|
Rozmowa z Jackiem Bednarzem
- Czy Pogoń jest dobrze przygotowana do rozgrywek?
- Wydaje mi się, że tak. Pomimo niewesołej sytuacji w klubie, która panuje od stycznia tego roku, udało się zachować trzon tej drużyny. A to już jest duży sukces organizacyjny i szkoleniowy Pogoni. Niestety jedyny w okresie przygotowawczym w działaniu naszej "wierchuszki". Jeśli chodzi o samą formę sportową, myślę, że jest ona niezła. Mam nadzieję, że w Radomsku będzie już bliska optymalnej. - Czy zatem Pogoń będzie grała inaczej niż w poprzednim sezonie? Zmieniliście charakter gry zespołu? - Nie, bowiem na wielką rewolucję w tak krótkim czasie, jaki minął od poprzedniego sezonu, nie można liczyć. Wiem, że trener Kuras ma ambicję w niedalekiej perspektywie uczynić grę Pogoni zdecydowanie atrakcyjniejszą i zmienić troszeczkę jej styl. Ale to wymaga trochę czasu, spokoju, pracy i środków. A z tym ostatnim w naszym klubie było ostatnio wręcz źle. Tych środków może zabraknąć, a znając polską mentalność, chcemy dużo i od razu, nie mając poważnych podstaw. Jeśli będziemy mieli czas i trochę spokoju, Pogoń w tym składzie może grać naprawdę dobrze i na podwórku krajowym przed dłuższy czas, kilka sezonów będzie zespołem, który nie będzie miał problemów z grą w I lidze. - Teraz należy Pan do sztabu szkoleniowego. To utrudni czy ułatwi kontakt z kolegami z boiska? - Jest to o tyle trudne, że grając, jestem narażony na popełnianie błędów i w związku z tym muszę być teraz traktowany tak jak pozostali piłkarze, łącznie z tymi kilkanaście lat młodszymi. Muszę się do nowej sytuacji przystosować, ale widzę, że to się da zrobić. Grupa jest fajna i chce pracować. W związku z tym, że ja tylko pomagam trenerowi Kurasowi, musiałem dogadać się z kolegami. Już to zrobiłem i myślę, że będzie to trwałe i na tym tle nie będzie żadnych sporów. - Mimo kłopotów finansowych wygląda na to, że w zespole panuje dobra atmosfera. - Przyznaję, że tak jest. Tak bywa w życiu, że kopniaki od niego zbliżają ludzi. Wszyscy je dostaliśmy i jedziemy na tym samym wózku. Mobilizuje nas to i zbliża, bo nikt nie jest tutaj w jakiś sposób wyróżniany ani na dobre, ani na złe. Wszyscy, którzy w tej drużynie są, i jako trenerzy, i jako piłkarze, wiedzą, że jedyną drogą, by tę sytuację poprawić, jest gra i to dobra gra. Wtedy zawsze jest argument w ręku i można go użyć jako tego ostatecznego, żeby po prostu to życie poprawić. - Czy kłopoty organizacyjne mogą znaleźć swoje odzwierciedlenie w trakcie rozgrywek? - Niestety tak. Liczyłem, że nie będą miały aż tak dużego wpływu, ale się przeliczyłem. Najlepszy dowód to runda wiosenna. Ze względów ekonomicznych zaburzony był cały cykl przygotowań, a turniej w Turcji wymuszony i zupełnie niepotrzebny. Później była zmiana planów, przepychanki na linii prezes - piłkarze. A chyba każdy wie, że wiele zobowiązań z tamtego okresu wciąż nie zostało uregulowanych. Zaległości jest bardzo dużo i póki tak będzie, żaden z nas nie będzie miał poczucia bezpieczeństwa. - Wrócimy do czekającego Was spotkania. Jak zagracie w Radomsku? - Niestety nie sprzyja nam terminarz. Najczęściej bywa tak, że te pierwsze mecze u beniaminków są najtrudniejsze. Kibice zapewne pamiętają poczynania Ruchu Radzionków, który sprawił lanie czołówce ligi: Wiśle Kraków i Widzewowi Łódź. W Radomsku wszyscy czekają, aby pierwszy w historii występ RKS-u w I lidze wypadł jak najlepiej i tamtych chłopaków nie trzeba będzie dodatkowo mobilizować. Jeśli my mamy podołać celom, które przed sobą stawiamy, musimy sobie poradzić również w Radomsku i jestem przekonany, że tak właśnie się stanie. Takie mecz trzeba rozegrać mądrze. Trzeba przyjąć ich pierwszy impet, najważniejszy moment w spotkaniu. Jeśli to przetrzymamy, będzie dobrze. Im dłużej potrwa mecz, tym lepiej zacznie się uwidaczniać nasza przewaga: lepsza motoryka, umiejętności piłkarskie i nasz magiczny trójkąt: Drumlak, Podbrożny, Dźwigała. Jeśli wygrają walkę w środku, zwyciężymy. - Wspomniał Pan o celach Pogoni w tym sezonie. Jakie one są? - Każdy z nas zdaje sobie sprawę, że inny wynik niż załapanie się do grupy mistrzowskiej będzie odebrany w Szczecinie jako porażka. W całej naszej lidze każdy zespół stawia sobie taki cel. Kiedy rozmawiałem z kolegami z innych klubów, wszyscy powtarzali, że walczą o pierwszą czwórkę. Już to świadczy, jak trudno będzie się w niej znaleźć. Przypominam, że ktoś musi grać również w grupie spadkowej, ale myślę, że to Pogoni nie grozi.
Rozmawiał: -
Źródło: Gazeta Wyborcza Data: czwartek, 19 lipca 2001 r. Dodał: JuN |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||