|
Julcimar: Najbardziej żal mi kibiców Pogoni
Rozmowa z Julcimarem, obrońcą Pogoni Szczecin.
Miało być tak pięknie... - Nie jest prostą sprawą sprowadzić do obcego kraju tylu Brazylijczyków i oczekiwać, że z miejsca staną się kolektywem. Pan Antoni Ptak zaryzykował i niestety nie do końca się udało. Jak to możliwe, że Ty - wyróżniający się od początku sezonu zawodnik - nagle wiosną straciłeś miejsce w składzie? - Wpływ na to miała kontuzja, jakiej nabawiłem się zimą. Rehabilitacja przeciągała się w czasie, co wywoływało niepotrzebne zdenerwowanie. Gdy zespół rozgrywał sparingi, ja jedynie przyglądałem się z boku. Trenerzy mieli swoją koncepcję i po powrocie musiałem na nowo udowadniać, że zasługuję na miejsce w składzie. Na szczęście gdy już wróciłem, to nie oddałem miejsca do końca. Z drugiej strony przyznaję, że jesienią moja gra była lepsza. Nie było czasem tak, że nowi, bardzo dobrze opłacani obrońcy musieli grać bez względu na formę? - To byłoby chamstwo, gdyby taka sytuacja miała miejsce. Zawsze wierzę, że miejsce na boisku można sobie wywalczyć jedynie dzięki dobrej postawie na treningach. Dlatego nie chce mi się wierzyć, że ktoś był bardziej faworyzowany i musiał grać tylko z tego powodu, że jego utrzymanie dużo kosztuje. A jaki wpływ na waszą postawę miał fakt, że cały czas byliście skoszarowani w jednym miejscu? - Czuliśmy się trochę jak na kolonii, tylko że na koloniach są różne atrakcje, a my niestety narzekaliśmy na nudę. Nie było to łatwe, ale jestem przekonany, że konieczne. Nowi piłkarze pozostawieni sami sobie w tak wielkim mieście jak Szczecin mogliby sobie nie poradzić. Przecież żaden z nich nie zna języka, a do tego dochodzi jeszcze odmienność kulturowa. Nie byłoby jednak tak, że moi koledzy byliby stałymi bywalcami klubów nocnych i dyskotek. Wszyscy przyjechali tu grać w piłkę, a nie balować. W każdym razie nie wyobrażam sobie, byśmy jesienią nadal byli zmuszeni do pobytu poza Szczecinem. Od nowego sezonu musimy zamieszkać tutaj. Często dochodziło między wami do sprzeczek i kłótni? - Nie, i to mnie właśnie najbardziej dziwi. Przez cały okres pobytu w Gutowie nie doszło między nami do żadnych sprzeczek. W ogóle nie było problemów wychowawczych. Każdy wiedział, co ma robić, by nie psuć atmosfery. Uważasz, że w tym składzie byliście w stanie powalczyć o puchary? - Chyba tak. Niestety nie udało się, ale mam nadzieję, że już za rok będzie lepiej. Najbardziej żal mi kibiców Pogoni, którzy tak na nas liczyli, a my zawiedliśmy. Ale ci kibice w pewnym momencie odwrócili się od was. - Ja ich rozumiem. Wierzyli, że ich ukochany klub będzie potęgą, a tu nic nie wyszło. Transparenty o niechęci do Brazylijczyków w Pogoni nie wpłynęły na nas negatywnie. Wydaje mi się nawet, że dodatkowo zdopingowały. Wszyscy chcieli pokazać, że nie jest tak źle. Gdzie zatem został popełniony główny błąd? W przygotowaniach przedsezonowych? - Wielki błąd popełnił trener Jose Carlos Serrao, który źle przygotował nas do rozgrywek. Mam tu na myśli zarówno sprawy taktyczne, fizyczne, jak i psychiczne. Trener Panik starał się naprawić to, co zostało popsute, jednak miał na to za mało czasu. Porównaj Cleisona i Amarala... - Obaj to wielcy piłkarze, tyle że Cleison nie potrafił się zaaklimatyzować w Polsce. Miał problemy także w Portugalii. Grał, ale poniżej możliwości i sam pozbawiał się pieniędzy. Nigdy nie powiem, że mu się nie chciało grać. Amaral jest za to prawdziwym profesjonalistą. Mimo że ma za sobą grę w dużych klubach i reprezentacji, nigdy nie dał nikomu tego odczuć. Z wielkim zaangażowaniem podchodził do każdego treningu. Także każdy kolejny mecz był dla niego wydarzeniem. Gdy przytrafiła mu się kontuzja, naprawdę było widać, jak przeżywa, że nie może grać. Chciałbym, żeby wszyscy zawodnicy Pogoni mieli takie podejście jak on. Jak pozostali koledzy oceniają pobyt w Polsce? - Są bardzo zadowoleni. Nie chcieliśmy wyjeżdżać, choć w Brazylii czekały na nas stęsknione rodziny. Każdy za miesiąc chce wrócić, choć pewnie niektórzy zdają sobie sprawę, że nie dostaną sygnału do powrotu. Co według Ciebie powinien teraz zrobić Antoni Ptak? Zostawić czterech-pięciu najlepszych, którzy będą tworzyli trzon zespołu wraz z Polakami, czy iść dalej tym samym tropem i w czerwcu przywieźć do Polski kolejnych kilkunastu Brazylijczyków? - Nie ma sensu powtarzać to, co się nie udało. Najlepszym wyjściem jest wyselekcjonowanie najlepszych z nas, tak by skład po połowie tworzyli obcokrajowcy i Polacy. Zostaniesz w Pogoni na następny sezon? - Decyzja o tym, którzy z piłkarzy pożegnają się z drużyną, jeszcze nie zapadła. Ja mam nadzieję, że nie zawiodłem i 12 czerwca spotkam się z zespołem. Tego dnia mamy zaplanowany pierwszy po urlopach trening.
Rozmawiał: Marek Szandurski
Źródło: gazeta.pl Data: poniedziałek, 22 maja 2006 r. Dodał: dejvi |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||