|
Radosław Biliński: Mój pierwszy hat-trick
Rozmowa z Radosławem Bilińskim, pomocnikiem Pogoni.
To Pana pierwszy hat-trick? - Tak. Zdarzały się już dobre spotkania, ale trzech bramek w meczu ligowym nie zdobyłem. Przypominam sobie tylko jakieś sparingi, kiedy dwa lub trzy razy trafiałem do siatki. Po meczu rozdzwoniły się telefony z gratulacjami? - Wiadomo, że po takim spotkaniu słyszy się miłe słowa, ale przecież ja jestem w Pogoni po to, by właśnie tak grać. Zrobię wszystko, by zdarzało się to nie tylko od święta. W piątek widać było, że gra Pan odważniej, czyli nie ma już śladu po kontuzji? - Jestem w pełni sił, na treningach pracuję normalnie, dzięki temu więcej biegami i gra wygląda lepiej. Wcześniej dość długo byłem wyłączony z zajęć, najpierw miałem dziesięciodniową przerwę, później znów dwa tygodnie, bo odnowiła się kontuzja. Mogłem tylko lekko trenować, a wiadomo, że bez odpowiedniego przygotowania fizycznego ciężko sobie poradzić na boisku. Zagrałem dopiero drugi mecz, ale wyszło to już całkiem nieźle. W drugiej połowie meczu z Leśnikiem zagrał Pan bardziej defensywnie. Zmęczenie czy taktyka? - Trzeba było uporządkować sytuację, bo sami zaczęliśmy robić sobie bałagan. A cały czas mamy grać to, co zaplanowane. Dlatego musiałem trochę poprzesuwać chłopaków, boczni pomocnicy i obrońcy wrócili na swoje miejsca, a Jarek Norsesowicz zagrał bardziej w przodzie. Te okrzyki i gesty przypominały, że jest Pan jednym z liderów drużyny. Zastąpił Pan Grzegorza Matalak, który głośno strofuje kolegów... - Jako doświadczeni gracze musimy kierować grą zespołu, podpowiadać młodym.I wyręczać w zdobywaniu bramek? - Tak wyszło. Paweł Skrzypek znakomicie znalazł się w polu karnym i otworzył wynik. Ta bramka pozwoliła nam rozwinąć skrzydła i grać swoje. Kilka minut później zdobyliśmy kolejne gole i mecz był rozstrzygnięty. Jeśli nasi młodzi napastnicy się odblokują - a wierzę, że to wkrótce nastąpi - wygrywać będziemy też kolejne spotkania. Brak skuteczności w ataku to była największa bolączka drużyny?- Gdybyśmy w poprzednich występach, na przykład z Energetykiem, w pierwszych minutach choć raz trafili do siatki, to mogłoby się skończyć na 5:0. Nie udało się i tylko zremisowaliśmy. A za jakis czas już nikt nie pamięta, że Pogoń miała ogromną przewagę i kilka stuprocentowych sytuacji. Mówi się tylko, że nie wygrywa. Za czwartym podejściem się udało. To będzie przełomowy moment w drodze po awans? - Zwycięstwo było bardzo potrzebne, bo wcześniej nasza gra nie wyglądała tak jak trzeba i odczuwaliśmy coraz większą presję. Wydaje mi się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Jako drużyna cały czas się poznajemy i robimy postępy, jednak żeby osiągać jeszcze lepsze wyniki, trzeba rozumieć się bez słów. Do tego właśnie dążymy.
Rozmawiał: Tomasz Maciejewski
Źródło: gazeta.pl Data: wtorek, 28 sierpnia 2007 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||