|
Rozmowa z nowym prezesem Pogoni
- Czy jest Pan zadowolony z umowy zawartej z Sabrim Bekdasem?
- Każda umowa jest jakimś kompromisem. - Kompromis to także ustępstwa. Czy musiał Pan zrezygnować z wielu rzeczy? - Oczywiście, że tak. Pan Bekdas jest znakomitym przedsiębiorcą i to były trudne negocjacje. Jednak w niektórych momentach potrafił się wykazać wyrozumiałością. Pracowało nam się trudno i długo, ale uważam, że obie strony powinny być zadowolone. - Podjął się Pan organizacji niełatwego przedsięwzięcia, jakim jest zarządzanie Sportową Spółką Akcyjną "Pogoń". Tymczasem podobno Pana firma przeżywa duże kłopoty finansowe. - Nie znam firmy, która by ich nie miała. Każda obecnie boryka się z recesją. Musimy po prostu przetrwać ten okres - od pojedynczego obywatela po największe firmy. Trzeba walczyć, przetrwać i mieć na to plany. Najgorzej jest usiąść i czekać, co przyniesie życie. - Wielokrotnie powtarzał Pan, że będzie wykładał pieniędzy na finansowanie spółki, ale inne firmy. Czy po podpisaniu umowy może Pan zdradzić, jakie? - Jest ich kilka: dwie szwedzkie i jedna angielska. Wymienianie ich nazw nie przyniesie nikomu żadnych korzyści. Wszystko może się zmienić. Prowadzimy luźne rozmowy, bo nie mamy jeszcze fizycznie terenów pod inwestycje. Nie możemy teraz mówić o konkretach. To praca, która nas czeka. To może trwać rok, dwa, a może i dłużej. Żaden inwestor nie przyjdzie dziś do Polski szybko i łatwo. Oni uciekają z naszego kraju, więc ściągnięcie go do Szczecina będzie wielką sztuką. - Przy okazji relacjonowania negocjacji Pana z Sabrim Bekdasem wymieniane było także nazwisko Stanisława Paszyńskiego, który miałby w przyszłości także inwestować swoje środki w spółkę? - Jest kilku inwestorów, którzy zgłaszają się z chęcią współpracy. Spotykamy się z nimi w najbliższych dniach. Są to ludzie z kraju, ale także z okolic Szczecina. - Czy jest wśród nich pan Paszyński? - Nie. - Kiedy zasiądzie Pan do rozmów z zarządem Szczecina w sprawie gruntów pod inwestycje spółki? - Wypracowanie ostatecznej umowy z miastem także będzie musiało potrwać. To także skomplikowana sprawa, obwarowana przepisami, uchwałami Rady Miasta. Ważne, że cały zarząd Szczecina i rada są pozytywnie nastawieni do tej sprawy. To także będzie kompromis, ale mam nadzieję, że ułatwiający nam działalność gospodarczą. - Sabri Bekdas popełnił w pewnym momencie błąd, otaczając się doradcami, których decyzje spowodowały ogromne wydatki na spółkę. Mówi się o bardzo wysokich pensjach dla piłkarzy. Czy Pan wie, jakimi ludźmi się otoczyć, żeby tego błędu nie popełnić? - Z tym zawsze będą problemy i tego nie da się uniknąć. Nie ma chyba takich menedżerów, którzy w doskonały sposób i bezbłędnie potrafią skompletować kadrę współpracowników. Na pewno nie popełnimy błędów poprzedników. Będziemy bardziej ostrożni. W takich wypadkach powtarzam, że musimy być bardziej przedsiębiorczy. Sport na siebie nie zarabia. Trzeba do niego dopłacać. A żeby dopłacić, trzeba stworzyć warunki, by zarobić. Spółka Pogoń musi być przedsiębiorstwem. - Czy gwarantem dobrego kierowania Pogonią ma być m.in. osoba Piotra Wernera, byłego sędziego piłkarskiego, który był obecny na sali w trakcie konferencji prasowej? - Nie ma jeszcze żadnych personalnych ruchów w spółce. Od środy będziemy zajmować się zatrudnianiem fachowców, nową obsadą kadrową. To czeka nas w najbliższych dniach. - Przez kilka lat był Pan właścicielem klubu żużlowego w Gorzowie. Ile doświadczeń będzie można przenieść z tamtego okresu do działalności Pogoni, a ilu błędów uniknąć? - Sport jest podobny niezależnie od dyscypliny. Problemy także są podobne. Oczywiście w przypadku Pogoni skala jest dużo większa. Futbol przyciąga większą liczbę ludzi. To także lepszy nośnik medialny. Myślę, że doświadczenia, które wyniosłem z żużlu, pomogą mi.
Rozmawiał: -
Źródło: Gazeta Wyborcza Data: czwartek, 13 czerwca 2002 r. Dodał: JuN |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||