|
Rafał Grzelak: Spodziewałem się więcej po sobie
Rafał Grzelak przyszedł do Pogoni Szczecin w lipcu i miał być wzmocnieniem lewej strony.
Szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie, ale grał przeciętnie. Ostatnie mecze jesieni zawodnik obserwuje z trybun, gdyż musi pauzować za czerwoną kartkę, którą dostał w Grójcu. Jak się czujesz na trybunach? - Ciężko. Chciałbym pomóc drużynie na boisku, ale nie mogę. To boli. W dodatku drużynie idzie, wygrywa i tym większy czuję niedosyt, że jestem jedynie obserwatorem tych wydarzeń. Ja też bym chciał cieszyć się z kibicami po zwycięstwach. Zamiast biegać po boisku, siedzę i marznę. Żałuję, że dostałem tę czerwoną kartkę. Wtedy jednak nie myślałem o dyskwalifikacji na dwa mecze. Po co brutalnie faulowałeś zawodnika w środku boiska? - Wiem, że to głupia czerwona kartka. Poniosły mnie emocje, a teraz muszę przez to cierpieć. Nie lubię być bezczynnym piłkarzem. Mogę jedynie przeprosić trenera, kolegów i kibiców za swoje zachowanie i za to, że nie mogę pomóc. Najważniejsze, że już zapewniliśmy sobie awans do następnej rundy. O tym, które miejsce zajmie Pogoń, zadecyduje mecz w Warszawie z Legią. Stać Was na zwycięstwo? - Tak. Wygraliśmy z Legią u siebie 3:0, jesteśmy w niezłej dyspozycji i uważam, że możemy pokusić się o niską wygraną 1:0 lub 2:1. Co prawda mecze wyjazdowe nie wychodziły nam tej jesieni, ale może na koniec przełamiemy się. Legia może nas zlekceważyć, choć na to nie ma co liczyć. Zapewniam jednak, że powalczymy o pierwszą lokatę. W Pucharze Polski próbujecie się pokazać z dobrej strony, czy też chcecie zdobyć trofeum? - Cel jest już prosty - zdobyć puchar. To dla nas jedyna szansa na wywalczenie awansu do Pucharu UEFA. Druga ewentualność to rozgrywki ligowe, ale nasza strata po pierwszej części sezonu do czołowej trójki jest tak duża, że raczej nie będziemy mieli szans. W Pucharze Polski szanse wszystkich wciąż są takie same. Stąd zależy nam na wygranej w Warszawie, bo chcielibyśmy trafić na słabszego rywala w pierwszym meczu, a może i w kolejnych rundach. Jak oceniasz swoją grę w Pogoni? - Negatywnie. Jestem na siebie zły za słabą formę. Wiem, że wszyscy liczyli na więcej z mojej strony. Grałem źle, a wpływ na to miały dwie sprawy. Po pierwsze byłem - zresztą nie tylko ja, bo i koledzy z zespołu też narzekali - źle przygotowany do sezonu. Po drugie przytrafiła mi się kontuzja, którą leczyłem blisko miesiąc. Po niej albo grałem, albo siedziałem na ławce. Nie mogłem wrócić do normalnej dyspozycji. Spodziewałem się więcej po sobie. Masz propozycje z innych klubów? - Po tak nieudanej rundzie nie można mieć ofert z innych klubów. Nikt nie jest ze mnie zadowolony. Czekam na wiosnę, wówczas spróbuję pokazać, na co mnie stać. W Pogoni grałeś przeważnie na lewej pomocy, ale były spotkania, gdy musiałeś biegać po prawej stronie. - Kompletnie nie mogłem się do tego przyzwyczaić. Niby miałem te same zadania, ale jednak nie czułem gry. W Wodzisławiu zawiodłem całkowicie i trener Panik już nigdy mnie nie wystawi na prawą stronę. Jest tam Tomek Parzy, on potrafi grać na tej pozycji. Ja muszę być na lewej stronie. Jest coś, z czego jesteś zadowolony w rundzie jesiennej? - Jedynie z dwóch bramek z Legią w Pucharze Polski. Legii rzadko się strzela bramki, a ja zrobiłem to dwukrotnie. W dodatku nie jestem typem strzelca. I to jedyna rzecz, która mnie ucieszyła.
Rozmawiał: -
Źródło: Gazeta Wyborcza Data: wtorek, 30 listopada 2004 r. Dodał: Cob |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||