|
Bohumil Panik: Nie boję się tego powrotu
Rozmowa z Bohumilem Panikiem, trenerem Pogoni Szczecin.
Nie miał Pan żadnych obaw przy podejmowaniu decyzji o powrocie do Szczecina? - Nie boję się tego powrotu. Niektórzy szkoleniowcy pracują w tym samych klubach trzy, cztery razy. Takie jest życie trenera. Zawsze miałem bardzo dobre stosunki z właścicielem klubu Antonim Ptakiem, dlatego też podjąłem się budowania zespołu. Nie było kłótni, nie mam do nikogo żalu. Nabrałem sił, oglądałem bardzo wiele spotkań różnych drużyn i wyciągałem wnioski. Trzeba ciągle uczyć się nowych rzeczy - nie można stać w miejscu. Głównie za sprawą kibiców w maju żegnał się pan z Pogonią? - Kibice mają swoje prawa i nie mam im za złe presji, jaką wywierają na mnie i drużynie. Wszystko jest kwestią wyników. Jeśli zespół wygrywa, to trenera chwalą. A mam nadzieję, że będziemy grali jak najlepiej i zdobywali kolejne punkty. Fani narzekali głównie na defensywny styl zespołu. Zmieni Pan swoje meczowe założenia? - Nie powinniśmy liczyć na farta, ale mieć jasny plan gry. Jeśli gra się bardzo otwarty futbol, to jest bardzo prawdopodobne, że zespół przegra spotkanie. Kibice nie lubią szachów na boisku, a mecz Wisły z Grekami pokazał, jak kończy się zbytnia swoboda. Preferuję styl gry, w którym każdy wie, jaką rolę pełni na boisku. To podstawa. Czym się różni obecny zespół Pogoni od tego sprzed trzech miesięcy? - Poza tym, że jest z nami trzech nowych zawodników: Sandro Rosa, Endene Elokan i Luiz Tavares, których muszę poznać, zauważyłem, że na zajęciach jest dużo więcej gadania i mało pracy. Mam nadzieję, że to znacznie lepiej wyglądać już od najbliższych dni. Co Pana najbardziej martwi na początku pracy z Pogonią? - Jest kilka problemów. Po pierwsze nowi piłkarze z Ameryki Południowej muszą "załapać", o co chodzi w europejskiej piłce. Różnice są spore, ale do nadrobienia. Nawet ci piłkarze, z którymi już pracowałem w Pogoni, jakby zapomnieli wiele z tego, czego ich uczyłem. Czeka nas sporo pracy, aby do tego wrócić. Zespół jest zmęczony psychicznie. Piłkarze nie mieli urlopów, brali udział w Pucharze Intertoto. To nie dobry pomysł dla zespołu, który ma kilkunastu zawodników w kadrze. To jeszcze trudniejsza kwestia niż wszystkie pozostałe - nie mam szerokiej kadry. Trzech zawodników leczy kontuzje i na wczorajszych zajęciach miałem tylko 12 piłkarzy i dwóch bramkarzy. To o wiele za mało. Czy już się Pan zastanawiał, kim wzmocnić jedenastkę? - Chciałoby się, aby jeszcze ktoś trafił do zespołu. Kolejne kontuzje czy kartki mogą doprowadzić do sytuacji, że będę miał problem z wyborem podstawowej jedenastki - a to nie jest korzystne dla drużyny. Nie zostało wiele czasu, bo okienko transferowe zamyka się 31 sierpnia. Będziemy szukali, ale nie na siłę. Jakie wnioski wyciągnął Pan, obserwując Pogoń w czterech ligowych spotkaniach? - Inaczej ogląda się mecze przed telewizorem, a inaczej na żywo. Z trybun widać o wiele więcej, można zaobserwować ustawienie formacji. Po niedzielnym spotkaniu z Amicą Wronki, w którym szczecinianie przegrali 1:4, zwróciłem uwagę na przewagę, jaką Amica miała w sferze taktycznej meczu. Grała konsekwentnie i to wystarczyło. Tak jak rosyjska maszyna w hokeju: twardo iść do przodu, aż się przejdzie. Wszystko się zazębi i będą okazje do strzelania goli. Razem z szefem banku informacji Miłoszem Stępińskim prześledziłem już grę zespołu we wszystkich meczach i wiem, co trzeba poprawić. Musimy zadbać o taktyczne przygotowanie do gry, bo z tym są największe problemy. Uszczelnić defensywę, poukładać atak pozycyjny - krok po kroku, będziemy dążyć do optymalnego ustawienia i gry. Będzie Pan współpracował z dotychczasowym drugim trenerem Andrzejem Woźniakiem? - Andrzej zostaje. Już zdążyłem zaobserwować, że jest specjalistą wysokiej klasy. Na naszym pierwszym treningu przeprowadził rozgrzewkę, której elementy zrobiły na mnie wrażenie. Rozciąganie, elementy szybkościowe - ma swój warsztat, który zdobył w Portugalii. Nawet pokazuje mi nowe ćwiczenia, których nie widziałem. Tego się nauczę od niego, a mam nadzieję, że będzie również rozbudowywał swoją wiedzę, opierając się na naszej wspólnej pracy. Zadebiutuje Pan w meczu z Górnikiem Zabrze. Wiosną Pogoń przegrała w Szczecinie 0:2... - Ale zagraliśmy bardzo dobrze. Ofensywny futbol, trzech obrońców - ten mecz trzeba było wygrać, bo sytuacje strzeleckie były. Brakowało skuteczności, ale to był jeden z najlepszych pojedynków Pogoni pod moją wodzą. Mam nadzieję, że zagramy tak samo dobrze i odniesiemy zwycięstwo. Jaki jest cel Pana drużyny? - Poczekajmy chociaż miesiąc, a wtedy powiem, na co nas stać. Siedem punktów po czterech meczach to bardzo duża zaliczka. Łatwiej nam będzie bić się o kolejne oczka.
Rozmawiał: Piotr Merchelski
Źródło: Gazeta Wyborcza Data: poniedziałek, 26 września 2005 r. Dodał: dejvi |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||