|
Bartosz Fabiniak: Kiedyś grałem jako obrońca
Rozmowa z Bartoszem Fabiniakiem, bohaterem meczu z Kolporterem Koroną Kielce.
Z Koroną obroniłeś rzut karny. A może po prostu zostałeś trafiony piłką? - (Śmiech) Podobno nie ma obronionych rzutów karnych, są tylko źle strzelone. Prawdę mówiąc, wybrałem róg, w który się rzucę, jeszcze zanim doszło do strzału. Cieszę się, że dobrze wybrałem. Ale w mojej karierze często broniłem jedenastki. Mogłeś zasnąć po meczu? - Nigdy nie mam problemów ze snem. Po powrocie do domu wszystkie emocje opadły błyskawicznie. Żałuje jedynie, że nie było w domu rodziców. Kilka dni wcześniej wyjechali na urlop i nie mogłem podzielić się z nimi radością z dobrego występu. Odebrałem natomiast mnóstwo telefonów i SMS-ów z gratulacjami. Zawsze bronisz w koszulce z krótkim rękawem. To jakiś przesąd? - Czuję się bardziej swobodnie. Nie wiem, czy to jest przesąd, ale przywiązuje do tego dużą wagę. Nie pamiętam, kiedy ostatnio broniłem w bluzie z długimi rękawami. Miałem z tym małe problemy przed meczem z Koroną. Początkowo sędziowie nie chcieli dopuścić, bym zagrał w mojej koszulce z krótkimi rękawami. Niby nieprzepisowa. W trybie awaryjnym został sprowadzona druga, z długimi rękawami, a której jednak nie za bardzo chciałem grać. Padł pomysł, by obciąć w niej rękawy, ale na szczęście nie trzeba było się do tego posuwać. Po rozgrzewce arbiter zgodził się na występ w starym stroju. Ulżyło mi, ponieważ w niej debiutowałem w I lidze i traktuje ją jako szczęśliwy amulet. Zawsze chciałeś być bramkarzem? - Gdy byłem jeszcze dzieckiem, przychodziłem na treningi Energetyka Gryfino i przyglądałem się wszystkiemu z boku. Tak się zaczęło. Gdy rozpocząłem treningi, mój pierwszy trener Bogdan Stasiak stwierdził, że jestem materiałem na niezłego bramkarza i tak zostało. Przez długi okres czasu byłem bramkarzem w grupie o dwa lata starszej, a w swoim roczniku grałem jako obrońca. Futbol to rodzinna tradycja. Mój dziadek i tata byli związani ze Stalą Stocznia Szczecin. Ojciec grał nawet w II lidze. Teraz jest bardzo dumny z tego, że zaszedłem wyżej od niego. Czasami w żartach mu dokuczam z tego powodu. Masz jakiś wzór bramkarski, na którym się wzorujesz? - Mam nadzieję, że kiedyś zbliżę się do poziomu, jaki prezentuje Gianlugi Buffon z Juventusu Turyn. Powoli stajesz się idolem kibiców Pogoni. Podołasz wyzwaniu? - Jest mi bardzo miło, że jestem pozytywnie odbierany przez publiczność. To bardzo ważne i na pewno pomaga w pracy i podczas treningów. Czy podałam? Jeśli będę regularnie grał, to na pewno. Czy na wzór Radka Majdana zrobisz sobie tatuaż z herbem klubu? - (Śmiech) Może kiedyś? Prawdę mówiąc, nie zastanawiałem się nad tym. Nie mam żadnego tatuażu i pewnie w najbliższym czasie mieć nie będę. O miejsce w składzie Pogoni rywalizujesz z Borisem Peskoviciem. W jakim elemencie jesteś od niego lepszy, a w jakim gorszy? - Boris ma większe doświadczenie, ale ciężko mi wskazać, czym mnie przewyższa. Na pewno nie wzrostem, ponieważ ja mam lepsze warunki fizyczne. Uważam, że dużo w ostatnim czasie skorzystałem, trenując razem z nim. Nasze wzajemne stosunki układają się bardzo dobrze i Boris służy mi radą. Nie wyczuwam też z jego strony zawiści, że to ja teraz bronie. 17 września Pogoń zagra w Szczecinie z Legią Warszawa i… - Wiem, o co chodzi. Tak się złożyło, że tego dnia wypadają moje urodziny. Jeśli trener Pietrzak postawi na mnie, to postaram się sprawić sobie świetny prezent urodzinowy. Dobra gra z tak wymagającym przeciwnikiem może być dobrym momentem na przełom w mojej krótkiej przygodzie z pierwszoligową piłką.
Rozmawiał: -
Źródło: Gazeta Wyborcza Data: środa, 31 sierpnia 2005 r. Dodał: Marek Szandurski |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||