|
Robert Dymkowski: „Nie otrzymywałem żadnych pogróżek przez telefon...”
- Trener Andrzej Woźniak kilkakrotnie spoglądał na sporttester na pana nadgarstku. Co wykazywało to urządzenie?
- Że jestem dość zmęczony. Myślę, że na taki stan rzeczy duży wpływ miała długa podróż i krótki sen, ale... mam także pewne zaległości treningowe. Tegoroczne przygotowania do sezonu nie przebiegały tak, jak sobie zawsze życzę. Z obozu Pogoni Szczecin wyjechałem cztery dni przed końcem, nie zostałem też w Poznaniu. To wszystko zaburzyło mój cykl treningowy. Powiem szczerze, że sam teraz nie wiem, w jakiej jestem dyspozycji i czy trener Dariusz Wdowczyk już w sobotę będzie miał ze mnie pożytek. Zobaczymy. A sporttester przywiozłem ze sobą. Zawsze z nim biegam. - Długo zastanawiał się pan nad przyjazdem do Łodzi? - Ani chwili! Cała sprawa została załatwiona błyskawicznie. Z Widzewa zadzwoniono do mnie w poniedziałek i już wtedy wiedziałem, że stawię się w Łodzi. Tym bardziej, że trener Wdowczyk już w poprzednich sezonach chciał mnie widzieć w prowadzonych przez siebie drużynach. Ja również chciałem z nim pracować. - W Lechu Poznań też chciał pan grać. Na przeszkodzie stanęły animozje miejscowych kibiców i tych ze Szczecina. A jeśli wtedy pan się przestraszył, to nie obawia się pan podobnej sytuacji w Łodzi? - Nie otrzymywałem żadnych pogróżek przez telefon, chciałbym to zdementować. Wiem jedynie, że groźby ukazały się w internecie. A o tym, że nie zostałem w Poznaniu zdecydowało co innego - nie chcę o tym mówić. Skoro pan jednak nalega, to nazwę to... zbyt wielką presją na zawodników. W Widzewie nie powinno być takiego ciśnienia. - A czego spodziewa się pan po występach w Łodzi? - Tego, że bardzo pomogę Widzewowi zdobywając bramki. Nie wiem tylko, jak długo będę dochodził do pełnej dyspozycji i jak szybko wywalczę miejsce w składzie. Konkurenci przepracowali przecież sumiennie cały okres przygotowawczy. Mam nadzieję, że szybko zaaklimatyzuję się w Łodzi i w Widzewie. - A jak zabezpieczył się pan przed taką sytuacją jaka była w Pogoni, gdy piłkarze przez długi okres nie dostawali pensji? - Moimi sprawami zajęła się firma menedżerska, a do Łodzi przyjechał ze mną jej przedstawiciel. Taka sytuacja jak w Szczecinie się więc nie powtórzy. - Wysoko pan się ceni? - A co to znaczy? - Marcin Kuźba miał zarabiać 150 tysięcy za sezon. - Mówimy o dolarach? Uff, ja mam znacznie mniejsze wymagania. Nawet gdyby była mowa o złotówkach.
Rozmawiał: -
Źródło: Przegląd Sportowy Data: środa, 31 lipca 2002 r. Dodał: JuN |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||