|
Grzegorz Matlak: Jeśli powrót do gry grozi kalectwem to nie będę ryzykował
Pogoń dobrze sobie radzi bez swojego kapitana. Odniosła dziewiąte zwycięstwo z rzędu i jest na czele tabeli.
Po raz ostatni pojawił się na boisku 24 sierpnia w wygranym meczu z Leśnikiem Rossą Manowo. Zszedł z murawy po zaledwie 30 minutach, bo odezwała się dawna kontuzja pleców. Czy problemy zdrowotne doświadczonego zawodnika uniemożliwią mu powrót do ligowej piłki? Coraz częściej słychać opinie, że doświadczony zawodnik nie pali się do powrotu do gry. Kiedy zobaczymy Pana na boisku? - Czuję się coraz lepiej, chciałbym wrócić, ale nie wiem, czy i kiedy będzie to możliwe. Półtora roku nie grałem, to dużo. Na pewno nie ma sensu za wszelką cenę wychodzić na plac, by znowu po pół godzinie zejść z poważnym urazem. Od dłuższego czasu borykam się z kontuzją, miałem długą przerwę, organizm nie jest przygotowany do dużych, meczowych obciążeń. Gdybym miał grać tylko dlatego, że nazywam się Matlak, czułbym się nie fair w stosunku do kolegów, którzy ciężko pracują na treningach. Jeśli udałoby się dojść do formy i trener uzna, że mogę grać, chętnie pomógłbym już w jesiennych meczach. Jak poważne są kłopoty zdrowotne? Czy mogą oznaczać koniec przygody z ligową piłką? - To się okaże po kolejnych badaniach. Cały czas przechodzę rehabilitację, ćwiczę, bo bardzo chciałbym jeszcze w Pogoni zagrać, ale jeśli od lekarza usłyszę, że powrót do gry, grozi kalectwem, to nie będę ryzykował. Kluczowa może okazać się przerwa między rundami. Będzie kilka miesięcy na wzmocnienie, spokojne przygotowania. Fajnie by było świętować z kolegami na boisku udane zakończenie sezonu, czyli awans. Jeśli nie na boisku, to chociaż w klubowym budynku W jakiej roli widzi Pan siebie w Pogoni? - Nie chciałbym mówić o konkretnym stanowisku. Były jakieś wstępne rozmowy o funkcji dyrektora sportowego, ale został nim Robert Dymkowski, więc sprawa przestała być aktualna. Na pewno chciałbym działać na rzecz Pogoni, w takim czy innym charakterze. Decyzję i konkretne rozwiązania może przyspieszyć... diagnoza medyczna. Jeśli nie będę mógł grać, w pełni zaangażuję się w pracę poza boiskiem. Znajdzie się miejsce w strukturach klubu czy mówi Pan raczej o ideowym zaangażowaniu? - Klub się odbudowuje, jest dużo pracy. Nawet będąc zawodnikiem, mógłbym działać w marketingu. Posmakowałem już tego, w Pogoni Nowej była wspaniała grupa ludzi, wiele rzeczy udało nam się osiągnąć, choć wokół niedowiarków nie brakowało. Atmosfera wokół klubu nie jest taka, jak wokół Pogoni Nowej. Świadczą o tym np. puste trybuny, niewielu nowych sponsorów, nieufność wobec właściciel. Jak to wyjaśnić? Co zmienić? - Może spodziewano się, że na trybunach będzie więcej osób, ale nie ma co narzekać. Dobrze, że ci, którzy przychodzą, są z nami na dobre i na złe. Wynikami, rzetelną pracą nowo powstały klub może zapracować na szacunek, pokazać, że idzie w dobrą stronę. Ludzie potrafią to ocenić i docenić.
Rozmawiał: Tomasz Maciejewski
Źródło: gazeta.pl/Tomasz Maciejewski Data: czwartek, 4 października 2007 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||