Przed meczem można było mieć obawy o formę Portowców. Ruch nie przyjechał do Szczecina bronić się, a zawodnicy Pogoni w dwóch ostatnich spotkaniach zaprezentowali spadek formy strzeleckiej.
Niewiele zabrakło, a obawy potwierdziły by się już kilka minut po pierwszym gwizdku. Już w drugiej minucie spotkania słupek uratował Portowców przed stratą gola po uderzeniu Piotra Gieli. Pogoń próbowała odpowiedzieć, ale po kwadransie mogło być już 0:2, ale tym razem w słupek trafił Paweł Giel.
W 26 minucie niewykorzystane okazje Ruchu zemściły się. Zaczęło się właśnie od błędu Pogoni, którego na szczęście nie wykorzystali zawodnicy gości. Odpowiedź Portowców była już bardziej skuteczna. Tuż z przed linii końcowej w pole karne zagrał Mateusz Lewandowski. Tam do piłki dopadł Peter Hricko, który strzałem głową pewnie pokonał Mateusza Mikę. Zdobyta bramka przechyliła szalę na korzyść Pogoni, która z minutą nabierała tempa i stwarzała więcej klarownych okazji.
W 34 minucie Pogoń prowadziła już dwoma bramkami, a dwie minuty później na stadionowym telebimie widniał wynik 3:0 dla gospodarzy. Najpierw na listę strzelców wpisał się Akahoshi, który oddał strzał zza pola karnego, a bramkach Ruchu był bez szans. Wcześniej Robert Kolendowicz próbował dośrodkować w pole karne, tam piłkę trącił jeden z obrońców gości, na szczęście futbolówka trafiła pod nogi Donalda Djousse, który wystawił ją Kolendowiczowi by ten zagrał ją przed pole karne – niezbyt dokładnie i gdy wydawało się, że nic z tego nie będzie Edi Andradina trącił piłkę w kierunku Aki, a ten zrobił, to co do niego należało.
Chwilę później Edi sam wpisał się na listę strzelców – akcja Pogoni w szybkim tempie, podanie do Edigo, a ten po profesorsku posyła piłkę do bramki Ruchu.
Niestety trzy zdobyte bramki sprawiły, że inicjatywę przejęli gracze Ruchu. Dużo biegania po boisku i wysoki pressing przyniosły rezultat. Prosty błąd obrony Pogoni, przejęte podanie do Radka Janukiewicza i Michał Mak pewnie umieścił piłkę w bramce Pogoni.
Po przerwie Pogoń grała już mądrzej. Ruch nadal dużo biegał i starał się nadrobić straty, ale jednym efektem była utrata sił, która zemściła się pod koniec spotkania. Gdy tempo spotkania spadło i goście byli mniej aktywni do głosu znów doszła ofensywa Pogoni. Podanie Aki do Ediego i pewny strzał Brazylijczyka przyniósł czwartą bramkę dla Pogoni.
Goście nie byli już w stanie nic zrobić i było pewne, że trzy punkty zostaną w Szczecinie. Swoje okazje strzeleckie mieli zmiennicy, który pojawili się po przerwie. Bramki nie udało się zdobyć Adamowi Frączczakowi, ale szansę wykorzystał Piotr Petasz, który płaskim strzałem z 85 minuty ustalił wynik spotkania na 5:1 dla szczecińskiej drużyny.

Piata wygrana na własnym stadionie sprawiła, że Portowcy nadal trzymają krótki dystans do szczytu tabeli, gdzie dwa pierwsze miejsca z 19 oczkami zajmują drużyny Zawiszy Bydgoszcz i Piasta Gliwice. Pogoń z 18 punktami jest trzecia, a czwarte miejsce z jednym punktem mniej zajmuje kolejny rywal Portowców – Flota Świnoujście.
(źródło: Dariusz Śliwiński)