|
Marek Walburg: Boli mnie sposób rozstania
Rozmowa z Markiem Walburgiem, byłym obrońcą Pogoni Szczecin.
Faktycznie nie będziesz już reprezentował Pogoni? - Na to wychodzi. Jest mi bardzo przykro z tego powodu. Cały czas podkreślałem, że Pogoń jest dla mnie najważniejsza i chcę jej pomóc na boisku. W ostatnich dniach, gdy było zamieszanie z planami występów w ekstraklasie, doszedłem do wniosku, że może dałbym sobie spokój i nie pchał się do elity. Pewnie szkoleniowiec zespołu nie zaakceptowałby moich umiejętności do gry w ekstraklasie i na to się godziłem. Ale gdy w końcu okazało się, że zagramy w II lidze - liczyłem, że zostanie ze mną przedłużony kontrakt. Uważam, że spokojnie bym sobie poradził w tej klasie. Uznano jednak, że już nie pasuję do koncepcji drużyny. Wychowanek Pogoni odchodzi, a klub robi krótką wzmiankę w komunikacie... - Boli mnie sposób rozstania ze mną, bo chyba kilkunastoma laty gry w Pogoni zasłużyłem na coś więcej. Nie chodzi mi o coś specjalnego, ale chociaż zwykła rozmowa z trenerem czy dyrektorem z podaniem przyczyn rozstania. Nie było tego. 30 czerwca kończył mi się kontrakt, nikt ze mną nie rozmawiał, więc sam poszedłem się spytać - co dalej. Właśnie - co dalej? - Podkreślałem, że Pogoń to mój ostatni klub i z tego się na razie nie wycofuję. Wiadomo, że mam swoje sprawy [Walburg jest współwłaścicielem restauracji - red] i może teraz nadszedł czas bym więcej poświęcił się interesom. Nowa to dla mnie sytuacja, bo mam 32 lata i chciałem jeszcze grać dwa, trzy sezony w piłkę dla Pogoni. Teraz chyba dam sobie spokój z piłką. Na szczęście nie jest tak, że raptem znalazłem się w tragicznej sytuacji. Wielu moich kolegów, gdy zbliżał się koniec kariery, szybko robili jakieś kursy trenerskie. Uważali, że skoro byli dobrymi piłkarzami, to i takimi będą szkoleniowcami. Tak nie jest. Ja nie chcę iść ich śladem. Mam co robić, mam zajęcie. Indywidualnie będę ćwiczył. Zawsze starałem się dbać o siebie i swoje zdrowie. Przesądziła ocena umiejętności czy coś innego? - Bardziej antypatia trenera Kurasa do mnie niż moje umiejętności. W IV lidze grałem sporo, dawałem sobie spokojnie radę i w II lidze też bym dał. Szkoda, że się rozstajemy. Może przesądziły czerwone kartki wiosną, które łapałeś nagminnie? - Nie, nie. To musiałby być jakiś absurd, by ktoś ze mnie zrezygnował, bo się bał, że w nowym sezonie będę łapać czerwone kartki. Wiosną było ich trochę, ale to były pojedyncze błędy, różne sytuacje. Jesienią grałem sporo i dostałem chyba jedną żółtą kartkę. Ja w piłkę gram od kilkunastu lat i potrafię się zachowywać na boisku. Trener zapowiadał duże zmiany, więc chyba mogłeś się spodziewać takiej decyzji. - Nie spodziewałem się, choć widziałem jak zmienia się podejście trenera do mnie. I to mnie bardzo dziwi, bo przecież razem graliśmy na boisku, byliśmy kolegami, a ostatnio czułem, że coś się popsuło. Ale że aż tak się zmieni? Przykre to. Naprawdę zrozumiałbym trenera, jakby mi kiedyś powiedział, że ma zastrzeżenia do mojego podejścia. Nigdy jednak nie było uwag o moje zaangażowanie w treningi czy mecze. Moja praca też nie kolidowała z piłką. Może zostań w drużynie rezerw i tam czekaj na szansę powrotu do pierwszego składu? - Nie chcę zamykać tematu "Pogoń", ale też nie mogę iść i się prosić o pozwolenia. Za poważny jestem klient. Może to od klubu powinna wyjść taka propozycja. Wiedziałem, że dojdzie do zespołu wielu nowych chłopaków i ktoś musi ustąpić im miejsce. Padło na mnie, choć z całym szacunkiem dla testowanych graczy - nie czuję się od nich słabszy. Zapowiadano nazwiska, a przyszli mało znani gracze. Nie wiem jakie prezentują umiejętności. Oby spore, bo Pogoń musi walczyć o awans. Byłeś za grą Pogoni w ekstraklasie czy nie? - To już nie ma znaczenia. Ale jeden wniosek wszyscy muszą wyciągnać - dopóki w naszym środowisku piłkarskim nie będzie jedności - nic dobrego nie osiągniemy.
Rozmawiał: Jakub Lisowski
Źródło: gazeta.pl Data: czwartek, 3 lipca 2008 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||