|
Neneca: Nie przylecieliśmy z innej planety
Rozmowa z Nenecą, bramkarzem Pogoni Szczecin.
Zmęczony podróżą? - Trochę tak, ale na twarz nie padam (śmiech). Jakie wrażenia z pierwszego dnia w Polsce? - Bardzo spokojnie. Granicę przekroczyliśmy w nocy, więc przez okno autokaru niewiele mogłem zobaczyć. Na zwiedzanie i poznawanie nowych miejsc będzie jeszcze dużo czasu. Za to już nieźle znam swój hotelowy pokój (śmiech). Czy zdążyło Cię coś zaskoczyć? - Jeszcze wielkiej niespodzianki nie miałem. Ale jestem nieco zdziwiony, że w naszym hotelu równie często - jak w Barsinghausen - słyszę język niemiecki. Turyści. Co nowego? Na pewno polska kuchnia. Nie miałem okazji próbować tradycyjnych dań, ale potrawy w stołówce mi smakowały. Próbowałem ryby - była wyśmienita. Słyszałem o świetnym kotlecie schabowym, ale jeszcze się go nie doczekałem na talerzu. Dłuższy pobyt w Niemczech faktycznie był bez sensu? - Ja chciałem od razu jechać do Polski, ale rozumiem, że wcześniejsze zgrupowanie w Niemczech było dobrym pomysłem. Aura miała być tam bardziej łaskawa, ale kiedy się okazało, że jest zimniej niż w Pogorzelicy, to faktycznie nie było sensu dłużej tam trenować. Potrzebujemy jak najwięcej wspólnych zajęć, a w Niemczech nie było ku temu sprzyjających warunków. Nie najlepsze wyniki sparingów można usprawiedliwić właśnie niekorzystną pogodą? - W pewnym stopniu na pewno. Trzeba wziąć pod uwagę, że dojechaliśmy tam z Brazylii, gdzie średnia temperatura wynosiła 30 stopni. Z początku mieliśmy problemy z aklimatyzacją, trzeba było odespać podróż z Ameryki Południowej. Ale już się przyzwyczajamy. Początek rundy również może być tak ciężki? - Wcale tak być nie musi. Z każdym dniem czujemy się coraz lepiej. Poznajemy specyfikę pracy i gry na innej nawierzchni. Nie przylecieliśmy z innej planety. Liczę na to, że szybko się zorientujemy, jak żyć w Polsce. Bramkarze Pogoni zawsze cieszyli się dużą sympatią i szacunkiem kibiców. - Tam, gdzie grałem, lubili mnie. Chciałbym, aby podobnie było w Szczecinie. Boris Pesković w ostatnim meczu był pierwszym bramkarzem. Kto w lidze będzie numerem jeden? - A wy wiecie? (śmiech) Chciałbym być tym pierwszym. Rywalizacja jest, ale dołków pod sobą nie kopiemy. Jesteśmy kolegami i darzymy się sympatią. Mówisz lepiej po polsku niż Boris po portugalsku? - To chyba ten sam poziom. Gorzej niż dzieci z przedszkola (śmiech). Potrafię krzyknąć do zawodników z pola: ostatnia, prawa, lewa. No i powiem cześć czy dobra. Znam też kilka innych zwrotów, ale nie wypada ich cytować.
Rozmawiał: Marek Szandurski, Piotr Merchelski
Źródło: gazeta.pl Data: środa, 22 lutego 2006 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||