|
Sabri Bekdas: Mielcarski nie będzie z nami grał
- Mówi pan, że nie dokłada teraz swoich pieniędzy do drużyny. To z czego utrzymuje się Pogoń?
- Z pieniędzy przekazanych z PZPN i reklam. PZPN zapłacił nam za wicemistrzostwo, więc uregulowaliśmy wszystkie zaległości, związane z ubezpieczeniem piłkarzy. Tym samym nie obowiązuje nas zakaz transferów, co próbowano nam narzucić. - Ponoć zmniejszył pan kontrakty zawodnikom? - Nieprawda. Chciałem zmniejszyć tym, których chciałem się pozbyć. Nie ma już tych piłkarzy u nas. - Ale Jerzy Podbrożny został, mimo iż zaoferował mu pan niższe pobory. - Podbrożny zarabiać będzie tyle, ile w zeszłym sezonie. Jak widać po meczu w Radomsku jest z tych warunków zadowolony. Ufa mi, że dostanie pieniądze. Jest szczęśliwy i będzie grać dla mnie. I to jak będzie grać! - Skąd taka nagła zmiana w grze Podbrożnego? - Zmienił się trener i zmienił się Podbrożny. Zawsze wiedziałem, że on potrafi grać w piłkę. I to jak potrafi! Podobał mi się bardzo jeszcze gdy grał w Zagłębiu. Chciał go za wszelką cenę trener Edward Lorens i mu go ściągnęliśmy, a potem nie widział Podbrożnego w drużynie. Sytuacja się zmieniła, gdy trenerem został Mariusz Kuras. On od razu dogadał się z zawodnikiem. - Trenerowi Lorensowi jakoś nie idzie w Groclinie, choć na brak pieniędzy nie może tam narzekać. - U nas też nie miał źle. Prawdą jest, że po wyjeździe Lorensa chłopaki przestali narzekać. Są zadowoleni z nowego trenera. - A co z Grzegorzem Mielcarskim? Zostanie w Pogoni? - Mielcarski chyba nie będzie z nami grał. Na razie leczy kontuzję. Jeszcze czeka. - Na co czeka, na podwyższenie kontraktu? - Chyba tak. Zaproponowaliśmy mu 350 tysięcy marek na rok. Czy to mało? W zeszłym sezonie dostawał 400 tysięcy marek. Miał w następnym zarabiać 500 tysięcy, ale nie było podstaw, aby podwyższyć mu warunki. - Jacek Bednarz, któremu zarzucał pan pół roku temu, iż nie jest godzien zarabiać w Pogoni 400 tysięcy złotych, został teraz grającym asystentem. Czy ze znacznie mniejszym kontraktem? - Nie. Bednarz udowodnił, że potrafi jeszcze grać w piłkę. W drugiej połowie w Radomsku wypadł bardzo dobrze. Przyda się jeszcze naszej drużynie. - Dlaczego wypożyczył pan Radosława Majdana do beniaminka ligi tureckiej Gaziantep Izmir? - Dla Radka była to jedyna możliwość. On już miał dosyć Pogoni, kibice też go mieli dosyć. Wiadomo, że dla piłkarza gra w jednym klubie przez wiele lat nie wychodzi na dobre. On potrzebował zmiany i to mu zapewniliśmy. Tak samo jak duże pieniądze. Przecież w Turcji zarobi on 300 tysięcy marek i to netto, a w Szczecinie miał 150 tysięcy brutto. Poza tym przez rok może się on w Turcji znakomicie wypromować. I zostać jeszcze lepiej sprzedany. - Właśnie, za ile w końcu go pan wypożyczył, za 300 tysięcy marek czy dolarów? - Za 350 tysięcy marek. To chyba spore pieniądze. - Ferdinanda Chi-Fona też pan wypożyczył na rok do Unionu Berlin. Za jaka sumę? - 200 tysięcy marek. Chi-Fon bardzo chciał grać w Berlinie. Umożliwiliśmy mu to. - Czy za oddanie Brasilii do Energie zainkasował pan 750 tysięcy marek, jak pisze niemiecka prasa? - Nie, z Energie nic nie dostaliśmy. Brasilia uciekł z Pogoni, nie pytając nas w ogóle o zdanie. Cottbus nie dostało od nas zgody na przejęcie Brazylijczyka. A mamy prawo pierwokupu Brasilii. Sprawę rozstrzygnie FIFA. - Sporo tych ubytków w Pogoni? - Ale na ich miejsce sprowadziliśmy nowych graczy. Wcale nie gorszych, co pokazal mecz z Radomskiem. - Ma pan na myśli wzmocnienie klubu osobą Krzysztofa Dmoszyńskiego? - Dmoszyński to mój nowy osobisty doradca do spraw sportowych. W mojej firmie "Mat Trade", a nie w Pogoni. Współpracowałem z nim już półtora roku temu, ale nie mógł wtedy dogadać się z Wójcikiem i się na chwilę rozstaliśmy. Taki człowiek jak Dmoszyński jest mi potrzebny. Znakomicie zna piłkarski temat. - Chciał pan sprzedać za półtora miliona marek Pawła Drumlaka. Nie za wiele pan żądał? - Nie. Drumlak to znakomity piłkarz. Nie ma takiego drugiego w Polsce. szkoda tylko, że nie zauważa tego selekcjoner. Może ma za daleko do Szczecina... Wisła dawała mi za wypożyczenie Drumlaka 100 tysięcy marek. To śmieszne, obraża to mnie i piłkarza. Paweł miał pójść do Galatasaray. Specjalnie zorganizowaliśmy sparing z Galatasaray w Niemczech, żeby pokazać Drumlaka. Pech chciał, że Drumlak złapał kontuzję i nie zagrał w tym meczu. Może się boi jechać do Turcji? - A inni piłkarze Pogoni? Nie znaleźli uznania w Turcji? - Na razie nie. Ale Pogoń jako jedyna polska drużyna znana jest teraz na rynku tureckim. O niej się mówi. Dwa razy grała przecież z Galatasaray. - Tak, pół roku temu Pogoń doznała w Stambule kompromitującej porażki 1:6. - Bo trenerzy Pogoni się wtedy kłócili. Teraz, gdy Kuras sam prowadził zespół było już znacznie lepiej, bo 1:1. Ten wynik na pewno pomoże jeszcze co najmniej dwóm piłkarzom wyjechać do tureckiego klubu. - Zalega pan jeszcze zawodnikom z wypłatami? - Tak. Z ostatnich dwóch miesięcy, ale kiedy tylko dostaniemy z PZPN kolejną ratę uregulujemy zaległości. - Walczy pan jeszcze o grunty wokół stadionu Pogoni? - Nie. Sprawę oddałem do sądu. Może teraz i miasto chce, żebym został, ale mnie to już nie interesuje. Odejdę ze Szczecina za dwa, trzy miesiące. - Nie chce pan walczyć z Pogonią o mistrzostwo Polski, europejskie puchary? - Szczerze? Aż tak bardzo mnie to nie bierze. Chcę wycofać zainwestowane w Pogoń 22 miliony złotych. Kłopot tym, że nie ma chętnego, który by to ode mnie chciał odkupić. - Czy Pogoń przejdzie w Pucharze UEFA Islandczyków? - Na 99 procent tak. - A co potem? Może zagra z jakimś tureckim klubem? - Nie wiem. To nie ma znaczenia. Jak potrafią grać i zagrają jak w niedzielę w Radomsku, mogą wygrać z każdym.
Rozmawiał: -
Źródło: Przegląd Sportowy Data: wtorek, 24 lipca 2001 r. Dodał: - |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||