|
Rozmowa z Radosławem Majdanem
- W ostatnich tygodniach trudno było z panem porozmawiać...
- Byłem w Salonikach. Wyłączyłem telefon, bo chciałem odpocząć po ostatnich zawirowaniach wokół mojej osoby i skoncentrować się na treningach. Nie chciałem udzielać niepewnych informacji, a nadal nie wiedziałem, w jakim klubie będę grał. Niestety, ciągle tego nie wiem. Wszystko jest bardzo zagmatwane. Mam nadzieję, że dzięki temu, że gramy z Belgią w Szczecinie, spotkam się wreszcie z działaczami Pogoni i wyjaśnię wszystkie nieporozumienia. - Będzie okazja odzyskać zaległe pieniądze? - Działacze Pogoni w różnych wywiadach powtarzają, że klub nie ma wobec mnie żadnych długów. To mnie denerwuje, bo to nieprawda. Pogoń jest mi winna ok. 40 tys. zł. Działacze mówią, że wypłacili mi zaległe premie. To absurdalne, bo nie mieliśmy regulaminu premiowania. Drużyna nie podpisała go. Na początku prezes Sabri Bekdas płacił nam premie. Później przestał, bo nie miał pieniędzy. Nie upominam się o te pieniądze, bo są one nie do odzyskania. Myślę jednak, że klub powinien uregulować zaległości z tytułu kontraktu. Czekam na to ponad rok. Dodam, że działacze Pogoni twierdzą, że nie powinienem narzekać, bo przez ostatni rok dobrze zarabiałem w Turcji. Niestety, Goztepe także jest mi winne niemałe pieniądze. Staram się o ich odzyskanie poprzez UEFA. - Zamiast o piłce, ciągle myśli pan o pieniądzach. - To mi nie spędza snu z powiek, ale denerwuje i martwi. W piłkę nie gra się przez całe życie i trzeba sobie wcześniej zabezpieczyć przyszłość. Nie myślę jednak o tym ani na treningach, ani podczas meczów. - Czy PAOK jest wypłacalny? - Klub z Salonik wcześniej miał duże problemy finansowe i teraz jest pod obserwacją UEFA. Musi udokumentować, że jest w stanie zapłacić wszystkie kontrakty, które podpisał. Wierzę, że tak będzie. - Podobno pana kontrakt jest nieprzyzwoicie niski. Greccy menedżerowie mówią wręcz, że Polacy psują rynek. - To nieprawda. Ostatnio wiele zmieniło się na rynku transferowym, nie jest łatwo znaleźć klub. Nikt nie oferuje takich pieniędzy, jak kilka lat temu, bo załamał się rynek telewizyjny. Ja jestem zadowolony z kontraktu. - Rozmawiał pan o swojej sytuacji z trenerem Bońkiem? - Mówił mi, że powinienem jak najszybciej uregulować swoje sprawy, bo jak nie będę grał, to stracę miejsce w kadrze. - Mimo tych kłopotów ma pan z czego żyć? - Mam, bo gram w piłkę od wielu lat. Ale nie o to mi chodzi. Chcę spokojnie patrzeć w przyszłość i nie dopuścić do sytuacji, że w wieku 36 lat będę musiał w desperacji szukać nowego zajęcia. - Jak się pan czuje w PAOK? - W porządku. Grecja jest bardzo gorącym krajem. Trenujemy wcześnie rano i wieczorem. Trzymamy się we trójkę z Markiem Koźmińskim i Mariuszem Kukiełką. Jeszcze nie spotkaliśmy Marcina Mięciela, bo Iraklis dopiero niedawno wrócił ze zgrupowania. - Z Belgią gracie w pana rodzinnym Szczecinie... - To będzie dla mnie wyjątkowe spotkanie, bo z tym miastem i z Pogonią byłem związany przez lata. Dawno tam nie grałem i nie wiadomo, kiedy trafi się kolejna okazja. Do Pogoni mam zamiar wrócić, ale dopiero na ostatni rok swojej kariery. Liczę, że zostanę dobrze przyjęty przez publiczność. Nigdy nie występowałem przeciwko kibicom ani przeciwko Pogoni. Dla mnie ważne są barwy klubowe, stadion, miasto. Nie liczą się za to ludzie, którzy przyszli tam dwa tygodnie temu. Kibice Pogoni dzwonili do mnie i wspierali mnie na duchu. Oni też nie pochwalają pociągnięć jakiegoś pana nie mającego nic wspólnego ze Szczecinem, który rezygnuje ze wszystkich piłkarzy, którzy od lat związani byli z Pogonią. - Czy zwycięstwo nad Belgią będziecie świętować w pańskim lokalu w Szczecinie? - Niestety, nie będzie na to czasu, bo zaraz po meczu lecimy do Warszawy.
Rozmawiał: -
Źródło: Super Express Data: środa, 21 sierpnia 2002 r. Dodał: - |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||