|
Radosław Majdan: Serce wzywa do Warszawy
Rozmowa z Radosławem Majdanem, byłym bramkarzem Pogoni Szczecin.
Szykuje się twój transfer do warszawskiej Polonii? - Faktycznie, jestem po wstępnych rozmowach z zarządem i trenerem tego klubu. Na piątek umówiłem się na kolejne spotkanie, podczas którego jest wielce prawdopodobne, że podpiszę umowę. Nie ćwiczyłem jednak jeszcze z Czarnymi Koszulami, będąc w Warszawie nie miałem nawet ze sobą sprzętu. W czwartek pozałatwiam sprawy w Szczecinie i ruszę do stolicy już w bardziej konkretnych celach. Druga liga to chyba dla ciebie sportowa degradacja? - Powiem szczerze, że teraz mam nieco inne priorytety w życiu. Byłem w stanie wiele poświęcić dla naprawy tego, co się popsuło w życiu osobistym. Wiadomo, że mnie i żonę Dorotę dzieliło w ostatnim czasie wiele kilometrów, co źle wpłynęło na nasz związek. Teraz postanowiłem więc przeprowadzić się do Warszawy. Nawet brałem pod uwagę fakt, że w związku z tym mógłbym zawiesić buty na kołku. Jeśli jednak mogę nadal grać, a do tego nie wiąże się to z kolejną rozłąką, to jest z tego zadowolony. W Polonii masz kilku kumpli? - Oczywiście, znam się choćby z Jackiem Kosmalskim czy Grześkiem Wędzyńskim. Obaj swego czasu graliśmy w lidze izraelskiej. Ogólnie ta drużyna jest połączeniem rutyny z młodością. Po odejściu Pawła Kieszka do Sportingu Braga, zrobiło się miejsce w bramce i chcę je zająć. Pozytywnie odbieram także postać młodego trenera - Waldemara Fornalika - którego pamiętam jeszcze z czasów, kiedy grał w lidze. Jak pogodzić życie w Warszawie z obowiązkami radnego Sejmiku Zachodniopomorskiego? - Będę się starał to wszystko poukładać. Mam więcej obowiązków w Szczecinie - założyłem z przyjaciółmi fundację, z Robertem Dymkowskim działamy w celu poprawy infrastruktury sportowej w naszym mieście. Tego wszystkiego nie zaniedbam. Myślę też nad zorganizowaniem kolejnej imprezy w Szczecinie z udziałem gwiazd, nie tylko piłkarskich. Wiele wskazuje na to, że na Pomorze Zachodnie wróci Maciej Stolarczyk, z którym razem możemy wiele spraw zorganizować. Ale chyba nie przestaje Cię interesować sytuacja w Pogoni? - Oczywiście, że nie. Rozmawiałem już dawno temu ze szczecińskimi biznesmenami nazywanymi „gastronomikami” i popieram ich. W razie potrze by chętnie im pomogę w prowadzeniu klubu, był też projekt, że miałbym też zagrać w Pogoni w II lidze. Jak sobie radzisz bez prawa jazdy? - Teraz, kiedy rozmawiamy, jadę właśnie pociągiem do Szczecina (śmiech). Mówiąc poważnie, to przez okres gry w Pogoni kursowałem między Łodzią, Warszawą a Szczecinem wielokrotnie. Przejeździłem tysiące kilometrów, więc miałem kiedy nazbierać te karne punkty. Ostatnio miałem ich na koncie już osiemnaście, kiedy namierzyli mnie policjanci fotoradarem. Przekroczyłem więc limit i muszę teraz radzić sobie inaczej przez jakiś czas - bez samochodu. Najbardziej śmieszy mnie to, że fotoreporterzy gazety, z którą od dawna mam na pieńku czatują codziennie pod moim domem, aby zrobić mi zdjęcie jak wsiadam do samochodu bez prawa jazdy. Nic z tego, panowie.
Rozmawiał: Michał Sarosiek
Źródło: Głos Szczeciński Data: czwartek, 21 czerwca 2007 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||