|
Radosław Majdan: Nie czuję się wykorzystywany
Były piłkarski reprezentant Polski, dziś bramkarz Pogoni Szczecin oraz mąż piosenkarki Dody, startuje do sejmiku województwa zachodniopomorskiego z listy PO.
Warto ryzykować wizerunek sportowca na rzecz polityki? - Wiem, wiem.... Polityka jest źle postrzegana. Ale mojego startu w wyborach tak nie traktuje. Nie mam zamiaru robić kariery politycznej – chcę tylko zaangażować się w sprawy związane ze sportem. Ewentualnego radnego Majdana interesować będzie tylko ten sport? - Nie do końca. W końcu jestem z tym miastem związany od lat. Jeśli już bym w to wszystko wszedł, poznał różne projekty... Wiele rzeczy mamy tu do naprawienia, np. drogi. Na pewno chciałbym kłaść nacisk na rozwój infrastruktury sportowej, ale nie tylko. Znane nazwiska ludzi sportu stały się lokomotywami list wyborczych. Człowiek, który czyta gazety, będzie siedział z długopisem za kotarą i zanim postawi krzyżyk, spojrzy na kandydatów. Może będzie nawet kibicem Radosława Majdana. Zaznaczy to nazwisko, a na tym zyska partia, bo przyciągnęła uwagę na swoją listę. - Chwila... Nie czuję się wykorzystywany. Nie jestem ani niczyją lokomotywą, ani też nawet małym wagonikiem. To tylko i wyłącznie moja decyzja. Ale inicjatywa wyszła ze strony Platformy. - Tak. Zaproponowano mi kandydowanie. Ale to moja suwerenna decyzja, którą starannie przemyślałem. Polityka jest źle odbierana, więc spodziewałem się tego, że głosy będą różne. Ludzie zaraz szukają w tym jakiegoś podstępu, uważają, że ktoś traci twarz. Ja nie mam zamiaru nigdzie tracić twarzy. Być może wiele rzeczy nie będzie mi się podobało. I być może z tego zrezygnuje, bo nie jest to mój sposób na życie. Walka o mandat radnego tylko dla własnej satysfakcji...? - Po części tak. Ja naprawdę silnie związany jestem ze Szczecinem. Nie jest mi miło, gdy – kiedy jeszcze byłem w szkole podstawowej – przyszedł do nas jeden z piłkarzy Pogoni i powiedział: niemożliwe, że ja 20 lat temu trenowałem na boisku na Witkiewicza i wy dalej tam gracie. Teraz myślę, że za 20 lat pójdę do jakiejś szkoły i powiem, że boisko na którym grają i trenują dzieciaki, jest w takim samym stanie jak kiedyś. Takie rzeczy muszą się zmieniać. Nie możemy być miastem, w którym nie ma niczego. A teraz w Szczecinie nie ma nic. Tak naprawdę zupełnie nic.
Rozmawiał: Paweł Rzekanowski
Źródło: gazeta.pl Data: poniedziałek, 6 listopada 2006 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||