|
Paweł Magdoń: Dla mnie to bez sensu
Jeszcze przedwczoraj Wisła Płock zaprzeczała, że prowadzi rozmowy ze stoperem Pogoni Szczecin Pawłem Magdoniem. W tym samym czasie uzgadniała warunki z Antonim Ptakiem i samym piłkarzem. Wczoraj było już wiadomo, że Magdoń jest nowym i wszystko wskazuje na to, że ostatnim pozyskanym przez Wisłę Płock piłkarzem.
Trzy lata - na tyle Paweł Magdoń związał się z Wisłą. Za ile? Tego klub nie chce zdradzić. Gdy rozmawialiśmy z wiceprezesem Szczepanem Targowskim o kwocie 300 tys. euro, tylko się zaśmiał i bez ogródek stwierdził, że na taki wydatek nafciarzy nie stać. Jak udało nam się dowiedzieć, wychowanek Igloopolu Dębica trafił do Wisły za kwotę o ponad połowę mniejszą. Wiele wydarzyło się w Pana życiu w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin. - To prawda. Najważniejsza to zmiana klubu. I choć teoretycznie trzy wchodziły w grę, podpisałem kontrakt z Wisłą. Oprócz Wisły interesował się Panem Górnik Łęczna. Ten trzeci to Pogoń... - Dokładnie. Tylko że pozostania w Pogoni właściwie nie brałem pod uwagę. Ale i to dlatego, że prezes Ptak ma swoją wizję zespołu i wprost nam powiedział, żebyśmy szukali sobie klubów. On ze swej strony miał nie robić żadnych problemów. Trudno jednak zrozumieć wizję budowania drużyny właściwie brazylijskiej. - Chyba nikt z nas się tego nie spodziewał. Dla mnie to bez sensu, żeby w Pogoni nie grał żaden Polak. Zdziwieni są tym też kibice w Szczecinie. Do tej pory wydawało się, że budowa zespołu to jakiś proces. Teraz wszystko zmieni się radykalnie. Zobaczymy, z jakim skutkiem. Ale z drugiej strony to prezes Ptak jest właścicielem klubu i ma prawo decydować o tym, co się z nim dzieje. Powinien Pan być rozgoryczony, a w stosunku do Antoniego Ptaka jest jednak, powiedzmy, delikatny. - Delikatny? Nie, normalny. Zachował się w porządku. Obiecał, że jak znajdę sobie nowego pracodawcę, to on się z nim dogada. Szkoda mi Szczecina choćby dlatego, że żona miała pracę. Wszystko mieliśmy poukładane. Teraz wybrałem Płock i przyznam, że z decyzji jestem zadowolony. Pana rodzina to... - Żona Linda i trzyletnia córeczka Liliana. Do mnie sprowadzą się po dwóch obozach Wisły. Słyszałem, że Płock to spokojne miasto. Cieszę się z tego. Poza tym stąd będziemy mieli blisko do Łodzi, do moich teściów. Co ostatecznie zadecydowało o wyborze Wisły, skoro podobno Górnik Łęczna proponował większe pieniądze? - Patrzyłem na perspektywy. Wydaje mi się, że z Wisły łatwiej się wybić niż z Górnika. Głównie to brałem pod uwagę, a nie pieniądze. W świecie piłkarskim krąży opinia, że w Płocku piłkarze raczej cofają się w rozwoju albo spoczywają na laurach, niż rozwijają. - Ja się tego nie boję. Myślę, że to kwestia presji, z którą nie wszyscy dobrze się czują. Pod tym względem obojętne jest, czy to Płock czy Szczecin. I tu, i tu są duże wymagania, jest presja. Ja jestem na nią przygotowany. Wisła to klub pierwszoligowy z dużymi ambicjami, i to mi odpowiada. Ostatnio trafił Pan też do reprezentacji Polski. - Udało się. Trener mi zaufał, zagrałem przeciwko Szkocji w kadrze B. Przegraliśmy, ale ja jestem z występu zadowolony. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zagram w reprezentacji. Czy na mistrzostwach świata? Nie, nie. To bardziej marzenie niż rzeczywistość. Co Pan sądzi o płockiej drużynie? - Pamiętam, jak przyjechała do nas na początku sezonu. Akurat nie mogłem grać z powodu kontuzji. Ale dzięki temu mogłem się jej przyjrzeć spokojnie, siedząc na trybunach. I przyznam, że byłem pod wrażeniem. Gdyby nie dwa indywidualne błędy, na pewno płocczanie by nie przegrali. Teraz w rewanżu w Płocku mecz był raczej wyrównany. Pierwsza połówka należała do nas, druga do was. Generalnie macie, tzn. mamy, poukładany zespół z doświadczonym trenerem. Wisła jest mocna i chce coś osiągnąć. To bardzo ważne. Pozostając w Pogoni, musiałby Pan rywalizować o miejsce w składzie z Brazylijczykami. Tu przyjdzie potykać się z Serbami. Trochę wpadł Pan z deszczu pod rynnę. - Niekoniecznie. W Pogoni tak na dobrą sprawę już nie chodziło o rywalizację. Tam z założenia siedzielibyśmy na ławce albo na trybunach. Bylibyśmy z chłopakami w najlepszym razie rezerwowymi. Dla piłkarza to z góry stracona pozycja. Tu, w Płocku, będzie zdrowa rywalizacja. To normalne i tak jest wszędzie, i ja się tej walki nie boję. Nie mogę się już tego doczekać. Święta po raz ostatni spędzicie w Szczecinie? - Nie. Będziemy w Dębicy u moich rodziców. Tam przygotuję się na spotkanie z płockimi kibicami i piłkarzami. A tymczasem fanom Wisły chciałem życzyć spokojnych, zdrowych i wesołych świąt. I do zobaczenia!
Rozmawiał: Andrzej Zarębski
Źródło: gazeta.pl Data: czwartek, 22 grudnia 2005 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||