|
Dariusz Dźwigała: "...jesteśmy przybici psychicznie..."
- Czy jesteś optymistą przed sobotnim meczem w Warszawie?
- Jestem, choć nie ukrywam, że po ostatnich dwóch porażkach jesteśmy przybici psychicznie. Co z tego, że nasza gra w meczu z Groclinem wyglądała już lepiej, skoro nadal nie mamy punktów. A nam są one bardzo potrzebne, aby wyjść z dołka psychicznego, i musimy ich szukać także w Warszawie. - Skąd Twoja wiara w możliwość wywalczenia choćby punktu? - Uważam, że piłkarsko jest w Legii kilku zawodników słabszych od nas, ale wiadomo, że gra zespół. Legia nie miała dobrego startu w lidze, bo zdobyła tylko dwa punkty w dwóch meczach wyjazdowych. A od mistrza trzeba wymagać więcej. Będą fizycznie zmęczeni meczem z Barceloną, choć ja na ich zmęczenie tak bardzo nie liczę. Pewnie zdążą się zregenerować. - Legia będzie chciała na was zrehabilitować się za porażkę w Barcelonie. Jesienią, po klęsce w Pucharze UEFA 1:6 w Walencji, warszawianie przyjechali do Szczecina i wygrali 3:0. Wiele wskazuje na powtórkę. - Nie widziałem jesiennego meczu, ale wiem od kolegów, że to Pogoń grała, a Legia strzelała. To tylko potwierdza moje przypuszczenia, że legioniści nie będą zmęczeni pucharowym występem. W warszawskim klubie też każdy liczy, że po dwóch remisach czas na zwycięstwo, a w dodatku przyjeżdża do nich ostatni zespół w tabeli. Nie załamuje nas to jednak. Musimy grać blisko siebie, mądrze taktycznie i liczyć na kontrę. Może dojdzie do zdrowia Edin Saranović [kontuzjowany napastnik z meczu z Groclinem - red.], bo jest to szybki piłkarz i idealny do gry z kontry. - Jakbyś mógł decydować o taktyce, to jaką byś obrał? - Nie skończyłem żadnej szkoły trenerskiej, ale z doświadczenia piłkarskiego wiem, że nie możemy grać z Legią otwartej piłki. To dobry zespół z kilkoma indywidualnościami w ofensywie: Yahaya, Kucharski, Vuković. U nas każda formacja musi się asekurować i być blisko siebie. Jak jakiś legionista minie naszego zawodnika, to musi od razu wpadać na drugiego. Przypominam sobie poprzednie mecze, gdy na początku to my dyktowaliśmy warunki gry, a kończyło się 0:4, a nawet 0:5. Nie możemy też bać się grać, bo jak z góry zaakceptujemy porażkę, to lepiej nie jedźmy na mecz. Nie jesteśmy słabsi piłkarsko od Legii, ale problem tkwi w psychice. Każdy musi wziąć na siebie odpowiedzialność za wynik. - Po meczu Amica - Legia drugi trener warszawian Dariusz Kubicki stwierdził, że mistrzowie Polski złapali właściwy rytm. Co według Ciebie to oznacza? - Nie widziałem tego spotkania, a jedynie czytałem relacje prasowe. Nie wiem, co miał na myśli Kubicki. Odprawę taktyczną mamy dopiero przed sobą i po niej będziemy bogatsi w wiedzę. Nie ma co się jednak oszukiwać - Legia to mocny zespół, co udowodnili zdobyciem mistrzostwa. Grają do końca, a w dodatku dopisuje im sporo szczęścia. Nam go brakuje. - Czy Pogoń nadal będzie groźna jedynie ze stałych fragmentów gry, np. twoich rzutów wolnych? - Rzeczywiście, stałe fragmenty są naszą siłą. Nie tylko jednak wolne, ale i rogi. Mamy wysokich piłkarzy, którzy wiedzą jak zagrać głową. By jednak wywalczyć wolny czy róg, trzeba być blisko pola karnego. Trzeba brać na siebie odpowiedzialność. Nie możemy sobie pozwolić na wybijanie piłki na oślep. - Jaka atmosfera jest w szatni? - Nie ma wyników, tak więc ona nie może być najlepsza. Jest dobra. Bywałem w klubach, gdzie po zwycięskich spotkaniach atmosfera w zespole była gorsza. My trzymamy się razem i nawzajem szanujemy. Tym jestem podbudowany. - Czym dla Ciebie jest występ na stadionie przy ul. Łazienkowskiej? - To spotkanie w mojej rodzinnej Warszawie. Przyjdzie moja rodzina, dużo znajomych. Chcę wypaść jak najlepiej i zrobić wszystko, by nasz zespół złapał w stolicy wiatr w żagle. - W przerwie letniej mówiło się, że możesz trafić do Legii. - Byłem na rozmowach wstępnych z panem Miklasem [obecnie dyrektor Legii, wcześniej prezes - red.]. Miałem dogadane z nim warunki kontraktu. Mam trochę żalu do działaczy Legii, bo mieli mi dać odpowiedź, czy chcą mnie w zespole. Żadnej odpowiedzi jednak nie dostałem. Powinni się zachować fair, nawet jak ze mnie zrezygnowali. - Czyli jest powód na rewanż? - [śmiech] Tak.
Rozmawiał: -
Źródło: Gazeta Wyborcza Data: czwartek, 15 sierpnia 2002 r. Dodał: JuN |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||