|
Grzegorz Smolny: Udało się stworzyć normalność
Rozmowa z Grzegorzem Smolnym, wiceprezesem Pogoni Szczecin.
Czy na początku zaangażowania w Pogoń wyobrażał Pan sobie, jak klub będzie funkcjonował po kilku miesiącach? - Tego przewidzieć się nie dało. Naszą naczelną zasadą było zjednoczenie środowiska piłkarskiego i zażegnanie wszystkich konfliktów, jakie miały miejsce wokół Pogoni. Zastaliśmy przecież tutaj zgliszcza i pełno skłóconych działaczy. Na początku nie wyobrażałem sobie, że w klubie tak szybko uda się zaprowadzić normalność. Przecież spółka akcyjna funkcjonuje bardzo poprawnie. Mam świadomość pewnych niedociągnięć organizacyjnych takich jak słaba działalność portalu internetowego. Czasem ciężko porozumieć się ze współpracownikami, którzy oferują dużo, a później zawalają sprawę. Jestem przeciwnikiem fuszerki i od samego początku uważałem, że serwis powinien wystartować później. Jeśli już coś robić, to można poczekać i wykonać to porządnie. Przekonano mnie jednak do innego działania. Dlatego sytuacja strony jest na razie nieciekawa, ale zaręczam, że będzie robiona profesjonalnie. Ogólnie jest lepiej niż wyobrażaliśmy sobie na samym początku. Zgliszcza zastawał każdy inwestor myślący o Pogoni. Nikt Was nie błagał o przejęcie klubu. - Na początku była szansa, że uda się odkupić od Antoniego Ptaka klub w II lidze. Właśnie w taki chcieliśmy inwestować. Później część działaczy Pogoni Nowej poprosiła nas o zaangażowanie w IV ligę. Nie paliło nam się do tego, ale w końcu daliśmy się namówić. Mieliśmy świadomość, że będzie ciężko. Dlatego teraz najważniejszy jest dla nas przede wszystkim wynik sportowy. Prawda jest taka, że żadnego kibica nie obchodzi, co dzieje się w klubie, jeśli pierwszy zespół gra dobrze. Jeśli dziś jesteśmy liderem, to znaczy, że plan został zrealizowany. Jasne, że chcielibyśmy mieć 15 punktów przewagi, ale na początku przygody z Pogonią wątpiliśmy nawet w pierwsze miejsce. Drużynę zrobiliśmy bardzo szybko, bez okresu przygotowawczego. Nie wiedzieliśmy, czy np. kontuzjowani Tomek Parzy czy Paweł Skrzypek w ogóle będą zdolni do gry. A jednak się udało. Czym może się pan pochwalić najbardziej? - Tym, że w spółce udało się stworzyć normalność, która w przyszłości zaowocuje rozmachem i wynikami. Dzięki normalności i stabilności nasz klub jest dobrze postrzegany przez sponsorów. Postawiliśmy także na szkolenie młodzieży. Na co dzień trenuje u nas 300 młodych chłopców. Mamy świetny system wyławiania talentów już w przedszkolach. Do dyrygowania zatrudniliśmy świetnego fachowca - Włodzimierza Obsta. Tacy ludzie jak Obst czy Robert Dymkowski powinni być dla wielu gwarancjami normalności w klubie. Mamy już dział marketingu, który jest chwalony za profesjonalizm. Niektórzy wyobrażali sobie jednak pełne trybuny i wysokie zwycięstwa. - Od początku wiedziałem, że tak nie będzie, bo to tylko kwestia wyobraźni. Już na początku wiedziałem, że ten okres, będzie poświęcony na powstawanie klubu. Niektórym wydaje się naturalne, że Pogoń w IV lidze będzie wygrywać po 10:0. Nie jest jednak tak ,,hop"! Sześć punktów straciliśmy w głupi sposób. Jeśli zespół będzie grał tak słabo, jak w niektórych meczach, to w barażach mógłby mieć problemy. Ich jednak nie będzie, bo już w zimę nastąpią zmiany. Pan chodziłby na Pogoń, gdyby nie był jej właścicielem? - Nie chodziłbym na IV ligę, bo wolałbym oglądać rozgrywki o wyższym poziomie. Myślę, że podobne zdanie mają szczecinianie i dlatego mamy tak niską frekwencję. Ludzie w naszym mieście nie przywykli do oglądania takiego futbolu. A może bilety są zbyt drogie? - Najtańszy kosztuje 6 zł. To nie jest cena zaporowa. Można było zrobić więcej by przyciągnąć ludzi na trybuny? - Gdyby zespół pokazał charakter od samego początku ludzie zapamiętaliby go inaczej i chcieli przychodzić. Duża część kibiców twierdzi, że nowe władze nie potrafią ich przekonać. - To bzdura! Fanów interesuje tylko poziom sportowy. Jeśli jest dobry, to bez znaczenia jest, czy właścicielem jest Smolny czy Kowalski. Uważam, że przy tak wielkiej pomocy miasta kibice spodziewali się większego rozmachu w działaniu. - Minęły niecałe cztery miesiące. Jesteśmy dopiero w zalążku. Cały czas odbywamy rozmowy ze sponsorami np. dziś z bankiem ING. Już udało się pozyskać kilkunastu prywatnych sponsorów. Oni rozumieją, że w IV lidze nie ściągniemy na trybuny 10 tys. ludzi, ale chcą wiązać się na przyszłość. Podpisaliśmy już list intencyjny z PŻM i jeśli wszystko pójdzie dobrze, to klub już w przyszłym roku będzie miał z tej współpracy finansowe korzyści. Władze miasta są waszym sprzymierzeńcem. - Jak postanowiliśmy inwestować w Pogoń, to Artur [prezes Kałużny - red] troszeczkę znał posła Sławomira Nitrasa. I tak wyglądały nasze znajomości z PO. Obecna władza to nie są nasi znajomi, ale po prostu normalni urzędnicy, którym zależy na dobru Pogoni. Dziwne, że poprawne relacje rodzą tyle nieprawdziwych podejrzeń. Sukces nasz, czyli Pogoni, jest także sukcesem władzy. Tak się po prostu składa od dawna. Tak naprawdę władza zaryzykowała powierzając nam Pogoń. I zaręczam, że jeśli nam się nie uda, to nikt nie będzie się z nami bawił, a władza zakręci kurek z pieniędzmi. Szczecin nie ma bardziej znanej marki od Pogoni. Ja będąc prezydentem także bym ją wspomagał finansowo.A ile pan, wraz z Arturem Kałużnym, wydał na Pogoń z własnej kieszeni? - Nie wydaliśmy mniej niż dało nam miasto. Na początku wydawało nam się, że połowę środków będziemy musieli przeznaczyć na sprzęt oraz pensję dla piłkarzy i sztabu trenerskiego. Najwięcej kosztowała nas natomiast organizacja klubu. Samochody, meble, komputery, telefony, internet, wykładziny i inne błahostki. Miesięcznie utrzymanie klubu kosztuje nas minimum 170 tys. zł. Z własnej kieszeni na Pogoń wydaliśmy ponad 700 tys. zł. Ciągle nie widać umowy z Bosmanem. - My zrobiliśmy już swoje i podpisaliśmy dokument, który leży teraz w Warszawie. Jednym z elementów, by zbudować markę klubu, mogło być uczczenie jubileuszu (projekcją meczu z Veroną) 20 lat od wicemistrzostwa Polski? Są jakieś konkrety w tej sprawie czy spasowaliście? - Byliśmy na rozmowie z dyrektorem telewizji i sprawa znów utknęła w miejscu. Na razie nie ma takiej opcji, by telewizja pozwoliła nam ten mecz wyemitować, bo nie ma praw autorskich. Wysłaliśmy pisma do UEFA i Verony. Być może oni mają prawa i udostępnią kasetę. Odpowiedź nie przyszła. Kiedy powstanie sala pamięci Floriana Krygiera? - Cały czas zbieramy pamiątki i mamy już przeznaczone fajne pomieszczenie w budynku klubowym. Są jednak pytania: czy zrobić to z pompą z okazji przyszłorocznych obchodów 60-lecia klubu, czy cicho za kilka tygodni? Ja jestem zwolennikiem tej drugiej opcji po nowym roku.
Rozmawiał: Marcin Nieradka
Źródło: gazeta.pl Data: środa, 7 listopada 2007 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||