|
Antoni Ptak: Będą duże zmiany
Rozmowa z Antonim Ptakiem, wsaściccielem Pogoni Szczecin.
Starczy Panu cierpliwości? - Jasne, że jestem zaniepokojony ostatnimi wynikami, bo liczyłem na więcej. Pierwszym odpowiedzialnym jest trener, ale zapewniam, że Bohumil Panik zostanie na stanowisku do końca jesiennego grania. Uważam, że zmiana teraz nic by jesienią nie dała i okazałaby się bezsensowna. Jest jeszcze trochę czasu, by trener Panik udowodnił, że pod jego kierunkiem Pogoń robi postępy. Czy sierpniowa decyzja, by Panik zastąpił Bogusława Pietrzaka, przyniosła spodziewane przez Pana efekty? - Nie mam wątpliwości w jednym: Panik dobrze pracuje i ma wiedzę. Ale wyników ostatnio nie ma. Można to jednak spróbować wytłumaczyć np. kontuzjami kluczowych dla nas graczy. Urazów jest ostatnio sporo, a brak Kaźmierczaka w dwóch ostatnich meczach pokazał, jak ważną jest postacią w zespole. Przed Pogonią mecz pucharowy we Włocławku i ligowy z Polonią Warszawa. Postawił Pan konkretny cel przez drużyną i Panikiem? - Nie stawiałem żadnych żądań! Była męska rozmowa ze szkoleniowcem o przyczynach słabej ostatnio gry. O wkładzie pracy trenera też rozmawialiśmy. Musimy być cierpliwi i poczekać na lepsze wyniki. W tej chwili nie ma podstaw, by decydować się na zmianę trenera. Jednak jeśli nic się do końca rundy jesiennej nie zmieni - temat będzie otwarty. Trener Panik musi sobie zdawać sprawę z naszych oczekiwań. Jaka jest Pana zdaniem przyczyna, dla której drużyna nie potrafi wygrywać na swoim boisku? - Tego nie wiem, ale jest to naprawdę dziwne. Przecież jeszcze niedawno byliśmy uważani za zespół swojego boiska, a gorzej szło nam na wyjazdach. Teraz jest odwrotnie. Mamy największą frekwencję na trybunach, a kibice oczekują zwycięstw. Nie potrafimy jednak wygrywać. Jest to niepokojące. Jakiś wpływ na wyniki ma również murawa boiska. Jest grząska i piłkarze szybciej opadają z sił, a także nierówna i trudno na niej o kombinacyjną grę po ziemi. Tyle że nie możemy tłumaczyć się murawą. Coraz częściej pojawiać się będzie temat zimowych rotacji w składzie. Ma już Pan opracowany plan przebudowy zespołu? - Jedno jest pewne: będą duże zmiany. Z klubem pożegnają się zawodnicy, którzy nie spełnili naszych oczekiwań i grają poniżej możliwości. Przyjdą lepsi. Głównym rynkiem poszukiwań pozostanie Brazylia, ale i na innych rynkach będziemy szukać wzmocnień. A może przyczyną słabych ostatnio wyników jest świadomość kilku zawodników, że zimą pożegnają się z Pogonią? Może im nie zależy? Nawet trener Panik narzekał, że część gra, a część udaje. - W Pogoni nie ma miejsca dla oszustów. Jeśli ktoś chce być u nas, musi grać i walczyć. Przed nami kilka spotkań i każdy ma szansę wywalczyć sobie miejsce na wiosnę. Każdy musi dać z siebie wszystko. Dla wielu zawodników te mecze będą decydujące. Ale o Edim powiedział Pan ostatnio, że może odejść zimą, bo gra słabiej. I faktycznie gra tak, jakby pogodził się z odejściem. - Ciągle uważam, że Edi to bardzo dobry piłkarz, ale w ostatnich meczach stracił formę. Z Brazylijczykami jednak jest tak, że jak mają problemy rodzinne - a Edi miał z ojcem - to od razu wpływa to na formę. Edi umiejętności pokazał i wciąż pokazuje. Stać go jednak na więcej, niż ostatnio prezentował. Czy zostanie? Nie ma etatu w Pogoni i jak nie zacznie grać lepiej, a na jego miejsce będziemy mieć jeszcze lepszego, pożegnamy się z nim. Z kim jeszcze? - Nie chcę wymieniać nazwisk. Im Pogoń niżej w tabeli, tym cena Kaźmierczaka spada. Odejdzie zimą? - Zimą czeka nas przebudowa zespołu i wiele zależy od koncepcji trenera, w jakim pójdziemy kierunku. Nie wiem, czy opracuje ją Panik czy inny trener. Kaźmierczak ma potencjał i czekam na bardzo dobrą ofertę. W jego miejsce przyjdzie dwóch-trzech podobnych. Skoro chce Pan oprzeć skład zespołu na Brazylijczykach, to czy od stycznia trenerem Pogoni nie zostanie brazylijski trener? - Tego nie wykluczam. Trenerów z Brazylii też zaczyna się doceniać, bo są dobrymi fachowcami. Możliwe jest, że zatrudnimy takiego szkoleniowca, ale na razie jest Panik i to on ma największe szanse na pracę w klubie. Brazylijczyk to zawsze niewiadoma i musiałby nam zagwarantować, że jest w stanie sprowadzić kilku swoich rodaków do gry w podstawowym składzie. My wciąż chcemy zbudować silny zespół, zdolny walczyć o mistrzostwo. Faktycznie w lidze spadamy, ale nie czas składać broń. Liga jest tak wyrównana, że trzy-cztery zwycięstwa z rzędu i znów jesteśmy w czołówce. Przecież stać nas, by wygrać wszystkie ligowe spotkania, które nam pozostały w tym roku. Piłkarze muszą powalczyć. Czekam na powrót Kaźmierczaka i Grześka Matlaka do składu, liczę na mobilizację pozostałych. Ważne mecze przed nami i czas na zwycięstwa.
Rozmawiał: Jakub Lisowski
Źródło: gazeta.pl Data: wtorek, 8 listopada 2005 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||