|
Boris Peskovic: Rywalizacja będzie zacięta
Rozmowa z Borisem Peskoviciem, bramkarzem Pogoni Szczecin.
Jak został pan przyjęty w drużynie Pogoni? - Na razie trudno mówić o przyjęciu, gdyż tak naprawdę pierwszy tydzień w szczecińskim klubie był dla mnie zwariowany. Gdy tylko przyjechałem, to już wyjeżdżaliśmy na turnieje halowe w Niemczech. Po powrocie dostałem wolne i musiałem pojechać do domu na Słowację. We wtorek przyjechałem na pierwszy trening. Nie mam jeszcze mieszkania, słyszałem jednak, że klub już coś mi znalazł. Czyli nie miał pan okazji poznania piłkarzy Pogoni? - Krótkie powitanie było, jednak czasu na rozmowy jeszcze nie miałem. Znam jednak Tomka Kuchara, a z częścią piłkarzy znałem się już wcześniej. W turniejach halowych w Niemczech był pan pierwszym bramkarzem Pogoni. Jakby ocenił pan swoje występy w hali? - Wiadomo, że były to moje pierwsze kontakty z piłką po dłuższej przerwie. Wcześniej trzy tygodnie grałem w tenisa, squasha i hokeja. Dopiero turniejami w Niemczech wróciłem do treningów i przypomniałem sobie, jak się broni. Uważam jednak, że nie było aż tak źle. Mówi się, że lubi pan dyrygować defensywą, dużo krzyczeć i ustawiać obrońców. To prawda? - Zgadza się. Taką mam już naturę i myślę, że to chyba nie jest złe. Stojąc z tyłu więcej widzę co się dzieje w defensywie i mogę podpowiedzieć chłopakom jak mają grać. Często jednak gra pan na pograniczu faulu i to w obrębie pola karnego jak i poza nim... - Czasami to mi się zdarza, jednak uważam, że bramkarz musi być zdecydowany w swoich poczynaniach. Jeżeli tylko na moment się zawaha może to wykorzystać rywal. W rundzie jesiennej w bramce Pogoni doskonale spisywał się Krzysztof Pilarz. Czy nie obawia się pan, że będzie musiał zadowolić się rolą rezerwowego? - Mimo krótkiego jeszcze pobytu w Szczecinie zauważyłem już, że jest tutaj w tej chwili obok mnie dwóch doskonałych bramkarzy. Mam na myśli Krzyśka Pilarza i Bartosza Fabiniaka. Rywalizacja będzie więc zacięta, ale powinna wyjść na dobre tylko drużynie. Poza boiskiem jednak chcę przyjaźnić się z chłopakami. Nie jestem zwolennikiem tego by rywalizacja o miejsce w składzie przenosiła się poza boisko. Opłacało się panu przenosić z Widzewa, który w tym sezonie raczej wywalczy awans do ekstraklasy? W Pogoni może pan siedzieć na ławce rezerwowych. - Umowę z Pogonią podpisałem już w sierpniu ubiegłego roku na trzy lata i sądzę, że zrobiłem dobrze. Zyskałem finansowo i myślę, że sportowo również. Cieszę się także, że będę mógł występować w Szczecinie gdzie na trybunach zasiada po kilkanaście tysięcy kibiców. Każdy piłkarz chciałby grać przed taką widownią. Jednak gdy o pańskim przyjściu usłyszeli kibice pojawiło się wiele nieprzychylnych komentarzy nawiązujących do słynnej już "afery barażowej”, w której brał pan udział. Czy nie obawia się pan nieprzyjemnego powitania w pierwszym meczu rundy wiosennej? - Ja uważam, że to co było to było i minęło bezpowrotnie. Chciałbym aby kibice oceniali mnie po występach w Pogoni, a ja będę się starał wypaść jak najlepiej, by zaskarbić sympatię kibiców. W Widzewie też na początku pojawiały się różne głosy, a później kibice mnie polubili i żałowali że odchodzę. Ja wybrałem Szczecin i tu chcę osiągnąć coś w futbolu. Jest pan Słowakiem. Jak pan porówna poziom tamtejszej ligi z polską? - Myślę, że jest podobnie. Na korzyść wypada polska widownia. Kibice są zupełnie inni niż na Słowacji. Reagują żywiołowo, dopingują. A reprezentacja Słowacji? Myślał pan o tym? - Na razie nie dostałem jeszcze powołania, a szkoleniowiec naszej reprezentacji stawia na innych. Może dzięki dobrym występom w Pogoni to się zmieni.
Rozmawiał: -
Źródło: Głos Szczeciński Data: czwartek, 13 stycznia 2005 r. Dodał: - |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||