|
Szczecin, 21 listopada 2006 r., godz: 18:30, stadion im. Floriana Krygiera w Szczecinie
Relacja z meczu
- Wynik 0:3 poszedł w świat. Nikt potem nie będzie pamiętał, że graliśmy trzecim składem - mówił po meczu Mariusz Kuras, trener Pogoni. Zawiedli jednak głównie ci, którzy grali w l lidze. Pogoń wystąpiła z dwójką nowych, testowanych zawodników: Jakubem Szałkiem z KP Police i Przemysławem Pietruszką z czwartoligowej Victorii Przecław. Obydwaj zaprezentowali się przyzwoicie. - Na plus oceniam występ Szałka, który grał na lewej obronie. Był wyróżniającym się piłkarzem w moim zespole. Pietruszka z kolei miał lepsze i gorsze momenty, ale na tle pozostałych wypadł nieźle - ocenił testowanych graczy trener Portowców Mariusz Kuras. Lech z kolei próbował bramkarza Radosława Janukiewicza (dotychczas Śląsk Wrocław), obrońcę Tomasza Midzierskiego (KSZO Ostrowiec) oraz pomocnika Marcina Tarnowskiego (Amica Wronki). Bez Brazylijczyków Chociaż niemal w każdym meczu kibice Pogoni skandują „Pogoń szczecińska, nie brazylijska", to na mecz wybrało się ich zaledwie nieco ponad dwa tysiące. A w tym meczu portowcy zagrali w wybitnie krajowym zestawieniu. W pierwszym składzie wybiegło trzech wychowanków, a na ławce rezerwowych siedziało ich pięciu. Brazylijczyków było zaledwie trzech: Andradina, Batata i Anderson da Silva. Pesković ratował Pierwsza zaatakowała Pogoń. Już w 3 min. po zagraniu Ediego, strzałem głową popisał się Pietruszka. Niestety, piłka minęła bramkę. Riposta Lecha była jednak natychmiastowa. Z rzutu rożnego dośrodkował Marcin Wachowicz, a jeden z niższych piłkarzy znajdujących się na polu karnym - Arkadiusz Bąk - strzałem z głowy zdobył prowadzenie dla Lecha. Uskrzydleni prowadzeniem poznanianie mogli wkrótce podwyższyć na 2:0. Na szczęście żegnający się ze szczecińską publicznością Boris Pesković w ładnym stylu obronił strzał Marcina Tarnowskiego. Do tego dwie doskonałe okazje zmarnował Przemysław Pitry (raz nie trafił, a potem przegrał pojedynek z Peskoviciem). Po akcji gospodarzy trybuny ożyły tylko w 35 min, kiedy na pole karne Lecha wdarł się Kamil Grosicki. Jego dośrodkowanie trafiło jednak do obrońcy Lecha Midzierskiego, który oddał futbolówkę Janukiewiczowi. Dobry początek Drugą połowę Pogoń rozpoczęła z animuszem. W 46 min. portowcy wreszcie wcelowali w światło bramki Lecha - uderzał wprowadzony na boisko Łukasz Skórski. Młody pomocnik wprowadził wiele ożywienia do gry ofensywnej gospodarzy. Szukał piłki, starał się grać „klepkę" z Andradiną i Grosickim. Ten ostatni zmarnował zresztą doskonałą okazję, strzelając z linii pola karnego wysoko nad poprzeczką. Gorąco pod bramką Lecha było w 63 min. Po szybkiej kontrze zainicjowanej przez Grosickiego z woleja uderzał Pietruszka. Zmuszony do robinsonady Janukiewicz wybił piłkę na rzut rożny. I kiedy wydawało się, że Pogoń wyrówna, drugiego gola zdobyli goście. Batata jak trampkarz Stoper Pogoni Batata podał piłkę wprost do napastnika rywali Pitrego. Ten jeszcze minął Brazylijczyka z polskim paszportem prostym zwodem i strzelił pewnie do siatki obok rozpaczliwie interweniującego Peskovicia. Potem grał już tylko Lech, a efektem przewagi gości był kolejny gol. Tym razem centrę z kornera, strzałem głową, na bramkę zamienił Argentyńczyk Fernando Bonjour. Po co to komu? Mecz Pogoni z Lechem potwierdził, że rozgrywki o Puchar Ekstraklasy nie są nikomu do niczego potrzebne. Najsłabiej wypadli ci, którzy grają na co dzień w ekstraklasie, czyli tzw. profesjonaliści. - Chciałem ich zdjąć z boiska, ale regulamin mi nie pozwalał, bo na murawie musi być co najmniej ośmiu piłkarzy z pierwszego składu - wściekał się Kuras. Ale i tak nie wytrzymał i ściągnął z boiska Łukasza Trałkę. Biegać po boisku chciało się tylko tym najmłodszym i najmniej doświadczonym. Po meczu zaś profesjonalizmu zabrakło szkoleniowcom, którzy - jak wyjaśnił rzecznik prasowy Pogoni Piotr Baranowski - oświadczyli, że nie wezmą udziału w konferencji prasowej, bo... nie widzą takiej potrzeby. (źródło: Głos Szczeciński)
Minutówka:
|
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||