Po zwycięstwie odniesionym nad Wartą Poznań z pełnym przekonaniem można opisać progres drużyny. „Portowcy” w końcu zagrali ciekawie, rozsądnie i ambitnie, a oczywistym efektem są trzy punkty. Prawie 20 – tysięczna grupa kibiców od początku meczu miała na czym zawiesić oko. Poza interesującą grą piłkarzy, uwaga poznańskich obserwatorów skupiała się także na barwnych kibicach gości. Wspomagana przez fanów Pogoń od początku ruszyła do ataku. Dobra akcja Pietruszki nie dała jednak bramki, bo z najbliższej odległości nie trafił Adam Frączczak. Ofensywne zapędy gości szybko zostały ukrócone. W 10. minucie sędzia jeszcze oszczędził „Dumę Pomorza” i nie uznał bramki zdobytej przez Wartę, ale już dziesięć minut później idealne uderzenie Wojciechowskiego wprawiło w radość miejscowych kibiców. Dzięki tej bramce doszło do śmiałej konfrontacji sił ofensywnych. „Zieloni” straszyli Zbigniewem Zakrzewskim, z którym pojedynek sam na sam wygrał Bartosz Fabiniak oraz rzutami rożnymi. Ze strony „Portowców” najbardziej aktywni byli Przemysław Pietruszka, Adam Frączczak oraz Marcin Klatt. Mocne strzały podopiecznych Artura Płatka były jednak albo niecelne, albo zbyt słabe by zaskoczyć bramkarza Warty, Andrzeja Bledzewskiego. Szczególnie bliski zdobycia wyrównującej bramki był były piłkarz poznańskiej Warty, Marcin Klatt. Pod koniec pierwszej połowy napastnik Pogoni nie bez problemów minął bramkarza Warty, ale spychany do boku pola karnego uderzył piłkę tak niefortunnie, że ta trafiła w boczną siatkę. Energiczna pierwsza połowa była dobrym prognostykiem przed drugą częścią spotkania. Brak skuteczności oraz fatalna postawa obrońców – Matuszczyka, Radlera i Szałka to najbardziej rażące mankamenty „Dumy Pomorza” w pierwszej połowie.
Goście bardzo dynamicznie rozpoczęli drugą połowę pojedynku. Co prawda tuż po wznowieniu gry znakomite okazje zmarnowali Klatt i Ława, a bardzo mocne uderzenie Łukasza Matuszczyka z rzutu wolnego padło łupem Bledzewskiego, to w 53. minucie wyrównującego gola zdobył Przemysław Pietruszka. Siłą podopiecznych Artura Płatka był stały napór. Zdobycie wyrównującego gola wcale nie osłabiło mocy impetu z jaką goście nacierali na bramkę Bledzewskiego. Szybko okazało się, że ambitna gra i polot dają efekty. W 64. minucie kapitalny strzał Marcina Klatta wyprowadził „Dumę Pomorza” na prowadzenie. Zawodnicy Bogusława Baniaka, wiedząc, że nie mają nic do stracenia starali się zepchnąć „Portowców” do defensywy. Goście odpowiedzieli solidną obroną i szybkością kontr. Po jednym z kontrataków idealną szansę na podwyższenie prowadzenia miał Adam Frączczak. Skrzydłowy Pogoni uderzył jednak bardzo mocno, a piłka przeleciała nad poprzeczką bramki. Pomysłem „Zielonych” były piłki grane „na aferę”. Dobrze radził sobie jednak Fabiniak, wspomagany przez praktycznie całą drużynę. Zwycięstwo Pogoni mogło zostać ukoronowane już w doliczonym czasie gry. Ofensywne zapędy gospodarzy przyniosły kontrę Pogoni i trzech zawodników naprzeciwko Bledzewskiego i jednemu obrońcy. W niesamowity sposób „Portowcy” zmarnowali jednak szansę na podwyższenie prowadzenia. Ale i tak długo wyczekiwany gwizdek sędziego oznaczał zasłużone zwycięstwo „Dumy Pomorza”. Dawno już Pogoń nie zagrała tak dobrze. Na szczególne gratulację zasługuje postawa z drugiej połowie. Pierwsza część gry obfitowała jeszcze w błędy i nieporadność defensywy. Niespodziewany popis Pietruszki z drugiej połowy, bardzo dobra gra Frączczaka, Klatta oraz niezła Ławy, Majkowskiego oraz Akahoshiego zaowocowała odrobieniem strat. Bajkowy charakter tego meczu stanowić będzie symbol osiągnięcia. Pogoń dominowała nad Wartą w każdym aspekcie – pod względem umiejętności technicznych, taktycznych i motywacji. Najbardziej widoczna była jednak wyższość szczecińskich kibiców nad kibicami drużyny przeciwnej. (źródło: Tobiasz Madejski)