|
Marek Koźmiński: Nikt nie zarabia na czekaniu
Rozmowa z byłym reprezentantem Polski Markiem Koźmińskim.
Marek Koźmiński, były reprezentant Polski w piłce nożnej wymieniany jest w gronie inwestorów, którzy są najbliżej zakupu akcji SSA Pogoń od Antoniego Ptaka. W sobotę biznesmen przebywał w Szczecinie gdzie prowadził rozmowy z osobami ze szczecińskiego środowiska piłkarskiego oraz uczestniczył w festynie na Jasnych Błoniach. Jakie są szanse na to, że wraz z ojcem Zbigniewem zostaniecie udziałowcami Pogoni Szczecin? - Muszę na początek sprostować, że to nie Marek i Zbigniew Koźmińscy mieliby być udziałowcami Pogoni tylko holding, który reprezentujemy. A co do negocjacji, to czekamy na decydującą odpowiedź, którą pan Ptak ma nam dać po wyjaśnieniu wszystkich spraw w klubie. Umówiliśmy się na ostateczne rozmowy w ten poniedziałek. Chcemy przejąć klub z bilansem zero - czyli bez długów i zawodników, gdyż w naszej ocenie dotychczasowy właściciel za wysoko wycenił wartość swoich piłkarzy. Wiemy, że pan Ptak takie działania już podjął. Z większością Brazylijczyków rozwiązał kontrakty, ale z niektórymi piłkarzami jak Radek Majdan jeszcze nie dogadał się co do spłaty zadłużenia. Czyli już dziś mogą zapaść decyzje dotyczące przyszłości klubu? - Odniosłem wrażenie, że pan Ptak jest zdeterminowany jeśli chodzi o sprzedaż akcji. A czas ucieka i na tym uciekającym czasie nikt nie zarabia. Ani potencjalny nowy właściciel Pogoni, ani Pogoń, ani sam pan Ptak. Dlatego musi się to rozstrzygnąć w poniedziałek, najpóźniej we wtorek. W przeciwnym razie istnieje ryzyko, że na czas nie uda się wszystkiego organizacyjnie przygotować. Zespół Pogoni trzeba zbudować od podstaw. Pozyskać 18-20 zawodników i zatrudnić sztab szkoleniowy. Jesteśmy już po wstępnych rozmowach i wszyscy czekają na rozstrzygnięcia. Drugą sprawą jest pozyskanie licencji na grę w II lidze i tu też terminy są napięte. Dlaczego holding zainteresował się właśnie Pogonią. Tylko dlatego, że były do kupienia akcje Antoniego Ptaka? - To rzeczywiście jest podstawowy powód. Po drugie Szczecin ma wspaniałych kibiców i to jest coś, co w dzisiejszej piłce jest bardzo ważne. Najlepszym tego przykładem jest rodząca się potęga Lecha Poznań. Przy tym dochodzą oczywiście sprawy biznesowe. Konsorcjum zainteresowane jest terenami pod budownictwo mieszkaniowe, działalnością developerską i inwestycjami w porcie. Nasze projekty biznesowe mają zapewnić finansowanie Pogoni. Nasza propozycja poszła jeszcze dalej. Chcielibyśmy, aby miasto było udziałowcem w klubie. Żeby była przejrzystość i miasto wiedziało co dzieje się w Pogoni. Jaki jest pomysł reprezentowanego przez pana holdingu na przyszłość Pogoni? - Zdecydowanie od razu w pierwszym sezonie chcemy powrócić do ekstraklasy. To jest podstawowa rzecz. Cel ten zamierzamy osiągnąć na bazie starszych zawodników. Nie można na nich opierać przyszłości, ale budowa doświadczonej drużyny to pierwszy ruch. Później trzeba do nich dokładać młodszych i perspektywicznych piłkarzy. Do składu należy też dobrać młodzież, zwłaszcza z województwa. A w regionie nie brakuje uzdolnionych 17-18 latków. Docelowo drużyna ta będzie budowana przez cztery lata. Czy w tej wizji Pogoni znajdzie się miejsce dla obcokrajowców? - Nie można przesadzać w żadną stronę, ale obcokrajowcy muszą być w takiej drużynie. Czasami są po prostu tańsi, a czasami nie mają konkurencji na swoich pozycjach. Wiem, że Szczecin nie ma dobrych doświadczeń z obcokrajowcami, ale od tego nie uciekniemy. Nie będą to jednak Brazylijczycy. Raczej swoje zainteresowanie skierujemy w kierunku Czech, Słowacji lub zawodników z Afryki. Nie chciałbym jednak, aby w składzie było więcej niż 25% obcokrajowców - czyli 5-6 zawodników, którzy jednak coś wnoszą do tej drużyny. Słyszał pan o konkurencyjnych konsorcjach, zainteresowanych Pogonią? - Ja nie nazwałbym tego konkurencją. My nie chcemy się z nikim przebijać i licytować. Mamy swój pomysł, ale wybór konkretnego oferenta leży teraz po stronie Antoniego Ptaka i miasta. Nie wyobrażam sobie bowiem, aby inwestor niezadowolony z oferty miasta negocjował warunki zakupu akcji z panem Ptakiem. Jak widzi pan współpracę ze szczecińskim środowiskiem piłkarskim? - Nie znam lokalnych realiów. Chciałbym otoczyć się ludźmi, którzy tutaj działają, jak Radek Majdan i przedstawiciele Pogoni Nowej. Dlatego o współpracy rozmawiałem min. z Darkiem Adamczukiem. Zaproponowałem mu, aby został dyrektorem sportowym w Pogoni, ale odmówił. To mnie bardzo niepokoi. Miasto i środowisko nie może być podzielone. Wszyscy muszą dążyć do jednego celu - zbudowania silnego klubu. Jeśli będą podziały, to ja przyjadę do Szczecina tylko jako turysta. Próbował pan już budować silny klub w Zabrzu. W Górniku się jednak nie udało... - Udało się i się nie udało. Mieliśmy siódme, szóste i siódme miejsce w lidze, 21 reprezentantów Polski w kategoriach wiekowych 17-21 lat. Spłaciliśmy 5 mln długów. Nie udało się zrobić nic więcej bo miasto nie było po naszej stronie. Tego samego błędu już nigdzie indziej nie zrobię. Jeżeli miasto mnie nie zaakceptuje to nie będą się tam pchał.
Rozmawiał: Wojciech Taczalski
Źródło: Kurier Szczeciński Data: poniedziałek, 11 czerwca 2007 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||