|
Rafał Chlasta: Do Brazylijczyków nie mamy pretensji
- Chcemy, by w Pogoni było miejsce dla piłkarzy ze Szczecina, ale do Brazylijczyków nie mamy pretensji. Wymagamy od nich walki na boisku i godnego reprezentowania naszych barw i herbu - mówi Rafał Chlasta, prezes Pogoni Nowej i działacz środowiska kibicowskiego.
Napięcie na linii szczecińscy kibice - działacze Pogoni sięgnęło zenitu. Między klubowymi działaczami i fanami powstała barykada. Nikt nie chce rozmawiać na temat przyszłości Pogoni. Kibice są obrażeni na marionetkowy zarząd klubu, a właściciel Pogoni Antoni Ptak pogniewał się na władze miejskie i wyjechał do Brazylii. Pęka jedność w piłkarskim środowisku. Duża część fanów nie utożsamia się z brazylijskimi piłkarzami Pogoni. Zły klimat, na który przez kilka ostatnich miesięcy pracowały obie strony, odbija się na piłkarzach. Zawodnicy mają wrażenie, że ich gra nikogo już nie obchodzi i są w Szczecinie niepotrzebni. Co się z dzieje z kibicami szczecińskiej Pogoni? - Nic złego. Jestem zdumiony całym zamieszaniem. Pewne osoby próbują wiązać różne niespójne fakty i manipulować kibicami. Ktoś dąży do złamania jedności wśród kibicowskiej braci. Kto to taki? - Na przykład osoby, które wypisują swoje komentarze na forach internetowych. To ludzie, którzy nie kierują się dobrem klubu, tylko dążą do podziałów. Mam wrażenie, że pod różnymi nickami kryją się klubowi działacze. Nie ma zatem podziałów wśród szczecińskich kibiców? - Myślę, że nie. Pewne rzeczy są wyolbrzymiane. Sami piłkarze twierdzą, że nie czują wsparcia od kibiców z tzw. młyna. - Przecież to fani z ,,młyna" cały czas prowadzą doping. Nie robi tego natomiast pozostała część stadionu. Widać, że większość kibiców przychodzi na stadion, by posiedzieć i obejrzeć mecz, a nie zagrzewać do boju swoją drużynę. We Wodzisławiu kibice nie krzyczeli: ,,Pogoń szczecińska, nie brazylijska"? - Były takie okrzyki, ale nie po strzeleniu gola przez Ediego. Nasze hasła nie są wyrazem dezaprobaty dla drużyny, ale protestu skierowanego do władz Pogoni. Boimy się o Pogoń i jesteśmy niepewni jej przyszłości. To, co się dzieje w zarządzie klubu, nie należy do normalności. To dziwna sytuacja, gdy prezes Antoni Ptak kieruje klubem z drugiego końca świata, wysyłając do Szczecina faksy i SMS-y. Nie wiemy nawet, jaka będzie najbliższa przyszłość naszego klubu. Może Antoniego Ptaka nie obchodzi już los szczecińskiej drużyny i ważniejsze są dla niego nowe interesy w Brazylii? Ilu piłkarzy obecnego zespołu zostanie na następną rundę? Czy Pogoń w ogóle przystąpi do rozgrywek? Co się dzieje w Brazylii? Na te wszystkie pytania nie ma jasnej odpowiedzi i niczego nie możemy być pewni. To prawda, że kibice nie akceptują brazylijskich piłkarzy także ze względu na ich kolor skóry? - Ktoś wyolbrzymia ten problem. Chcemy, by w Pogoni było miejsce dla piłkarzy ze Szczecina, ale do grających w niej obecnie Brazylijczyków nie mamy pretensji. Wymagamy od nich walki na boisku i godnego reprezentowania naszych barw i herbu. Zaręczam, że kwestia akceptacji piłkarzy nie rozbija się o kolor ich skóry. Właściciel klubu zdecydował się na "Pogoń brazylijską albo żadną". Widać, że nie rozumie on potrzeb kibiców i nie liczy się z ich zdaniem. Antoni Ptak musi zdać sobie sprawę, że nie zaskarbi sobie naszej sympatii, jeśli będzie z realizował swój "brazylijski" pomysł tylko dlatego, że chce zrobić nam na złość. Czy Radosław Majdan jest prawdziwym portowcem? - Jeśli czuje to w swoim sercu, to myślę, że tak. Nikt nie ma zamiaru zaglądać mu w serce. Wiem, że Radek ma konflikt z bliżej niezidentyfikowaną grupą kibiców. A jakie jest Pańskie zdanie? - Dla mnie Majdan był, jest i będzie portowcem. Pamiętam jego zasługi dla Pogoni i nie mam zamiaru ich podważać. Twierdzi Pan, że nie ma podziałów, ale jednocześnie mówi o "bliżej niezidentyfikowanej grupie", która wydała ulotki obrażające i podważające zasługi Majdana. Po meczu z Legią bramkarz musiał w pośpiechu opuszczać boisko, bo grożono mu z trybun. - Jest to konflikt czysto personalny. Majdan nie ma zwolenników wśród pewnego grona kibiców i musi się z tym pogodzić. W czasie jego nieobecności w szczecińskim środowisku kibiców wiele się zmieniło i bramkarz przestał być idolem publiki. Ja nie zasiadam już na "młynie" i nie mam zamiaru wypowiadać się za tych, którzy mają coś do Radka. "Młyn" zajęło inne pokolenie kibiców, które inaczej podchodzi do pewnych spraw. Nie ukrywam, że wpływ na opinie kibiców miała także jego decyzja o udziale w wyborach samorządowych. Wydaje się, że działacze Pogoni Nowej cały czas toczą walkę z zarządem pierwszoligowego klubu o "rząd dusz" nad kibicami. - Przecież kibice Pogoni Nowej chodzą na mecze pierwszoligowej Pogoni. To oni organizują także wyjazdy na spotkania poza Szczecinem. Jesteśmy takimi samymi kibicami Pogoni jak wszyscy inni. To nie my, lecz władze klubu dążą do podziałów i szukają konfliktu w naszym środowisku. Kiedy podpisywałem z Antonim Ptakiem umowę przekazującą mu czwartoligową drużynę rezerw, atmosfera na trybunach naszego stadionu była wspaniała i nic nie zapowiadało takiej burzy, jaką mamy dzisiaj. Jestem pewny, że kibice nie zapomnieli, jak dopinguje się swój zespół i stary klimat na trybunach wróci wraz normalnością w klubie. Jest jakakolwiek szansa na podjęcie przez kibiców debaty z władzami klubu? - Sądzę, że nie ma nawet z kim rozmawiać. By doszło do dyskusji, władze muszą zacząć traktować nas normalnie. Niestety od wielu lat dla prezesów Pogoni jesteśmy tylko ludźmi, na których można tylko zarabiać. Władzom chodzi tylko o to, byśmy kupili bilet. Nasi włodarze doprowadzili już nawet do tego, że w całym Szczecinie nie można dziś kupić koszulki Pogoni. Mamy żal do obecnych członków zarządu i z nimi rozmawiać nie będziemy. Będziemy mogli debatować, gdy zobaczymy symptomy wracającej normalności. Trudno rozmawiać z Antonim Ptakiem, który przebywa w innej strefie czasowej.
Rozmawiał: Marcin Nieradka
Źródło: gazeta.pl Data: środa, 25 października 2006 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||