|
Krzysztof Sobieszczuk: Stawiamy na młodych i ich rozwój
Szczecinianie zajmują pierwsze miejsce w tabeli, a na 10 spotkań wygrali dziewięć. Awans jest bardzo blisko.
Pogoń Szczecin Nową w styczniu 2003 r. założyli szczecińscy kibice, którzy mieli już dość rządów w Pogoni SSA Lesa Gondora. Drużyna miała przystąpić latem tamtego roku do IV ligi (w miejsce Pogoni Gondora), ale działacze skorzystali z propozycji Antoniego Ptaka i weszli w spółkę z łódzkim biznesmenem. Wnieśli do niej czwartoligowy zespół, który stał się rezerwami pierwszoligowego. Wiosną tego roku na linii Ptak - kibice popsuło się. Fani chcieli odzyskać czwartoligowy zespół, ale gdy okazało się to niemożliwe - zorganizowali nową ekipę i ta jesienią grała w B-klasie. Atmosfera na jej meczach jest świetna i rodzinna. Sympatyczne było m.in. zachowanie gwiazdy drużyny Grzegorza Matlaka, który serwował kibicom barszczyk, by przeprosić ich za czerwoną kartkę i osłabienie zespołu. Fani jeżdżą na każdy mecz (także statkiem!), a w Szczecinie spotkania ogląda po tysiąc, dwa tysiące osób. Rozmowa z Krzysztofem Sobieszczukiem, trenerem Pogoni Nowej. Gdy przystępowaliście do rozgrywek, było raczej pewne, że będziecie najlepsi. - Na pierwsze miejsce zapracowaliśmy ciężką pracą przed i w trakcie sezonu. W okresie przygotowawczym założyliśmy sobie walkę o fotel lidera i konsekwentnie to realizowaliśmy. Jesień nie była jednak spacerkiem. Czy Pogoń Nowa to drużyna Dariusza Adamczuka i Grzegorza Matlaka? - Wiadomo, że to są największe gwiazdy naszego zespołu, ale my tak do tego nie podchodzimy. Darek i Grzesiek wnoszą do drużyny swoje doświadczenie i wiedzę. Młodsi zawodnicy mają okazję uczyć się od nich. Bez nich byłoby o wiele trudniej grać w B-klasie, ale sądzę, że i bez nich bylibyśmy w czołówce. Adamczuk i Matlak są od Pana starsi, mają "nazwiska". Nie starają się wymuszać na Panu pewnych decyzji?- Nie. Swoje spostrzeżenia przekazują mi na bieżąco. Bardzo dużo rozmawiamy, a ja staram się jak najwięcej podpytywać ich o różne rzeczy związane z drużyną. To są bogaci w doświadczenie zawodnicy i ułatwiają mi pracę. Praca z nimi to czysta przyjemność. Ale to ja ustalam plan treningów, decyduję o składzie czy taktyce. W ten aspekt nikt nie może mi ingerować. Natrafiliście jesienią na problemy? - Jak każdy klub mieliśmy problemy finansowe, ale na bieżąco staramy się je rozwiązywać. Zenit Koszewo urwał Wam dwa punkty, i to w Szczecinie. - Zaraz po tym meczu byłem wściekły, ale gdy już ochłonąłem, to stwierdziłem, że ta wpadka może wyjść nam na dobre. Część zawodników za pewnie już się poczuło i zbagatelizowało przeciwnika. To się zemściło i była to nauczka na przyszłość. Macie wsparcie kibiców. - To jest podstawa naszych sukcesów. Kibice założyli Pogoń Nową i tylko dzięki nim istniejemy. Frekwencja na meczach jest niesamowita, bo np. w Wodzisławiu na mecze I ligi przychodzi tysiąc osób, a u nas często było po dwa tysiące. Takie wsparcie ułatwia pracę. Zawodnicy czują się docenieni i grają dla fanów. Kolejnymi zwycięstwami dziękują za pomoc. Ma Pan w kadrze zawodników, którzy już teraz mogliby trafić do wyższej ligi. - Kilku mogłoby grać w III lub IV. Robert Białek i Mariusz Armonajtis są walczakami i już dziś by sobie poradzili. Kilku następnych ma papiery, ale muszą jeszcze rok spokojnie popracować. My zatrzymamy ich na rok-dwa. Stawiamy na młodych i ich rozwój. Paru graczy z nazwiskiem chciało do nas przyjść, ale odmawialiśmy. Wiosna... - Będzie trudniejsza. Rywale jeszcze bardziej będą się mobilizować na nas. Szukamy jednak wzmocnień, by np. poprawić naszą skuteczność. Już mogę powiedzieć, że przyjdą do nas napastnik Dawid Toboła z Polic i środkowy pomocnik Kamil Marcinkowski. 16 grudnia wystąpimy z nimi w turnieju halowym organizowanym przez Olka Moskalewicza w Świdwinie. Za to przygotowania rozpoczniemy 4 stycznia. W planach będzie m.in. obóz w Szczecinku. Celem jest awans.
Rozmawiał: Jakub Lisowski
Źródło: gazeta.pl Data: środa, 15 listopada 2006 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||