www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
 
Gryf
Wywiady
Rozmowa z Dariuszem Dźwigałą
- Szedł Pan niemal w nieznane do jak na warunki europejskie dosyć egzotycznego klubu. Czy nie odczuwał Pan jakiegoś niepokoju, a nawet strachu przed "nowym"?
- Faktycznie może byłem trochę wystraszony. Na początku nie byłem sobą. Bałem się wziąć cały ten ciężar na swoje barki, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Dobrze by było, żeby do drużyny przyszli jeszcze jacyś Polacy, bo z dnia na dzień byłoby nam łatwiej.
- Pana zespół wygrał w ostatniej kolejce 2:1. To po niepowodzeniach z początku sezonu daje wam bardzo ważne punkty.
- I oby było tak dalej. Teraz zwyciężyliśmy u siebie, ale tydzień wcześniej przegraliśmy po bardzo dobrej grze na boisku wicelidera. Myślę, że z meczu na mecz wyglądamy coraz lepiej. Cieszę się z tego, bo sam wychodzę z dołka, który towarzyszył mi przez pierwszy miesiąc aklimatyzacji.
- Jaki jest Pana zespół?
- Myślę, że dobry. Choć nie zalicza się do czołówki ligi, to ma dobrych piłkarzy. Trzeba spojrzeć na niego obiektywnie i z pewnym dystansem, bowiem przed sezonem był on niemal całkowicie budowany od nowa. Kupiono 19 nowych zawodników. Drużyna z meczu na mecz się zgrywa.
- A jakim klubem jest Diyarbakirspor, jak jest zorganizowany?
- Szczerze powiem, że do końca nie wiem, jak wygląda i kto tu płaci pieniądze. Jest dwóch prezesów, jeden związany bodaj z Oplem. Jednak żadnych reklam na koszulkach nie mamy.
Jeśli chodzi o warunki finansowe, na dzień dzisiejszy mam wszystko wypłacone i moi koledzy też. Diyarbakirspor jest jednym z nielicznych klubów w lidze tureckiej, który płaci za remisy.
- Pana były kolega z Pogoni Radosław Majdan podkreśla, że na każdym kroku czuć ogromną presję kibiców?
- Zgadza się. Bardzo żywiołowo reagują. Nasz stadion może pomieścić ok. 15 tys. kibiców i właśnie tylu ich jest na każdym meczu. Są fanatyczni. Na treningi przychodzi po 500 do 1000 ludzi, którzy nawet po bramce strzelonej na zajęciach głośno się cieszą.
Kiedy wygrywamy mecz, jesteśmy niemal noszeni na rękach. Ja nie mogę przejść z żoną przez ulicę, bo zaraz jest przy nas gromadka ludzi, kupców czy restauratorów, którzy zagadują nas, zapraszają na kawę. To bardzo mili ludzie.
- Przed Pana wyjazdem z Polski mówiło się, że Diyarbakir, który znajduje się w Kurdystanie, jest niebezpieczny. To prawda?
- To są bzdury. Nie ma tu żadnego zagrożenia, życie jest spokojne. Nic nie słychać o żadnych zamieszkach czy godzinach policyjnych. Jedyny problem to upały - do niedawna było tu 37 stopni.
To bardzo stare miasto pełne swoistego uroku. Ja na początku mieszkałem w starej dzielnicy, gdzie ludzie najczęściej jeździli na osiołkach.
- Nie myśli Pan na razie o powrocie do Polski?
- Absolutnie nie. Jest mi tutaj bardzo dobrze. Mam nadzieję, że zostanę. Jestem wypożyczony do tego klubu do końca maja z opcją transferu definitywnego i mam nadzieję, że taki się dokona.

Rozmawiał: -
Źródło: Gazeta Wyborcza
Data: wtorek, 23 października 2001 r.
Dodał: JuN

  (p) 2000 - 2024   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności