|
Paweł Drumlak o atmosferze w...
b>- Proszę powiedzieć, ale tak szczerze, jaka atmosfera panuje w drużynie?
- Coś tak jakby niepewność. Wszyscy czekamy na czerwiec, co się wówczas wydarzy? Czy jednak klubowi włodarze nie zrezygnują? Znamienna jest sytuacja z Grzegorzem Mielcarskim, prezentującym aktualnie wysoką formę. Pogoń nie skorzystała w jego przypadku z prawa pierwokupu i nie wiadomo, czy w czerwcu nie utraci tego zawodnika. Atmosferę można też określić jako kontrast do tej jesiennej. Wówczas w klubie była stabilność finansowa, zapewnienia były realizowane, wszystko płacone w terminie. Nastrój był wspaniały, potęgowały go jeszcze tłumy wspaniałych kibiców i łut szczęścia na boisku. Nawet słabe mecze wygrywaliśmy w dramatycznych końcówkach. Wiosną zaszła szokująca zmiana. W klubie zabrakło pieniędzy. Wszystko zaczęło się rozsypywać. Szczególnie jaskrawo ujawniło się to na przedsezonowym obozie w Portugalii. Odczuliśmy, że chyba tylko nam zależy na wynikach drużyny. Poczuliśmy się jedynie kartą przetargową w rozgrywkach możnych partnerów. Byliśmy jako piłkarze... niepotrzebni. Nie był to więc typowo szkoleniowy obóz, lecz spędziliśmy go na telefonach, na rozmyślaniach: o własnej wartości, o przyszłości, o ewentualnych transferach. Mamy przecież taki zawód, że żyjemy z grania w piłkę. - Były więc oferty zmiany barw klubowych? - Człowiek chciałby walczyć o coraz wyższe cele, grać w coraz lepszym klubie, którym jednak może stanie się i Pogoń. Po to się trenuje. Miałem ciekawe propozycje z polskiej ekstraklasy. W Szczecinie osiągnęliśmy jednak jakieś porozumienie i powiedzieliśmy sobie, że gramy, bo jest niepowtarzalna szansa zdobycia mistrzostwa Polski. Jesienią było przecież lepiej niż być powinno. Chyba tylko w polskiej ekstraklasie mogło się udać tak jak nam, że na półmetku przewodzi zespół, który przed sezonem pozyskał kilkunastu nowych piłkarzy. Normalnie potrzebny jest przecież czas na zgranie. Sukcesy były więc dużym zaskoczeniem i zdawały się dobrze wróżyć przed wiosną. Postanowiłem więc zostać licząc na wynik. Gra się nie tylko dla pieniędzy ale i dla sukcesów, dla satysfakcji. To jest coś pięknego! Poza tym jestem mocno związany ze Szczecinem. Runda rewanżowa nie tak jednak miała wyglądać! Chyba rywale byli do niej lepiej przygotowani... Ponadto w naszej drużynie następowały zbyt duże roszady w składzie, zawodnicy grali na różnych pozycjach i z przeświadczeniem, że pierwszy błąd może ich zaprowadzić na ławę. Choć uważam, że jestem mocny psychicznie, znacznie pewniej czuję się wówczas, gdy wiem, że trener na mnie stawia. - Pojawiają się różne plotki o czystości polskiej ekstraklasy. Przegrali - sprzedali mecz, wygrali - kupili... - Przegraliśmy z Ruchem w Radzionkowie, a tego klubu nie byłoby zapewne stać, by nas przekupić. W erze telefonów komórkowych łączność nie jest jednak żadnym problemem i nic nie da nawet odizolowanie zespołu od otoczenia w naszym przystadionowym "Big Brotherze" z kontenerów, więc czasem ktoś może kogoś podejrzewać. Wtedy wystarczy jedna źle zrozumiana wypowiedź kolegi i już jest zamieszanie. Gdy nie ma sukcesów i czuć pieniądze uciekające sprzed nosa, atmosfera nie jest najlepsza. W meczu z Górnikiem graliśmy pod ogromną presją, że po porażce przylgnie do nas słowo "sprzedawczyki". I zaczęło się rzeczywiście niedobrze, ale koniec był szczęśliwy. Po tym meczu z optymizmem patrzę na pozostałe cztery spotkania, w których zamierzamy walczyć o jak najwyższe pozycje. Wrócę jednak do spotkań nieudanych: najbardziej boli mnie, gdy ktoś zarzuca mi brak zaangażowania, nieprzykładanie do treningów, mówi że wybieram sobie mecze, w których dobrze zagram. To bzdura! Cały tydzień ciężko trenuję właśnie po to, by w niedzielę, w nagrodę wystąpić w podstawowym składzie. I wówczas miałbym odpuszczać?
Rozmawiał: -
Źródło: Kurier Szczeciński Data: czwartek, 17 maja 2001 r. Dodał: - |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||