|
Rozmowa z Edmundem Trokowskim
Jednym z udziałowców Sportowej Spółki Akcyjnej Pogoń jest stowarzyszenie MKS Pogoń, a funkcję przewodniczącego Rady Programowej pełni w nim wiceprzewodniczący Rady Miasta Edmund Trokowski.
- W sportowej spółce oprócz was jest jeszcze "Mat Trade" z prezesem Sabrim Bekdasem oraz miasto i jest o nich głośno, a stowarzyszenie tak jakby uśpione... - Jesteśmy w spółce najsłabszym ogniwem i nie mamy większego wpływu na to, co się w niej dzieje. Wynika to z okoliczności, które towarzyszyły zakładaniu SSA. Pogoń po odebraniu jej w 1997 r. prowadzenia giełdy samochodowej była w tragicznej sytuacji finansowej, a ogromne długi groziły nawet likwidacją klubu. Transfery i pieniądze z telewizji sytuację ratowały jedynie doraźnie. Utworzenie spółki było więc jedynym ratunkiem. Aktywami MKS-u była nazwa, piłkarze oraz miejsce w I lidze, które wnieśliśmy do spółki, otrzymując za to 10 proc. udziałów. Tyle samo udziałów otrzymało miasto, ale jego pozycja jest silniejsza, bo w umowie zastrzeżono mu decyzje w niektórych strategicznych sprawach. Na takie, a nie inne warunki trzeba było przystać, gdyż ... nie było wyboru. Przecież w budżecie miasta nie ma środków na utrzymanie profesjonalnej I-ligowej drużyny piłkarskiej. Każdy z ewentualnych inwestorów strategicznych chciałby mieć większość udziałów w spółce, co jest przecież zrozumiałe. Za naszą zgodę otrzymaliśmy m.in. obietnicę spłaty długów. - Czy rzeczywiście są one spłacane? - Została spłacona większość długów wobec zawodników, ale nie wszystkie. O innych zobowiązaniach nie chciałbym się wypowiadać, ale umowa nie zakładała jednorazowej spłaty całości zadłużenia, lecz jego systematyczne spłacanie przez kilka lat i na dziś możemy przyjąć, że sprawa toczy się mniej więcej zgodnie z harmonogramem. - Jaka jest rola stowarzyszenia w obecnej sytuacji? - Proporcjonalnie do swoich udziałów nadzorujemy to, co się dzieje w spółce. Mamy wgląd do wszystkich dokumentów. Na walnych zgromadzeniach - a najbliższe odbędzie się już w tę sobotę - możemy wyrazić swoje ewentualne niezadowolenie. Osobiście jako wspólnik mam pewne zastrzeżenia do zarządu SSA o niektóre koszty i transfery. Może to jednak tylko moje subiektywne odczucia? Uważam też, że spółka prowadząca drużynę w ekstraklasie jest tym tak mocno zaabsorbowana, że korzystniejsze byłoby przekazanie stowarzyszeniu szkolenia młodzieży, co może być tym ważniejsze, że PZPN zamierza rygorystycznie egzekwować od ligowych klubów prowadzenie określonej ilości grup trampkarzy i juniorów. Były już przymiarki, żeby stowarzyszenie zajęło się młodzieżą, z miasta miały być nawet przyznane na to pieniądze, których adresatem okazała się jednak ostatecznie spółka. Myślę, że do sprawy szkolenia młodzieży trzeba by powrócić. - Nieznośnie długo trwają negocjacje pomiędzy dwoma udziałowcami spółki, czyli miastem i ekipą prezesa Sabriego Bekdasa, a przedmiotem sporu są wciąż tereny wokół stadionu. - Jako stowarzyszenie nie jesteśmy stroną w tych rozmowach. W sprawie terenów nasza rola jest bierna, ale widzimy konieczność szybkiego uregulowania sprawy. Projekty uchwał dotyczące wspomnianych problemów są już gotowe i powinny trafić na sesję jeszcze w maju. Niepokoi mnie jednak, że ze strony prezesa Sabri Bekdasa brak jest deklaracji i zadowalają go te projekty, co może świadczyć o jakimś zgrzycie. Rozmowom nie służą też takie sytuacje, jak np. jednostronne podpisywanie umów przez władze miasta. W projektach uchwał interesy miasta są zabezpieczone, zaś interesy stowarzyszenia, czyli drużyny piłkarskiej, a więc to co najbardziej interesuje kibiców - chyba nie tak do końca. - Też tak myślimy i dlatego proponowaliśmy na naszych łamach, by wprowadzić zapis, że wytransferowanie piłkarza z Pogoni musi wymagać zgody wszystkich, także mniejszościowych udziałowców. Czyżby interes drużyny piłkarskiej, będącej wizytówką miasta, nie był ważny dla jego włodarzy? - Tłumaczę to sobie tym, że w Szczecinie oprócz Pogoni jest bardzo wiele stowarzyszeń, a skoro miasto nie jest w stanie wszystkich prowadzić za rączkę, to nie może wybrać jednego, które miałoby specjalne względy. Nie wszyscy są przecież kibicami. W Radzie Miasta głosowania są jawne, co mnie cieszy jako sympatyka sportu, bo być może radni zaczną liczyć na głosy kibiców - swoich potencjalnych wyborców i właśnie Pogoń na tym zarobi w obecnych sporach. Jeszcze raz podkreślę bowiem konieczność szybkiego rozwiązania: sprawa gruntów to dopiero pierwszy etap, klub nie będzie z nich żył, ale dopiero z planowanych na tych terenach inwestycji. Teraz mamy etap wydatków z perspektywą przyszłych zysków. Okazało się, że prezes Sabri Bekdas wyłożył więcej kapitału niż zakładał. Co zrobić z tym fantem? Wchodzi w rachubę podniesienie kapitału spółki, ale efekt tego będzie taki, że obecne 10 proc. stowarzyszenia okaże się przykładowo siedmioma ... To są takie rozważania, ale powiedzmy sobie szczerze, że dopiero wybudowanie centrum sportowo-komercyjnego będzie ratunkiem dla Pogoni, bo zapewni dopływ stałych dochodów dla klubu, co jest zapisane w umowie sportowej spółki.
Rozmawiał: -
Źródło: Kurier Szczeciński Data: piątek, 18 maja 2001 r. Dodał: JuN |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||