|
Paweł Magdoń: Wyjeżdżam z rozdartym sercem
Rozmowa z Pawłem Magdoniem, byłym piłkarzem Pogoni.
Podpisał pan kontrakt z Wisłą Płock. Żal odchodzić ze Szczecina? - Bardzo. Związałem się mocno z grodem Gryfa. Świetnie się tu czuję. Kupiłem mieszkanie, a moja żona znalazła sobie dobrą pracę. Kompletnie nie planowałem tej przeprowadzki. Ale jednak do niej doszło... - Co zrobić. Takie jest życie. Czy rozmawiał pan z Antonim Ptakiem o pozostaniu w morskim klubie? - Tak. Była taka rozmowa. Pan Ptak brał bardzo poważnie to, że wyjadę na zgrupowanie do Brazylii. Ostrzegł mnie jednak, że będę musiał walczyć o miejsce w składzie z ławki rezerwowych. Ja jednak nie chciałem robić kroku wstecz. Nasiedziałem się już na ławce w Pogoni. Potem, dzięki ciężkiej pracy, wywalczyłem miejsce w podstawowej jedenastce. A przecież wiadomo, że pan Ptak nie sprowadza do Pogoni nowych piłkarzy, by ci grzali ławę. Dlaczego Wisła Płock? - Bo oferta tego klubu najbardziej mi odpowiadała. Rozważałem też propozycję Górnika Łęczna. Czy znaczenie miał tu fakt, że Wisłę prowadzi trener z Czech Josef Csaplar? Jego rodak, trener portowców - Bohumil Panik twierdził, że jest pan jednym z najbardziej profesjonalnych i najbardziej rozwojowych zawodników Pogoni. - Powiem szczerze, że brałem to pod uwagę. Bardzo dobrze współpracowało mi się z czeskim szkoleniowcem w Pogoni i liczę, że podobnie będzie i w Płocku. Csaplar to dobry fachowiec. Odniósł sukces w europejskich pucharach i lidze czeskiej. Na jaki okres podpisał pan umowę z Wisłą Płock? - Na trzy lata. Jak ocenia pan dwa lata spędzone w Pogoni? - Pogoń Szczecin zawsze będzie moim klubem. Nie osiągnąłbym wiele w futbolu, gdyby nie gra w Szczecinie. To tutaj dano mi szansę gry w ekstraklasie. Nie ukrywam, że wyjeżdżam stąd z rozdartym sercem. Moje początki były trudne, bo nie miałem miejsca w pierwszym składzie. Potem było już tylko lepiej. To dzięki Pogoni trafiłem do reprezentacji. Najlepszy mecz w Portowców? - Chyba z Legią w Warszawie. Wygraliśmy 3:1, a ja zdobyłem dwa gole. Jakie plany na Sylwestra? - Czekam na żonę, która została w Szczecinie. Wspólnie chcemy wyjechać w góry. Prawdopodobnie do Zakopanego. A największe życzenie na rok 2006?- Zagrać w reprezentacji Polski. To marzenie mojego życia.
Rozmawiał: Przemysław Sas
Źródło: Głos Szczeciński Data: piątek, 23 grudnia 2005 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||