza Polski Zagłębiacy sięgali jeszcze trzykrotnie w sezonach 1963/1964, 1966/1967, oraz 1971/1972. Środowy rywal Portowców może poszczycić się również trzykrotnym zdobyciem Pucharu Polski w sezonach 1961/1962, 1962/1963, 1976/1977, 1977/1978. Jeszcze w poprzednim sezonie Sosnowiczanie grali w Ekstraklasie. Przez udział w aferze korupcyjnej zostali ukarani degradacją o jedną klasę rozgrywkową, 4 punktami ujemnymi na starcie nowego sezonu, oraz grzywną w wysokości 50 tys. zł. Biorąc pod uwagę, że zespół z Sosnowca na koniec sezonu zajął ostatnie miejsce w tabeli, musiał pogodzić się ze spadkiem aż o dwie klasy. Przed startem obecnego sezonu Zagłębiacy, tak jak Pogoń, byli wskazywani jako kandydat do awansu. Życie zweryfikowało jednak te plany, gdyż jutrzejszy rywal Portowców zajmuje zaledwie 14. miejsce w tabeli, tracąc jeden punkt do Dumy Pomorza. Należy wziąć jednak pod uwagę, że gdyby nie kara, którą otrzymali, Sosnowiczanie mieliby teraz o 3 oczka więcej od granatowo-bordowych. Niezadowalające wyniki sportowe sprawiły, że w Sosnowcu zagościł nowy trener. Miroslav Čopjak swój debiut zaliczył w sobotę pokonując Lechię Zielona Góra 1:0. Po ostatnich wynikach w klubie ze Szczecina również zawrzało. Pracę stracił dotychczasowy trener, Mariusz Kuras, a w jego miejsce pojawił się Piotr Mandrysz, były zawodnik Pogoni Szczecin. Biorąc pod uwagę fakt, że mecz z Sosnowcem będzie jego debiutem, można dość optymistycznie zapatrywać się na jutrzejsze spotkanie. W swoim debiucie drużynę do zwycięstwa poprowadził Miroslav Čopjak, w Szczecinie zwyciężył również Jarosław Bedryc, debiutujący trener Miedzi Legnica. Zawodnicy Pogoni na pewno zechcą się pokazać, aby wywalczyć sobie miejsce w pierwszej jedenastce na przyszłe spotkania. Będzie to bez wątpienia jeden z najważniejszych i najcięższych meczy w sezonie. Trener Mandrysz nie będzie miał do dyspozycji Ferdinanda Chi-Fona, oraz Damiana Wójcika, który w poprzednim meczu odniósł bardzo groźną kontuzję. Nie możemy jednak przekreślać szans Portowców. Początek meczu jutro o godzinie 19! (źródło: PogoOnLine.pl) |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||