|
Tomasz Judkowiak: Chcemy pozostawić cień dobrego wrażenia
Rozmowa z Tomaszem Judkowiakiem, rezerwowym bramkarzem Pogoni.
Czy wierzycie jeszcze, że jest możliwe uratowanie się przed degradacją? - Dopóki są przynajmniej teoretyczne szanse, dopóty nadzieja nas nie opuszcza. A z matematycznych wyliczeń wynika, że możemy jeszcze uratować dla Szczecina ekstraklasę. Dlatego każdy z nas wierzy w ten optymistyczny scenariusz. To widać po zaangażowaniu na treningach, jest to także wyraźnie wyczuwalne w rozmowach na boisku i w szatni. Oczywiście mamy świadomość swoich braków i popełnionych błędów. Ale to nie umniejsza naszej chęci wygrania tych ostatnich pojedynków. Chcemy, mimo wszystko, pozostawić po sobie przynajmniej cień dobrego wrażenia. Nawet, jeżeli to nie wystarczy do obronienia się przed spadkiem, chcemy dać trochę satysfakcji naszym kibicom. Jaka atmosfera panuje w drużynie na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu? - Na pewno byłyby dużo lepsza, gdyby Pogoń zajmowała wyższe miejsce w tabeli i wygrywała mecze. Z drugiej strony nie ma żadnych konfliktów w zespole, czujemy się jedną drużyną, która ma wspólny cel. Nie ma podziału na młodych i starszych, na Polaków i Brazylijczyków. Pod tym względem wszystko jest w porządku. Jak wyglądają rozmowy w szatni? O czym się mówi po meczu czy treningu? Kto jest takim „ojcem duchowym” Pogoni? - Na pewno trener Bogusław Baniak jest postacią charyzmatyczną i potrafi mobilizować chłopaków. A wśród zawodników największym szacunkiem i posłuchem cieszy się Julcimar. On ma olbrzymi wpływ na Brazylijczyków: jest ich opiekunem i tłumaczem, ale także piłkarskim autorytetem. Co ważne, równie życzliwie traktuje swoich rodaków jak i nas, Polaków. To naprawdę dobry duch tej drużyny. Brazylijczycy nie ukrywają swojej złości po przegranym meczu. Oni to bardzo przeżywają. Widać, że trudno pogodzić im się z porażką. Chcieliby zwycięstw w dobrym stylu, owacji na trybunach, wspaniałej atmosfery na stadionie. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna. Myśli pan, że czują się oszukani? Być może obiecano im, że zawojują polską ligę, a tu dostają lanie za laniem... - Nie wiem, jak wyobrażali sobie Polskę i nasz futbol oraz co im obiecywano. Myślę jednak, że dużo dowiedzieli się wcześniej od Julcimara, Andradiny czy Bataty. Raczej nie przyjechali tu tak zupełnie w ciemno. A przegrywamy wszyscy razem - nie tylko Brazylijczycy, ale cały zespół. Ostatnio pojawiły się informacje, że Antoni Ptak obiecał zawodnikom po dziesięć tysięcy dolarów za uratowanie ekstraklasy. Czy potwierdza pan te doniesienia? - Ciężko mi je potwierdzić, bo takiej obietnicy nikt mi nie składał. Być może dowiemy się o tym później, przed sobotnim meczem. Czy takie pieniądze mogą wpłynąć na formę zawodników? - To nie jest tak, że ktoś w Pogoni grał na pół gwizdka, bo czekał na premie. Ale na pewno może być to bodziec do jeszcze większej mobilizacji. Broni pan bramki IV-ligowych rezerw. Także byt tej drużyny jest zagrożony. Czy może spełnić się najczarniejszy scenariusz, że i pierwszy zespół i rezerwy zostaną zdegradowane? - Teoretycznie jest to oczywiście możliwe. Wierzę jednak, że oba zespoły są w stanie uchronić się przed spadkiem. Łatwiejsze zadanie czeka nas w IV lidze. Liczymy, że w decydujących meczach dołączą do nas piłkarze z pierwszego składu, jak choćby Skórski czy Kowal. Ich doświadczenia na pewno się przyda, bo ja - chociaż mam dopiero 22 lata - jestem w tym zespole najstarszy. Stanie pan w bramce Pogoni w sobotę przeciwko Cracovii? - Jeżeli taka będzie decyzja trenera to tak. Jestem gotowy do gry. Dziś jednak nikt z zawodników nie wie, jak będzie wyglądać wyjściowy skład na najbliższy ligowy mecz. Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Łukasz Parol
Źródło: Kurier Szczeciński Data: czwartek, 17 maja 2007 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||