|
Paweł Skrzypek: Mogliśmy zostać mistrzami
- Jak doszło do urazu, w czym tkwił sekret uzdrowienia i czy kontuzja pozostawiła jakieś ślady odbijające się na grze?
- O tym, jak to się dokładnie stało, dowiedziałem się dopiero analizując zapis wideo ze sparingowego meczu, w którym zderzyłem się z bramkarzem, uderzając w ziemię, a ten mnie jeszcze swoim ciężarem dodatkowo przygniótł. Po prostu nieszczęśliwy wypadek. Od razu zdecydowałem się na zabieg operacyjny i zespolenie uszkodzonego miejsca drutami. Moją cechą jest niecierpliwość i często wychodziłem na boisko z niedoleczonymi urazami, co powodowało komplikacje. Operacja była właśnie po to, by ewentualne komplikacje wyeliminować. Obecnie nie odczuwam żadnych skutków kontuzji, gram na 100 procent i nie boję się ostrych starć, bo odporność psychiczna to moja mocna strona. - Mimo przedsezonowych perypetii spisuje się pan lepiej niż niejeden pański kolega z zespołu, który normalnie przepracował okres przygotowawczy. Drużyna jako całość jest natomiast wyraźnie gorsza niż jesienią... - Nie zlekceważyłem przygotowań mimo urazu jaki odniosłem. Co mogłem, to po prostu robiłem. Mój organizm ma też bardzo dobrą wrodzoną wydolność i łatwiej mi znosić obciążenia niż to jest w przypadku innych piłkarzy. Nie mogę zaprzeczać twierdzeniu, że gramy gorzej niż jesienią. Kłopoty swój początek miały w perypetiach z okresem przygotowawczym. Z powodu naszego strajku mieliśmy opóźnienia treningowe, rzutujące może nie tyle na przygotowanie wydolnościowe, ale głównie taktyczne oraz zgranie zespołu, do którego doszło zimą trzech nowych zawodników. Zabrakło czasu! Obóz w Turcji zaczął się nieźle i po meczach z Fenerbahce oraz Werderem cały zespół był pełen optymizmu, ale 1:6 z Galatasaray sprowadziło nas na ziemię obnażając wszystkie błędy. - Ostatnio Pogoń została sprowadzona do parteru także przez Odrę i rozmiary porażki w Wodzisławiu. - Zdajemy sobie sprawę, że w tym meczu uciekło nam coś ogromnego. Uważam, że gdybyśmy wygrali, bylibyśmy mistrzami Polski. Odra nie była lepsza niż normalnie, grała przeciętnie, lecz my spisywaliśmy się kompromitująco i tylko Radek Majdan stanął na wysokości zadania. Gdyby nie on, porażka mogła być wyższa. Głównym powodem klęski była bardzo słaba dyspozycja fizyczna, ruszaliśmy się jak muchy w smole. Sam też bardzo źle się czułem fizycznie. Może to był efekt 9-godzinnej podróży autokarowej w przeddzień? Po wyjściu z autobusu potrzebowałem pomocy masażysty. - Może z uwagi na rangę meczu wzięliście środki dopingujące, które przyniosły odwrotny skutek, a może stronnicy Odry was podtruli? - Nic o tym nie wiem, a ponadto nie jestem zwolennikiem spiskowych teorii. Dodatkowe wspomaganie drużyna miała tylko przed meczem z Legią w Warszawie, ale były to jedynie dozwolone preparaty. - Co będzie dalej z Pogonią, jakie są szanse na wicemistrzostwo? - Będę związany z SSA Pogoń jeszcze przynajmniej przez rok, więc chciałbym, by się w tym klubie wszystko dobrze ułożyło i wierzę, że tak będzie. Teraz brakuje nam bieżącego kontaktu z prezesem Sabri Bekdasem, co by mogło ułatwić wiele kwestii. Choć wierzyłem w mistrzostwo Polski i nic z tego nie wyszło, to teraz nie przeszkadza mi to wierzeyć w II miejsce. Optymizm opieram na tym, że Wisła, której zawsze dobrze się grało w stolicy, będzie chciała tam udowodnić swoją wartość i przypieczętować mistrzostwo. Po ostatnim zwycięstwie w Pucharze Ligi z Zagłębiem w Lubiniu 3:0 krakowianie odzyskali wiarę w swe siły i uszło z nich "złe powietrze". My natomiast, choć plan minimum wykonaliśmy awansując do pucharów, musimy na koniec zagrać dwa dobre mecze z Polonią oraz Stomilem i uzyskać w nich jak najlepsze wyniki, pokazując, że mieliśmy tylko chwilową niedyspozycję. Cieszymy się z przerwy w rozgrywkach, podczas której w piątkowym sparringu z Groclinem trener Mariusz Kuras będzie mógł wypróbować warianty ustawienia na mecz z Czarnymi Koszulami i wybrać następców na miejsce kontuzjowanych oraz kartkowiczów, a do tych ostatnich i ja się zaliczam. - Tematem numer jeden jest teraz czystość polskiej piłki. - Dziwne wyniki są też w innych ligach, jak choćby niedawne rozgromienie Interu Mediolan. Oglądałem program "Pod napięciem" w TVN, w którym Janusz Zaorski powiedział, że nakręcony przed wielu laty "Piłkarski poker" opierał się na rzeczywistych wydarzeniach. Minęło tyle lat i nic się z tym nie zrobiło. Ci co się kiedyś ubrudzili, teraz osądzają innych, zapominając, że od nich się wszystko zaczęło. Trzeba piętnować zło i to nie tylko w sporcie, ale we wszystkich dziedzinach życia. Jak się jednak nikogo nie złapie za rękę, nie można mówić o sprzedawaniu spotkań, bo można niewinnemu wyrządzić krzywdę. Osobiście nie zetknąłem się z "propozycją nie do odrzucenia" i chciałbym, by tak pozostało do końca.
Rozmawiał: -
Źródło: Kurier Szczeciński Data: piątek, 1 czerwca 2001 r. Dodał: JuN |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||