|
„Wszyscy jesteśmy Chrystusami...”
Piłkarz Pogoni Szczecin będący obecnie w „Chrystusowym wieku” wytrzymał w zamknięciu trzy miesiące. - I żyje – mówi zadowolony.
Z Grzegorzem Matlakiem rozmawiał Marcin Nieradka. Jak podsumujesz zakończony już sezon? - Oczekiwania były znacznie większe, niestety rzeczywistość okazała się brutalna. Było wiele czynników, które na naszą postawę wpłynęły. Nie chcę teraz mówić o tych aspektach poza sportowych, i zwalać winę na działaczy. Cieszę się jednak z tego, że pod koniec sezonu pokazaliśmy prawdziwy, sportowy charakter. Moi koledzy z Brazylii zobaczyli jak gra się w polskiej lidze, że nie jest ona wcale taka słaba i zaczęli walczyć tak, jak powinny to robić od samego początku. Dla Brazylijczyków zderzenie z polską piłką było jak odbicie się od drzwi. Nie mam jednak pretensji do swoich kolegów, bo wiem co to znaczy przebywać na obczyźnie. Ja także wyjechałem za chlebem na zachód i początki miałem bardzo ciężkie. Można powiedzieć, że grałeś w tym sezonie w dwóch całkiem innych drużynach Pogoni. Lepszy był zespół grający jesienią, czy wiosną? - Nie mnie to oceniać. Wystawianiem ocen niech nadal zajmują się kibice. Mogę tylko zapewnić, że jedni i drudzy robili wszystko co mogli. Jestem w trudnej sytuacji, bo w jednej i drugiej drużynie dane mi było grać ze świetnymi ludźmi i nikogo nie chciałbym obrażać, ani wyróżniać. Starzy przyjaciele powrócą jednak z wypożyczeń. - Nie wiedziałem o tej decyzji trenera Kurasa i myślę, że jest bardzo dobra. Miło będzie spotkać się w Szczecinie ze starymi znajomymi. Nie zastanawiałem się jeszcze nawet jak będzie wyglądała Pogoń w przyszłym sezonie. Teraz w głowie mam tylko jedno – wakacje. Z odpowiedzi wynika, że zostajesz w Pogoni. - Nigdzie się nie wybieram, no chyba że go Gutowa (śmiech). Polubiłem nawet ten Gutów, bo jest tak miejsce do odpoczynku od gwaru i czas na refleksje. Gutów jest dla mnie także nauką na przyszłość, bo jeśli człowiek jest w stanie wytrzymać w zamknięciu trzy miesiące to jest z nim chyba naprawdę dobrze. Zawsze dobrze znajdować jakieś plusy w minusach. - Dokładnie, nie można na wszystko narzekać i wiecznie marudzić. Trzeba się cieszyć z tego co się ma, a ja mam pracę i gram w klubie, o którym marzyłem od dzieciństwa. Pierwszy raz, w chrystusowym wieku miałem okazję przebywać w zamknięciu... i żyje. Taka sytuacja też ma jakieś plusy, człowiek uczy się pokory i kształtuje inne cechy charakteru. Przyjście trenera Mariusza Kurasa wpłynęło pozytywnie na waszą grę?- Trener Kuras nie mógł wprowadzić wielu zmian w naszej grze, tym bardziej, że graliśmy co trzy dni. Po serii porażek w zespole panowało duże przygnębienie, a trenerowi Kurasowi udało się wprowadzić dobrego ducha do zespołu. Dzięki temu duchowi podnieśliśmy się z kolan i walczyliśmy w ostatnich meczach. Nowy trener świetnie ma świetne kontakty ze wszystkimi piłkarzami i bardzo dobrze się z nimi rozumie. Remisem zakończyliście ten sezon. Gra Pogoni w meczu z Lechem była dobra, brakowało tylko bramki. - Bardzo żałuje niewykorzystanych okazji, które sam zmarnowałem. Cieszę się z tego, że moi koledzy podeszli do tego meczu tak, jakby od urodzenia wiedzieli co dla szczecinian znaczy mecz z Lechem. Mówiliście im o znaczeniu tego spotkania? - Tak, od trzech tygodni tłumaczyliśmy im, że Lech to specyficzny gość w Szczecinie. Oni dopiero dziś mogli się o tym przekonać i myślę, że są pod dużym wrażeniem tego co działo się na trybunach. Szkoda tylko, że nie wygraliśmy. Dla kapitana Pogoni mecze z Lechem mają specyficzny klimat? - Mecz z Lechem to wielkie wydarzenie i zawsze podchodzę do nich szczególnie. Przeciwko Lechowi z przyjemnością zagrałbym nawet bez jednej nogi. Grałem kiedyś w poznańskiej drużynie, teraz gram w Pogoni i wiem jakim prestiżem cieszą się mecze tych drużyn. Mimo, że w Poznaniu mam wielu przyjaciół, to portowcem byłem już od dziecięcych lat. Co się stało, że na początku drugiej połowy musiałeś opuścić boisko? - Odnowiła mi się kontuzja, z która borykałem się już w przerwie między rundami. Do przewidzenia było to, że uraz się odnowi, bo nie wyleczyłem go do końca. Takiej kontuzji nie można dobrze wyleczyć w dziesięć dni.
Rozmawiał: Marcin Nieradka
Źródło: PogonOnline.pl Data: poniedziałek, 15 maja 2006 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||