|
Bohumil Panik: Tak bezkontaktową grę to sobie można grać, ale w koszykówkę
Rozmowa z Bohumilem Panikiem, trenerem Pogoni Szczecin.
W pierwszej połowie pana piłkarze mieli problem z wyjściem z własnej połowy. Skąd taka słaba gra w pierwszych 45 minutach? - Niestety, ale całą pierwszą połowę graliśmy bez kontaktu z przeciwnikiem. Stąd trudności w grze do przodu. Na szczęście w drugiej połowie było już znacznie lepiej. Jeżeli zagramy w Poznaniu z Lechem tak, jak ostatnie 20 minut z Polonią, to o wynik będę spokojny. Co pan zatem powiedział w szatni, że gra Pogoni diametralnie się zmieniła? - Co dokładnie, to już tajemnica szatni. A mniej więcej, że tak bezkontaktową grę to sobie można grać, ale w koszykówkę. Polska liga wymaga od piłkarzy waleczności i twardości. Tak grała Polonia i my musieliśmy na to odpowiedzieć. W pierwszej połowie piłkarze Pogoni unikali walki i rywale dominowali. Nam wyszła przypadkowa akcja i zdobyliśmy prowadzenie. Po przerwie inicjatywa należała do nas. Poza tym wszedł Elokan, który spowodował wiele zamieszania w szykach obronnych Polonii. Uważam, że to była dobra zmiana. Przed meczem nie wiadomo było kto zagra na pozycji defensywnego pomocnika: Trałka czy Łabędzki. Ostatecznie wszedł ten pierwszy, ale potem został zmieniony. Co powodowało te roszady? - Zdecydowałem się już wcześniej na Trałkę, bo jest bardziej agresywny i bardziej pożyteczny w ataku. Umie też asekurować Kaźmierczaka, kiedy ten podłącza się do akcji ofensywnych. Jednak przed meczem okazało się, że Trałka ma problem z kręgosłupem. Stąd zdecydowałem, że wejdzie Łabędzki. Tuż przed rozpoczęciem spotkania Trałka jednak stwierdził, że go nie boli i może walczyć. Szybko się, że nie gra tak, jak potrafi. Widziałem, że ból mu przeszkadza. Może dlatego przegraliśmy walkę o środek? Wobec tego dokonałem zmiany. Wszedł Łabędzki. Pomógł Kaźmierczakowi. Wygrał w środku wiele pojedynków indywidualnych. Tych bark w bark i główek. Stworzył przewagę w środku, dzięki czemu mogliśmy już swobodniej atakować. We wtorek już mecz z Kujawiakiem. - Już myślę o tym spotkaniu. Piłkarze muszą dać z siebie wszystko, by awansować do ćwierćfinału. Dwa dni przerwy to mało, ale przecież mamy piłkarzy, którzy teraz siedzieli na ławce. Oni powinni być gotowi do gry. Jestem optymistą.
Rozmawiał: Przemysław Sas
Źródło: Głos Szczeciński Data: poniedziałek, 21 listopada 2005 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||