|
Mariusz Kuras: Za dużo jest złośliwości
- Wydawało mi się, że w Szczecinie wszyscy dobrze życzą Pogoni, ale chyba tak nie jest! Gdy wygrywamy, każdy uznaje to za formalność, ale gdy tylko powinie nam się noga, od razu robi się wielki szum - złości się Mariusz Kuras.
W sobotę ostatnia kolejka sezonu. Portowcy już dwa tygodnie temu zapewnili sobie wygraną w rozgrywkach i udział w barażach o II ligę. Za trzy dni mecz z Gryfem Kamień Pomorski, a od poniedziałku ekipa przebywać będzie na krótkim zgrupowaniu w Pogorzelicy. 10 czerwca odbędzie się losowanie par barażowych (mistrzowie IV ligi), a 14 i 18 czerwca decydujące spotkania. Na finiszu rozgrywek coś zaczyna w Pogoni zgrzytać. W dziwnych okolicznościach odwołano mecz z Iną Goleniów, forma zespołu też nie zachwyca. Są powody do niepokoju? - Ja powodów do niepokoju nie widzę, tak jak nie widzę kryzysu, o którym tak często mówi się w mediach. To rzekome "zgrzytanie" słychać chyba tylko w gazetach, które tak chętnie podejmują np. temat odwołanego spotkania. Każdy czwartoligowy klub idzie na łatwiznę, chce ograniczyć koszty i zrzucić obowiązki na Pogoń. A czy my jesteśmy filantropem, mamy rozrzucać pieniądze, dokładać do każdego meczu? Przecież w Goleniowie można było rozegrać normalne zawody, ale nie jako imprezę masową. Ilu kibiców ze Szczecina by tam pojechało - 100 może 200. Zresztą, stosowne zezwolenia też można pozałatwiać, tylko odpowiednio wcześniej. Podobny problem był w Rewalu, gdzie dopiero kilka dni przed meczem ktoś przypomniał sobie o stosownych procedurach. To jest niepoważne. Wszyscy stosują jakieś dziwne wybiegi, żeby tylko jakoś dokuczyć Pogoni. Popełniliśmy błąd już w rundzie jesiennej, zgadzając się na przejmowanie roli organizatora. Gdyby nie to, posypałyby się walkowery i wygralibyśmy ligę kilka miesięcy temu. Lechia Gdańsk wychodząc z IV ligi, uzyskała siedem walkowerów, a nikt nie podnosił larum. W naszym mieście i regionie szukamy problemów... Mówi pan teraz jak prezes, a nie trener. - Mówię to jako człowiek, któremu zależy na Pogoni, na awansie, i na tym, by klub się rozwijał. Nie wiem, dlaczego atmosfera - w dużym stopniu kreowana przez media - jest taka, a nie inna. Za dużo złośliwości, krytykanctwa! Wydawało mi się, że w Szczecinie wszyscy dobrze życzą granatowo-bordowym, ale chyba tak nie jest! Gdy wygrywamy, każdy uznaje to za formalność, ale gdy tylko powinie nam się noga, od razu robi się wielki szum. I czytam później, że np. Błękitni zagrali rewelacyjny mecz, a Pogoń prezentuje się beznadziejnie. Mogę dać do przejrzenia kasetę z zapisem spotkania i będzie okazja przeanalizować tę "rewelacyjną" grę naszego rywala. W pomeczowych komentarzach chodziło raczej o wyjątkowo kiepską formę portowców. Temu chyba trudno zaprzeczyć? - Tak, przegraliśmy w fatalnym stylu. Mnie też nie odpowiada taka postawa zespołu, kiedy wyraźnie widać brak motywacji, ambicji. Ale jeśli już mamy obiektywnie oceniać to spotkanie, wspomnijmy też dramatyczną sytuację, kiedy kontuzji doznali Tomek Parzy i Maciej Ropiejko, przypomnijmy czerwoną kartkę tuż po przerwie... Myślałem, że w drugiej połowie zespół się przebudzi, nie wyszło - szkoda. Jednak frontalna krytyka, a z drugiej strony zachwyty nad przeciwnikami były niezasłużone, niezrozumiałe. Podobnie jak dziwne teksty o licznych kontuzjach czy przemęczeniu. Jak więc wyjaśnić słabą dyspozycję w kilku spotkaniach, nie tylko tych przegranych? - W IV lidze nie wystarczą tylko umiejętności, trzeba walczyć, biegać, żeby wygrać. Może nie wszyscy zawodnicy tak do tego podchodzą. Są przekonani, że skoro jesteśmy piłkarsko lepsi, to sobie zawsze poradzimy, nawet jeśli mecz się nie układa. Takie myślenie okazuje się zgubne. Im niższa liga, tym trudniej. Jeśli spojrzeć na nazwiska, jesteśmy czwartoligowym potentatem, tylko że w każdym spotkaniu trzeba wykonać konkretną pracę. Nie do końca rozumiem, dlaczego np. po bardzo dobrym występie ze Stalą przychodzą te słabe momenty. Wiem, że IV liga może trochę "męczyć" chłopaków, ale skoro chcą być profesjonalistami, muszą zawsze grać na sto procent. Niezależnie od klasy przeciwnika, ilości widzów na stadionie, atmosfery na trybunach itd. Może drużyna jednak jest zmęczona nie w przenośni, a dosłownie. Obciążenia w okresie przygotowawczym nie były zbyt duże? - Nie jestem trenerem, który cały rok "szuka świeżości" albo rezygnuje z treningu, bo pada deszcz! Praca, którą wykonaliśmy, nie była niczym nadzwyczajnym. Jeśli ktoś teraz mówi, że został "zajechany", że po 30 minutach meczu nie ma siły, to znaczy, że powinien dać sobie spokój ze sportem. 30 minut to nawet ja wytrzymam, choć mam trochę więcej lat niż obecni zawodnicy Pogoni. Nie obawia się pan, że wielu z "obecnych zawodników" ma świadomość, że to ich ostatnie tygodnie w granatowo-bordowych barwach i po prostu stracili zapał? - A dlaczego? Nikt nie powinien czuć się już skreślony! Nawet jeśli zdarzały mu się słabe występy, to, np. po meczach barażowych, może zyskać zupełnie inne noty. Wszyscy piłkarze mają świadomość, że wynik batalii o awans zadecyduje nie tylko o ich przyszłości, ale również o losach klubu. Nie biorę pod uwagę takiego rozwiązania, że ktoś sobie po prostu odpuści... Wrócę jeszcze do hasła "profesjonalizm" - podpisany kontrakt oznacza określone obowiązki. A tak na marginesie - zarobki i możliwości rozwoju są w Pogoni o wiele większe niż w innych klubach regionu; czy to nie jest wystarczającą motywacją? Jak przygotowujecie się do barażowego meczu? Odwołane spotkanie z Iną nie zaburzyło rytmu? - Rozegraliśmy bardzo dużo kolejek ligowych, a także gier kontrolnych, więc jeden czy drugi odwołany mecz nie jest żadnym problemem. Potrafimy do tej sytuacji dostosować plan treningów i na decydujące spotkania sezonu będziemy dobrze przygotowani. Od początku przyszłego tygodnia przebywać będziemy w Pogorzelicy, mając do dyspozycji znakomite warunki. W środę poznamy barażowego rywala i dowiemy się, czy najpierw gramy u siebie, czy na wyjeździe. Lepiej byłoby grać rewanż w Szczecinie, ale najważniejszą sprawą będzie dyspozycja dnia i "sprężara" - maksymalna mobilizacja. Śledzi pan sytuację w innych grupach IV ligi? Chcielibyście uniknąć konfrontacji z którymś zespołem? - Powtórzę po raz kolejny, że to rywale mają bardziej bać się Pogoni i liczyć, że na nas nie trafią. Oczywiście, wśród zwycięzców poszczególnych grup są mocniejsze i słabsze zespoły, ale nie wskażę tego, z którym nie chcielibyśmy zagrać. Obserwujemy rywali i spokojnie czekamy na losowanie.
Rozmawiał: Tomasz Maciejewski
Źródło: gazeta.pl Data: środa, 4 czerwca 2008 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||