|
Bogusław Baniak: Mariusz Kuras robi dobrą robotę
Rozmowa z Bogusławem Baniakiem, szczecińskim trenerem lidera II ligi, Zawiszy Bydgoszcz.
Jak się czuje szczeciński trener w bydgoskim klubie? - Samotnie. Jestem tu bez żony. Dlatego poświęcam się przede wszystkim pracy. I jestem dumny z dotychczasowych wyników Zawiszy. Tak dobrego początku jeszcze nie miałem. Siedem zwycięstw w ośmiu meczach to chyba najlepszy bilans otwarcia, jaki kiedykolwiek zdarzył mi się w pracy. I nie zmienia tego faktu potknięcie z Miedzią Legnica. Mieliśmy akurat trudny tydzień (aresztowany został prezes Zawiszy Wojciech K. - przyp. red.) W sobotę gracie szlagierowy mecz - z Jagiellonią Białystok. Czy on zweryfikuje wasze dotychczasowe dokonania? - Tak bym tego nie stawiał. Czy to będzie Jagiellonia, czy przyjedzie do nas Łomża, to trzeba się tak samo napracować, by wygrać. W drugiej lidze każdy może wygrać z każdym. Jest kilka klubów, które mają aspiracje, jak choćby Ruch Chorzów. My jesteśmy jednym z takich zespołów. Przeczytałem gdzieś, że zrezygnował pan ze swojego ulubionego systemu "diamentowego” i przeszedł na podstawowe 1-4-4-2. Czy to prawda? - Nie do końca. Faktycznie zrezygnowałem, ale tylko na jeden mecz. Teraz, przed Jagiellonią zastanawiam się nad taktyką. A to dlatego, że nasz rywal ma bardzo dobrych bocznych pomocników. A jak wiadomo, w systemie 1-4-2-3-1 nie ma typowych skrzydłowych. Raczej pozostanę przy "diamencie”. Nakreślę jedynie dodatkowy zakres obowiązków moim bocznym napastnikom. Przygarnął pan do zespołu Marcina Klatta... - Zdecydowałem się na taki krok, bo znam tego zawodnika. Prowadziłem go w Lechu i Kujawiaku. Odwdzięczył mi się bramką w ostatnim meczu. Zawsze pan podaje rękę piłkarzom, którzy są "na zakręcie”. To chyba przemyślane działanie? - Każdy trener ma swoich zawodników. Ja też. Nie znaczy to oczywiście, że sprowadzam do klubów samych banitów. Po prostu podaję rękę. Tak, jak zaproponowałem niedawno Grzegorzowi Matlakowi, by grał w Zawiszy. Powiedział, że ma inne plany. Szkoda. Na to samo miejsce ściągnąłem za to Lasockiego z Groclinu. Opłaciło się. A co do Klatta, to liczę, że wykorzysta ostatnią szansę. Drugiej u Baniaka się już nie dostaje. Śledzi pan poczynania Pogoni? - Oczywiście. Nawet ostatnio skakałem po kanałach, kiedy Pogoń grała z Wisłą, bo w tym samym czasie na TVP3 puszczali mecz z udziałem Jagiellonii. Widać, że Mariusz Kuras robi dobrą robotę. Szczecin pozostanie moim miastem, a Pogoń klubem, któremu kibicuję.
Rozmawiał: Przemysław Sas
Źródło: Głos Szczeciński Data: czwartek, 14 września 2006 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||