|
Rozmowa z Grzegorzem Mielcarskim
- Nie pojawia się Pan w składzie AEK. Do Polski dotarły informacje, że jest Pan kontuzjowany. Co się stało?
- Dwa tygodnie temu przeszedłem w Belgii, w klinice doktora Martensa, zabieg artroskopii kolana. Według zaleceń doktora rehabilitacja potrwa dwa i pół miesięca. - Dlaczego poddał się Pan zabiegowi? - Miesiąc temu zacząłem odczuwać ból w kolanie, które następnie puchło. Stwierdziłem, że jest to stan zapalny. Udałem się więc do Belgii. Doktor Martens, do którego mam największe zaufanie, potwierdził moje przypuszczenia i polecił poddać się zabiegowi. Mogłem wprawdzie jeszcze grać, ale uraz się pogłebiał. Doktor powiedział, że im szybciej się poddam operacji, tym krócej będzie trwała rehabilitacja. W trosce o zdrowie niemal natychmiast się zdecydowałem. - Klub twierdzi, że niepotrzebnie tak szybko poddał się Pan operacji i powinien Pan grać. - Nie rozumiem dlaczego ci ludzie sieją taki zamęt. Do prezesa nie dociera, że nie robiąc tego zabiegu, mógłbym sprawić sobie jeszcze większą krzywdę. Przecież jest to normalne, że pilkarze odnoszą kontuzje. Klub jednak nie oczekiwał, że będę odpoczywał aż dwa i pół miesiąca. Spodziewano się, że mam tylko uraz łąkotki, którą się leczy dwa tygodnie. Jednak gdybym zwlekał z zabiegiem, to według doktora Martensa rehabilitacja trwałaby nawet cztery miesiące. To przykre, że nikt nie zdaje sobie tu sprawy, jak ważne jest zdrowie człowieka. - Prezes jednak obstaje przy swoim i chce Pana ukarać. - Zaproponowano mi zawieszenie mojego kontraktu na okres rehabilitacji. Natomiast w momencie, kiedy portugalski trener Santos (szkoleniowiec Mielcarskiego w FC Porto - przyp. red.) powoła mnie do kadry zespołu na mecz, wtedy kontrakt zostanie odwieszony. Dla mnie jest to jednak bez sensu. - Czy można się spodziewać, że ta propozycja wejdzie w życie? - Nigdy się na to nie zgodzę. To nie jest normalne w świecie sportowym, że jak się komuś dzieje krzywda, to proponuje się mu zawieszenie poborów. AEK musi liczyć się z tym, że nigdy nie będzie miał wszystkich piłkarzy zdolnych do gry. - Trener Santos wstawia się za Panem? - Bardzo podtrzymuje mnie na duchu. Nie jest on jednak władny, aby decydować, czy będę ukarany, czy nie i w tym sporze nie obstaje za żadną ze stron. - Czy w związku z tym pojawiają się podejrzenia, że przyjechał Pan z Polski, ukrywając kontuzję? - Na szczęście działacze jeszcze na to nie wpadli. Jednak nie mieliby powodów. Do AEK przyjechałem zdrowy. Zresztą już na miejscu przeszedłem badania u najlepszego w Grecji chirurga Nikolau, który stwierdził, że z moja nogą wszystko jest w porządku. - Spodziewał się Pan wygrania przez AEK niedzielnych derby Aten z Panathinaikosem 2:0? - Boisko było strasznie zalane wodą. Dlatego szanse na zwycięstwo dawano tej drużynie, która pierwsza strzeli bramkę. Nam się to udało i rzeczywiście wygraliśmy. Emmanuel Olisadebe za wiele nie pokazał, bo skutecznie był powstrzymywany przez obrońców.
Rozmawiał: -
Źródło: Życie Data: środa, 7 listopada 2001 r. Dodał: JuN |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||