|
Piotr Celeban: Jeszcze sześć lat temu byłem napastnikiem
Rozmowa z Piotrem Celebanem, bohaterem meczu z Górnikiem Zabrze.
Lewe skrzydło to nie jest twoja pozycja. Normalnie występujesz na prawej obronie. Tymczasem zagrałeś na skrzydle jak profesor? - Rzeczywiście, pierwszy raz w życiu grałem na tej pozycji. Przed meczem dużo rozmawiałem z trenerem na temat ustawiania się i współpracy z Ze Roberto. Poszło mi chyba nieźle. Tym bardziej, że na dodatek strzeliłem jeszcze bramkę. Powiedz jak to jest. Trener przychodzi do ciebie i mówi: Piotrek będziesz grał na lewym skrzydle. Co sobie myślisz? - Że dam z siebie wszystko i będę przygotowany na sto procent. Gdziekolwiek mnie trener wystawi, nie będę marudził. Opowiedz jak zdobyłeś bramkę? - Edi dośrodkował z prawej strony. Ja strzeliłem. Bramkarz sparował futbolówkę. Poszedłem jednak za ciosem i dobiłem piłkę wślizgiem. Miałeś też inne okazje do zdobycia bramki... - Faktycznie. Próbowałem pokonać Mańkę zaraz po przerwie, ale się nie udało. Da się zauważyć, że masz ciąg na bramkę. Kiedy przeczytałem skład tuż przed meczem, pomyślałem sobie: co zrobi prawy obrońca na lewej pomocy? A tu proszę, szybko wychodziłeś do kontrataku, szukałeś pozycji, wystawiałeś się. Wreszcie często strzelałeś. Może warto na stale przejść do przednich formacji? - Jeszcze sześć lat temu byłem napastnikiem. Trener Włodzimierz Obst zaczął przesuwać mnie do tyłu. W trampkarzach, potem juniorach i nawet przez jakiś czas w rezerwach występowałem w napadzie. Zostałem potem cofnięty do pomocy, a następnie do obrony. Czyli, mówiąc kolokwialnie, to nie jest dla ciebie żaden „kosmos", występować w ataku? - Nie, zdecydowanie nie. Wiem, co tam się robi. To nie twoja pierwsza bramka. Rok temu trafiłeś do siatki w meczu z Koroną Kielce. Wtedy postawił na ciebie trener Bogusław Pietrzak. - Zgadza się. Wypuścił mnie wówczas na środek pomocy. Powiedział, że mam - tu użył brzydkiego słowa - więc ja użyję wyrazu bliskoznacznego: harować za dwóch, bo to była końcówka meczu. Wszedłem i udało mi się zdobyć bramkę. Tak jak w Zabrzu.Kto w takim razie zagra na lewym skrzydle w meczu z Arką? - To pytanie do trenera. Ja muszę wyleczyć skręconą kostkę. Na Arkę będę gotowy. Musiałeś opuścić boisko już w 53 minucie. Dlaczego? - Odczuwałem mocno skutki starcia z pierwszej połowy. Praktycznie nie mogłem biegać. Zostałeś jeszcze mocno zaatakowany przez Dawida Bartosa... - Tak, dokładnie „przejechał" mnie po tej samej nodze, która mnie bolała. A wszystko wzięło się od tego, że skręciłem ją na treningu.
Rozmawiał: Przemysław Sas
Źródło: Głos Szczeciński Data: poniedziałek, 7 sierpnia 2006 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||