|
Wywiad z Jerzym Podbrożnym
Od miesiąca Amica starała się o pozyskanie Jerzego Podbrożnego i wreszcie dopięła swego. "Guma" będzie mógł wystąpić w barwach wronieckiego klubu już w najbliższy weekend w meczu przeciw Pogoni, a więc swemu poprzedniemu pracodawcy. - Musieliśmy zapłacić Sabriemu Bekdasowi 50 tysięcy złotych za kartę Jurka, a więc tyle, ile Turek dał wcześniej Januszowi Romanowskiemu. Podbrożny zobowiązał się grać w naszym klubie do końca obecnego sezonu. Później będziemy mogli podpisać nową umowę - przyznał wiceprezes i menedżer Amiki, Paweł Janas. - Ze zdumieniem przeczytałem, że zmieniamy strategię budowy zespołu i zamiast na młodych, stawiamy na doświadczonych piłkarzy. A kto wprowadza do pierwszego zespołu Marcina Burkharda i Karola Gregorka? Kto postawił na Dariusza Dudkę. Darek Gęsior jest rywalem dla Krzysztofa Piskuły. Natomiast Podbrożny będzie walczył o miejsce z Jackiem Dembińskim lub Remkiem Sobocińskim. Nasza młodzież nie ucierpi na sprowadzeniu "Gumy" do Wronek, a musi przecież od kogoś pobierać nauki. Dotąd nie udało nam się przecież podskoczyć wyżej piątego miejsca w tabeli.
Podbrożny był także na liście życzeń Zagłębia, w którym grał już po powrocie ze Stanów Zjednoczonych. Zdecydowanie jednak opowiedział się za grą w Amice. Dlaczego? - Bo jest to bardzo dobry, znakomicie zorganizowany klub, który ma konkretne cele do zrealizowania - stwierdził Podbrożny. - Dzwonił do mnie z Lubina prezes Jacek Kardela, ale to było jeszcze przed ofertą z Amiki. I propozycja nie była tak konkretna, jak ta z Wronek. Dlatego w ogóle nie miałem dylematu. - W kontrakcie jest klauzula o automatycznym przedłużeniu umowy po zakończeniu sezonu? - Nie, zresztą nie zastanawiałem się w ogóle nad tym. Najważniejsze to dobrze wprowadzić się do nowego zespołu i przyzwoicie zakończyć jesień. A później solidnie przepracować zimowy okres przygotowawczy. Na rozmyślania o przyszłości przyjdzie czas po zakończeniu sezonu. Jeśli Amica będzie zadowolona z mojej postawy, podpiszemy nową umowę. W przeciwnym wypadku poszukam innego pracodawcy. - Pogoń wypłaciła panu wszelkie należności? - Nie, ale już nie będę o nic się upominał. Zrezygnowałem z pieniędzy, które prezes Bekdas był mi winien. Suma była spora, złożyłem nawet stosowne pismo w PZPN, ale nie chciałem już dłużej czekać na zmianę klubu. Gdy otrzymałem wiadomość, iż Pogoń i Amica doszły do porozumienia machnąłem na wszystko ręką. - Liczy pan, iż straty powetuje sobie we Wronkach? - Owszem! Mam nadzieję, że będziemy wygrywali i bardzo często otrzymywali meczowe premie. A wówczas szybko zapomnę o pieniądzach pozostawionych u Bekdasa. - Zdaje pan sobie sprawę, że oczekiwania we Wronkach będą olbrzymie? Prezes Wojciech Kaszyński nie wyobraża sobie, żeby dla Amiki ponownie zabrakło miejsca w europejskich pucharach. - Muszę się liczyć z presją. Miałem jednak czas przyzwyczaić się do dużych wymagań. Jestem już w takim wieku, że od kilku lat wszędzie, gdzie bym się nie pojawił Podbrożnego traktują jak nauczyciela. Można z tym żyć i grać na przyzwoitym poziomie. - A nie obawia się pan, że młodzi i żądni sukcesu piłkarze Amiki posadzą starego wygę na ławce? Zresztą już w Pogoni, podczas kadencji Edwarda Lorensa, bywał pan rezerwowym. - Z konkurencją zawsze trzeba się liczyć, ale nie sądzę, żeby teraz powtórzyły się moje problemy. Po prostu z Lorensem bardzo ciężko się rozmawiało, ten pan starał się mnie na siłę przekonać, że powinienem grać w ataku. I bardzo chciał postawić na swoim. Tymczasem ja już od pięciu lat nie uważam siebie za napastnika. Najwięcej pożytku jest ze mnie wówczas, gdy gram na pozycji ofensywnego pomocnika. I trener Mirosław Jabłoński doskonale o tym wie. - Co chce pan wywalczyć dla Amiki? - Sam pan powiedział, że celem minimum są przepustki do europejskich pucharów. Mnie się jednak marzy tytuł mistrzowski. I uważam, że zespół z Wronek stać na taki wynik! Większość tutejszych piłkarzy nie wie jeszcze, jak smakuje wygranie ligi. Dobrze więc, że obok mnie są we Wronkach Darek Gęsior, Jacek Dembiński czy Grzegorz Szamotulski. W każdym zespole z ambicjami powinno być kilku doświadczonych zawodników, którzy już wiedzą, jak radzić sobie w walce o najwyższe stawki. - Jak pan to robi, że mimo upływających lat pnie się pan w hierarchii elitarnego klubu zdobywców stu bramek? - Nie mam specjalnej recepty. Staram się zawsze grać dla zespołu i czasem po prostu udaje się coś strzelić. Nie postawiłem sobie za cel awansu na przykład na siódme miejsce w historii wśród ligowych strzelców. W dziesiątce chciałbym się jednak znaleźć. Brakuje mi jeszcze bodaj dziesięć trafień. Może uda mi się zdobyć brakujące gole w barwach Amiki? Najważniejsze będą jednak wyniki zespołu.
Rozmawiał: -
Źródło: Przegląd Sportowy Data: piątek, 16 listopada 2001 r. Dodał: JuN |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||