Już w pierwszej akcji meczu pod bramką Warty się zagotowało. Świetne podanie z środka pola dostał Olgierd Moskalewicz, ale sędzia nie zauważył faulu na kapitanie Pogoni i szansa na rzut wolny w dobrej odległości do uderzenia na bramkę przepadła. Portowcy nadal nacierali i choć nie stwarzali stuprocentowych okazji, to co chwilę nękali poznańską defensywę. Pierwsi bramkę zdobyli jednak goście. W 11. minucie podanie z drugiej linii otrzymał Zbigniew Zakrzewski, który po drodze oszukał Marcina Dymkowskiego oraz Radosława Janukiewicza i otworzył wynik meczu. Zieloni nie cieszyli się długo z prowadzenia. Pięć minut później rzut wolny świetnie wykonał Maksymilian Rogalski, wrzucając piłkę wprost na głowę Moskalewicza, który strzelając między nogami wychodzącego bramkarza Warty, wyrównał stan meczu. W kolejnej akcji Duma Pomorza mogła objąć prowadzenie. Piłka trafiła pod nogi Piotra Prędoty, który w nietypowy sposób chciał umieścić piłkę w siatce, ale jego strzał okazał się niecelny. Portowcy poczuli jednak przypływ sił i zaczęli coraz śmielej atakować. Ofensywny styl gry przyniósł efekt w 22. minucie. Robert Kolendowicz płasko dośrodkował, a piękną bramkę zdobył...Rafał Kosznik, obrońca Warty. Kolejne minuty upłynęły pod znakiem natarcia Portowców. Podopieczni Macieja Stolarczyka grali pomysłowo i ciekawie, stwarzając dużo sytuacji bramkowych. Po kilku minutach gdy gra się znowu zwolniła, Duma Pomorza znów pokazała chęć atakowania, która przyniosła kolejnego gola. Na minutę przed końcem pierwszej połowy Portowcy pokazali dużo dynamiki oraz doświadczenia. Podanie ze skrzydła trafiło do Moskalewicza, który odegrał piłkę do nadbiegającego Bartosza Ławy. Pomocnik Pogoni pewnie pokonał bramkarza gości i prowadzenie Portowców do przerwy było okazałe.
Piłkarze Pogoni schodzili na przerwę w aurze braw. Należały im się, bo kibice mieli sporo radości oglądając pierwsze trzy kwadranse spotkania. Co ważniejsze, to formacja ofensywna Dumy Pomorza stanowiła pierwszoplanową rolę w tym spektaklu.
Druga połowa zaczęła się dla zawodników Stolarczyka równie dobrze jak skończyła pierwsza. W 52. minucie Portowcy wykonywali rzut wolny. Mocne uderzenie Rogalskiego zostało odbite przez bramkarza Warty tak niezdarnie, że do piłki dopadł Marcin Nowak i strzałem głową podwyższył prowadzenie gospodarzy. Wydawało się, że prędzej Pogoń zdobędzie bramkę na 5:1 niż Warta zacznie gonić granatowo – bordowych. W 60. minucie Paweł Iwanicki przedarł się w pole karne Pogoni i mocnym uderzeniem w dolny róg bramki pokonał Radosława Janukiewicza. Portowcy grali w drugiej połowie wciąż ładnie, ale mniej pomysłowo. Akcje ograniczały się do groźnych strzałów Bartosza Ławy z dystansu lub wypuszczania w uliczkę Piotra Prędoty lub Marcina Klatta i ich strzałach, które najczęściej trafiały wprost w bramkarza Warty. Zieloni nastawili się jedynie na rzadkie kontry. Jedna z nich jednak przyniosła rzut rożny. W zamieszaniu podbramkowym najskuteczniejszy okazał się Zbigniew Zakrzewski, który zdobył gola kontaktowego. Warta nie miała już sił zaatakować i powalczyć o remis, a Portowcy wciąż razili nie skutecznością.
Pogoń odniosła zasłużone zwycięstwo i momentami grała bardzo ładnie. Z gry Dumy Pomorza musi zostać wyeliminowany brak koncentracji, bo łatwość do roztrwonienia wysokiej przewagi w starciu z mocniejszym z rywalem może się okazać dla Pogoni bardzo niebezpieczna. 
(źródło: Tobiasz Madejski)