|
Piłka u nas jest religią
Rozmowa z Camelinho, Brazylijczykiem, szefem kuchni restauracji Chrobry.
Skąd wziął się pan w Polsce? - Trafiłem tutaj dzięki ojcu, który pracował w ambasadzie w Warszawie. Potem przyjechałem do Szczecina. Poznał pan któregoś z rodaków grających w naszej lidze? - Jeszcze w Warszawie do mojej restauracji wpadał Giuliano, który grał potem w Szczecinie. Znam też Batatę. Z Giuliano mam kontakt do dziś. Często zmieniał ostatnio klubu w Brazylii i szykuje transfer do Europy. Liczę, że poznam też chłopaków, którzy będą grać w Pogoni. Na pewno skuszą się na nasze specjalne narodowe danie – Rodizo Churasso – które z reguły przyciągają moich rodaków i będę miał okazję zamienić z nimi parę słów. Jakie znaczenie ma dla pana fakt, że Pogoń w zdecydowanej większości będą tworzyć pana rodacy? - Oczywiście jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Już planuje wybrać się na mecz, by zobaczyć ich w akcji. Nie można jednak oceniać nowych zawodników po pierwszym czy drugim meczu. Dajmy im czas. Na pewno dadzą z siebie wszystko i udowodnią, jak ważny jest dla nich futbol. Myślę, że dużym plusem jest to, że przyjadą w dużej liczbie – łatwiej im się będzie dostosować do życia w obcym kraju. Trudno jest zaaklimatyzować się Brazylijczykom w Polsce? - Na pewno są duże różnice między Polską i Brazylią. Nie mówię tu tylko o pogodzie i języku, ale też do podejściu do życia, kulturze. Przykładowo w Brazylii życie towarzyskie zaczyna się codziennie około dziewiętnastej. Ulice i sklepy zapełniają się ludźmi, jest duży ruch. W Polsce natomiast wszyscy chowają się w domach. W innych porach je się też posiłki i nie ma siesty. Różnice w kulturze są jednak w samej Brazylii. Każdy region ma inną tradycję, muzykę, ale nie ma na tym tle żadnych nieporozumień. Jedna rzecz łączy wszystkich Brazylijczyków – kochamy piłkę. Sam również grałem w młodzieżowych drużynach Interu Porto Alegre. Co ciekawe, w moim regionie mieszka wiele osób polskiego pochodzenia. Widział pan w Brazylii któregoś z nowych piłkarzy Pogoni? - Nie. Z trybun oglądałem zaś swego czasu grę Mariusza Piekarskiego, kiedy reprezentował barwy Flamengo Rio de Janeiro. Na jego przykładzie widać, że dużo skorzystał na wspólnej grze z Brazylijczykami. Z meczu na mecz był bowiem coraz lepszy – dużo ucząc się od wirtuozów. Prawdą jest, że w Brazylii na każdej ulicy gra się w piłkę? - Tak. Nie wszystkie gwiazdy wywodzą się jednak z biednych rodzin. Piłka u nas jest religią i grają w nią wszyscy.
Rozmawiał: Michał Sarosiek
Źródło: Głos Szczeciński Data: czwartek, 2 marca 2006 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||