|
Andzej Tychowski: Jestem pozytywnie nastawiony
Rozmowa z Andrzejem Tychowskim, nowym piłkarzem Pogoni Szczecin.
Grałeś w pierwszoligowym Widzewie, ale nieoczekiwanie straciłeś miejsce w klubie i wyjechałeś do Norwegii. Jak to się stało? - Nawet nie chcę o tym rozmawiać, bo dla mnie jest to już zakończony rozdział. Powiem tylko tyle, że rozwiązanie kontraktu nie nastąpiło z mojej winy czy na moją prośbę. To była odgórna decyzja, nawet nie od trenera, ale włodarzy klubu. Tak musiało być. Trudno. Po rozwiązaniu kontraktu z Widzewem, miałem kilka propozycji z II ligi, ale mało interesujących. Nawet już byłem zdecydowany przejść do Piasta Gliwice, ale rozmyślili się w ostatniej chwili. Myślałem, że jesień spędzę w rodzinnych Żarach w III lidze, ale znajomy menedżer polecił mi drugoligowy klub w Norwegii. I nie żałuję. Miałem styczność z inną kulturą, innym sposobem treningów, finansowo też było wszystko dobrze. Doświadczenie z I ligi masz. - W każdym klubie zdobywa się doświadczenie. W Widzewie miałem szansę sprawdzić się w najwyższej lidze i sporo na tym zyskałem. Trener Mariusz Kuras obserwował Ciebie w meczach... - Wiem. Jak rozmawialiśmy pierwszy raz, powiedział mi, że pamięta mnie z występów w rundzie jesiennej 2006. I na ich podstawie zaproponował mi współpracę. Przemyślałem propozycję i zdecydowałem się związać z Pogonią. Dlaczego? Na razie Pogoń gra w IV lidze, choć aspiracje są dużo wyższe. - Zgadza się. Po pierwsze - osoba trenera bardzo mnie przekonała. Po drugie - sposób potraktowania w klubie, gdy przyjechałem na rozmowy. Nie czułem się, jakbym przyjechał do czwartoligowca, tylko pierwszoligowca. Wszystko jest bardzo dobrze zorganizowane, niczego nam nie brakuje, a nam pozostaje tylko teraz się dobrze przygotować do ligi. I szybko osiągnąć sukces w postaci awansu do nowej II ligi. Planujesz zostać w Szczecinie przez najbliższe trzy lata, czy raczej chcesz w Pogoni znów przypomnieć swoje nazwisko w Polsce? - Nie chcę składać żadnych deklaracji, bo nie wiadomo, co będzie w czerwcu czy za rok. W Widzewie planowałem zostać trzy lata, a musiałem odejść po roku. Na dziś jestem bardzo zadowolony z tego, co zastałem w Szczecinie. Nie mogę się doczekać pierwszego sparingu. Mam nadzieję, że wszystko tak się ułoży, że zostanę tu przez kilka lat. Po paru dniach pobytu w mieście mogę powiedzieć, że bardzo mi się podoba i jestem pozytywnie nastawiony. O miejsce w składzie przyjdzie Ci rywalizować z doświadczonymi zawodnikami - Pawłem Skrzypkiem i Markiem Walburgiem. Pierwszoligowym doświadczeniem przewyższają Ciebie. - Bardzo dobrze. Potwierdza się to, o czym wspomniałem - w każdym klubie można się czegoś nauczyć. Tu mam szansę obserwować Pawła i Marka, a rywalizacji się nie boję. Wiem, że wcześniej trenerzy różnie mnie widzieli - na boku lub środku obrony, a nawet na defensywnym pomocniku. Mnie zależy, by w przygotowaniach zbudować dobrą formę, a wtedy trener znajdzie dla mnie najlepsze miejsce. Pierwszy sparing z Zagłębiem Lubin. Świetna okazja, by sobie pokazać, że zaczynacie przygotowania z dobrego poziomu... - Dla mnie pierwszy mecz będzie okazją odpowiedzi na pytanie, co ja teraz prezentuję. Nie będzie to jakieś istotne spotkanie dla trenera, bo na pierwszych treningach mało pracujemy z piłkami, a najwięcej czasu spędzamy w lesie i pracujemy nad zdolnościami motorycznymi. Wynik nie będzie miał większego znaczenia, ale fajnie, że trafiamy na mocnego przeciwnika już na starcie. Będzie można sprawdzić swoje siły. Powiedziałeś, że Szczecin Ci się spodobał. Czy to jest kurtuazja wobec kibiców? - Na razie uczę się podróżować komunikacją miejską i z tramwaju lub autobusu obserwuję miasto i ludzi. I na tej podstawie na razie oceniam. W niedzielę mamy wolne, więc na pewno znajdę jakieś urocze miejsce. Szczecinianki są bardzo urocze... - Przyznam szczerze, że był to jeden z ważniejszych powodów, dla których zdecydowałem się podpisać kontrakt z Pogonią Szczecin. Mam nadzieję, że już wkrótce znajdę fajną dziewczynę. Przed przyjściem do Pogoni szukałeś w internecie informacji o lidze, rywalach? - Tak. Sprawdzałem tabelę, wyniki, mniej więcej się orientuję. Ale nie chcę spekulować o sile przeciwników. Uważam, że powinniśmy tak dobrze przygotować się do ligi, by ją wygrać. A w barażach - nie ważne na kogo trafimy - awansujemy. Andrzej Tychowski ma 27 lat. W I lidze (w Widzewie) zagrał 11 spotkań, strzelił jedną bramkę. Jesienią grał w norweskim Drobak-Frogn. - To blisko Oslo, więc warunki pogodowe podobne do Szczecina - mówi obrońca.
Rozmawiał: Jakub Lisowski
Źródło: gazeta.pl Data: sobota, 12 stycznia 2008 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||