|
Rozmowa z Pawłem Drumlakiem
- To powołanie przyszło dość późno dla Ciebie. Dwa lata temu, kiedy Pogoń prowadził Albin Mikulski, mówił on, że swoją grą zasłużyłeś grę w kadrze.
- Trener to sugerował, ale powołania nie otrzymałem. Na pewno tamta forma była lepsza od tej, którą prezentuję obecnie i wówczas łatwiej byłoby mi się pokazać z dobrej strony. Teraz, mimo że jestem po okresie przygotowawczym, cieszę się z debiutu. - Zatem jak się czujesz przed debiutem w reprezentacji? - Nie czuję tak bardzo tremy. Nie dlatego, że spodziewałem się powołania, ale dlatego że selekcjoner Jerzy Engel w ostatnim wywiadzie dla "Gazety" dał do zrozumienia, że kadra na Wyspy Owcze jest powołana po to, by się nam przypatrzyć z myślą o kolejnych eliminacjach, a nie po to, by wyciągnąć kandydatury do tej pierwszej reprezentacji, która pojedzie na mistrzostwa świata. Dlatego moje odczucia są trochę zmienione. Jednak podkreślam, że to powołanie to dla mnie wyróżnienie i zaskoczenie. - Czyli straciłeś nadzieję na wyjazd do Korei? - Trudno powiedzieć. Wiadomo, że pozostało już niewiele czasu na eksperymenty z kadrą. Jednak wiadomo, że piłkarze są narażeni na kontuzje i na to każdy selekcjoner musi być przygotowany. Żadnemu z obecnych reprezentantów nie życzę oczywiście urazu, ale teraz jest właśnie taka sytuacja, że wielu z nich jest kontuzjowanych. Po to jest powołana ta kadra na mecz z Wyspami Owczymi, by pokazać się i być dalej w kręgu zainteresowań. Mamy trudne zadanie, bo to są tylko trzy dni, wielu powołanych i nie wiadomo, po ile minut zagramy. Wiadomo, że kadra to coś mobilizującego. Każdy piłkarz po powrocie powtarza, że będzie robił wszystko, by otrzymać kolejne powołanie. Nie chcę być gołosłowny, ale też zrobię wszystko, by utrzymywać się w najwyższej formie od pierwszego ligowego spotkania i pokazać, że Jerzy Engel może na mnie liczyć. Na razie jesteśmy w okresie przygotowawczym i nie wiadomo, w jakiej znajdujemy się formie. - Jednak Wyspy Owcze to nie jest najmocniejszy sparingpartner dla naszej reprezentacji. - Zgadza się, ale podkreślam, że będziemy mieli tylko dwa dni na poznanie się. Na zaprezentowanie czegoś lepszego potrzeba więcej czasu. Będziemy grać trochę w ciemno, bo siebie nie znamy. Ucierpi na tym styl gry. - Jeśli zagrasz przeciwko Wyspom Owczym, prawdopodobnie pokierujesz grą reprezentacji. Czy jesteś przygotowany na taką ewentualność i czy w razie potrzeby będziesz potrafił krzyknąć na partnerów? - Może nie będę musiał krzyczeć. Jeśli dostanę szansę od trenera Engela, to będę starał się robić to co w Pogoni i zrobię wszystko, by gra toczyła się pod nasze dyktando. - A co wiesz o rywalach? - Nic, ale tak samo zawodnicy z Wysp mogą mówić o nas, o piłkarzach z ligi polskiej. Przyznam, że nie szukałem informacji o rywalach, ale nie dlatego, że ich lekceważę. Tak samo bym postąpił, grając przeciwko Hiszpanii. - Debiut w kadrze przypada na trudny okres dla Ciebie i Maćka Stolarczyka. Nadal nie wiadomo, co będzie z Pogonią. Zamiast o dobrym przygotowaniu się do meczów częściej myślicie o tym, czy w ogóle dojdzie do treningu. To może mieć wpływ na Waszą dyspozycję? - Większość z zawodników, którzy przyjadą na zgrupowanie, będzie mówiła o problemach w klubach. Ale nigdzie indziej nie są one aż tak duże jak w Szczecinie, gdzie zagrożone jest istnienie klubu. To wpływa negatywnie. - Myślisz, że coś się zmieni w Pogoni? - Kiedy cofniemy się o kilka lat, okaże się, że te problemy ciągną się już od dłuższego czasu. Czyli to co się dzieje teraz, nie zaskoczyło nas z dnia na dzień. Różnica polega na tym, że teraz się głośniej o tym mówi. Prezes jest zdesperowany negocjacjami z miastem, a miasto nie chce iść na ugodę i poddać się żądaniom prezesa. Trudno powiedzieć, w czym tkwi problem, ale na pewno to odbije się na drużynie. Zważywszy na osłabienia, jakie teraz mamy i na to, jak trudno się buduje zespół od podstaw, nie wróżę Pogoni szybkiego powrotu z III ligi, jeśli dojdzie do degradacji klubu. Taki dramatyczny scenariusz może trwać znacznie dłużej, niż każdemu się wydaje. Drugi wariant też jest fatalny. W czerwcu odejdą prawie wszyscy zawodnicy z powodu zaległości w wypłatach. Po jesieni pewnie spadniemy do grupy spadkowej, następnie o klasę niżej i niżej. Klub zostanie zapomniany i wymazany z mapy Polski jak Stal Mielec. Szczecin to nie Poznań, gdzie jest wiele prężnych firmy, dzięki którym klub mógłby szybko się podnieść. - Jednak trener Mariusz Kuras i Wasi koledzy z zespołu podkreślają, że w drużynie panuje dobra atmosfera. - I to jest zabawne, bo sami jesteśmy tym zdziwieni. Obecny stan nie wpływa na nas tak deprymująco. Zachowujemy duży spokój, przecież nawet nie strajkujemy. Humor w drużynie Pogoni był zawsze i to jest naszą ogromną zaletą. Trzymamy się razem, by przetrzymać ten okres. Foto: Jacek Pawłowski / Agencja Gazeta
Rozmawiał: -
Źródło: Gazeta Wyborcza Data: piątek, 8 lutego 2002 r. Dodał: JuN |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||